Za nami cztery dni igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Reprezentacja Polski nie tylko pozostaje bez medalu, ale trudno również dostrzec pozytywne akcenty w występach biało-czerwonych. Jednym z nich z pewnością była postawa Kamila Burego w sprincie techniką klasyczną.
Przypomnijmy, że zawodnik ku zaskoczeniu kibiców przebrnął przez wtorkowe eliminacje. Choć ćwierćfinał ukończył na ostatnim miejscu i tak osiągnął życiowy sukces. Wcześniej tylko dwukrotnie startował w zawodach Pucharu Świata, plasując się na odległych pozycjach (69 i 76).
Niewiele zabrakło, a Bury w ogóle nie pojechałby do Korei Południowej. Początkowo nie znalazł się w najliczniejszej w historii reprezentacji Polski, ale dzięki relokacji miejsc został dołączony do kadry. Swoim startem udowodnił, że warto było na niego postawić. Jeśli ktoś wskazywał, że który z naszych reprezentantów wejdzie do ćwierćfinału, raczej miał na myśli doświadczonego Macieja Staręgę. Tymczasem tej sztuki dokonał 22-latek.
O znaczącym wyniku Burego niech świadczy to, że został dopiero czwartym Polakiem w historii igrzysk olimpijskich, który przeszedł przez eliminacje w sprincie. Wcześniej dokonali tego tylko Janusz Krężelok, Maciej Kreczmer i oczywiście Justyna Kowalczyk.
Ta ostatnia nie szczędziła ciepłych słów wobec młodego zawodnika. - Przyszła nowa gwiazda biegów narciarskich - powiedziała przedstawicielom mediów po jego występie. Nie da się ukryć, że to słowa trochę na wyrost, tym bardziej, że mistrzem olimpijskim został o rok młodszy Johannes Hoesflot Klaebo.
Kibice zgodnie twierdzą, że wynik osiągnięty przez Burego jest jak dotychczas największą pozytywną niespodzianką w wykonaniu biało-czerwonych na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Z jednej strony trudno nie przyznać racji. Z drugiej, jeśli w kategorii największej niespodzianki mówimy o reprezentancie, który zajął 30. miejsce, pokazuje to jak idzie nam na największej imprezie czterolecia.
ZOBACZ WIDEO To nasz społeczny polski problem? "Nakładamy ogromną presję na zawodników"