Lee urodziła się w 1994 roku w Jinju. Została adoptowana przez jedną z amerykańskich rodzin i poleciała do Filadelfii. Za oceanem żyła z innym nazwiskiem. W 2015 roku przyjęła jednak koreańskie obywatelstwo, by trzy lata później móc reprezentować barwy tego właśnie kraju na zimowych igrzyskach olimpijskich.
- Wielu sportowców jest w Pjongczangu z powodu pasji. Ja również, ale jestem tutaj także dlatego, by odnaleźć swoich biologicznych rodziców - powiedziała Koreanka, która przebywa już w wiosce olimpijskiej i przygotowuje się do startu.
Narciarka już wcześniej próbowała odnaleźć rodowitą matkę i ojca. Niestety w 2015 roku na przeszkodzie stanęła śmierć urzędniczki z fundacji adopcyjnej. Bez niej Koreanka nie była w stanie zdobyć informacji, które były potrzebne do znalezienia rodziców.
W Pjongczangu Lee będzie jedyną reprezentantką swojego kraju w narciarskim slopestyle'u. W rankingu FIS zajmuje odległe 45. miejsce, dlatego trudno zakładać, by miała realne szanse na medal w tej konkurencji. Jak sama podkreśla, jej celem będzie awans do finału. Przede wszystkimi cieszy się jednak z tego, że może reprezentować barwy kraju, w którym się urodziła.
W listopadzie poprzedniego roku odniosła kontuzję kolana. Rehabilitacja przebiegła zgodnie z planem i mimo że kolano nie daje o sobie zapomnieć, to Koreanka jest gotowa do rywalizacji. Nie boi się ryzyka i już teraz zapowiada, że podczas rywalizacji postawi wszystko na jedną kartę. Tylko taka taktyka może pozwolić jej awansować do wymarzonego finału.
Ryzyko będzie polegało m. in. na dobrym wykonaniu trudnych skoków ze specjalnymi sztuczkami. Jakimi? Tego Lee Mee-Hyun nie chciała już zdradzić.
Koreanka jest podekscytowana również faktem, że mieszka w wiosce olimpijskiej z innymi reprezentantami swojego kraju. - Atmosfera w całej kadrze jest super. Traktujemy się jak rodzeństwo - powiedziała.
Zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu rozpoczną się w piątek 9 lutego. Ceremonię otwarcia zaplanowano na godzinę 12:00 czasu polskiego.
ZOBACZ WIDEO Oceniamy medalowe szanse polskich skoczków na IO. "Największe są w drużynówce"