Niemiecki dziennik "Bild" bije na alarm i pisze o katastrofie antydopingowej na dziewięć dni przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich Pjongczang 2018 (w dniach 9-25 lutego). Gazeta dotarła do raportu telewizji ARD, w którym wykazano, że pojemniki produkowane przez firmę Berlinger Special AG - od września 2017 r. używa się ich podczas kontroli dopingowych - posiadają poważny defekt.
- Fiolki szwajcarskiego producenta można częściowo otwierać i zamykać jak zwykłą butelkę. Oznacza to, że próbki moczu od sportowców mogą być wymieniane lub zanieczyszczane w drodze do laboratorium bez pozostawiania widocznych śladów - czytamy na stronach "Bilda".
- Wiedząc, że można manipulować próbkami, naiwnością byłoby twierdzenie, że ta wiedza nie zostanie nigdy wykorzystana - skomentował sprawę prawnik Michael Lehner.
Die Anti-Doping-Katastrophe! Nach @BILD-Infos waren in Laboren auch nicht eingefrorene A-Proben einfach aufzudrehen. Die Nada setzt wieder aufs Vorgängermodell. #doping
— Moritz Leihkamm (@kopfballer) 31 stycznia 2018
Flaschen-Skandal vor Olympia @BILD https://t.co/T4YUqxoBiY
Problem jest bardzo poważny, ponieważ chodzi o nowe pojemniki zaprojektowane już po wybuchu skandalu dopingowego w Rosji, w wyniku którego m.in. wykluczono Rosjan z ZIO 2018. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) wszczęła dochodzenie w sprawie doniesień o defekcie butelek.
- Nowa generacja pojemników, która jest wykorzystywana od września 2017 r., powinna spowodować, że system antydopingowy będzie bezpieczniejszy po skandalu manipulacyjnym w Rosji. Jest dokładnie odwrotnie! - podsumowuje "Bild".
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Michelle Lewin jest uzależniona. Od siłowni
Mówią, ze okazja czyni złodzieja...