- Czuć, że Vardar to wielki klub. Piłka ręczna jest w Skopje na pierwszym miejscu, ludzie tutaj mocno identyfikują się z klubem, co za tym idzie zawodnicy są traktowani z dużą uprzejmością w różnych sytuacjach. Mi zdarzyło się już nawet dostać zniżkę w salonie fryzjerskim - śmieje się Jan Czuwara.
Reprezentant Polski po raz pierwszy spróbuje sił w lidze zagranicznej. Lewoskrzydłowy od razu wsiadł na wysokiego konia, po udanym okresie w Górniku Zabrze podpisał kontrakt z byłym zwycięzcą Ligi Mistrzów. Mistrz Macedonii to nadal klub z dużą renomą, wprawdzie może nie tak dużą jak 2-3 lata temu (gdy dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów), ale nadal aspiruje do europejskiej czołówki i transfer Czuwary trzeba rozpatrywać w kategorii wielkiego sukcesu kadrowicza.
Vardar powoli wychodzi z kryzysu, w jakim znalazł się po odejściu właściciela Siergieja Samsonenki. Do teraz trwa spłacanie zaległości wobec zawodników, z tego względu klub musiał wpłacić kaucję do EHF, dzięki której może wystąpić w Lidze Mistrzów. W składzie pojawiło się aż 13 nowych nazwisk, szatnia zrobiła się bardzo międzynarodowa. Za liczebnością poszła też jakość, w Skopje zagrają m.in. utytułowany Hiszpan Eduardo Gurbindo czy znany z Dinama Bukareszt Ante Kuduz. Nad wszystkim czuwa ekscentryczny trener Veselin Vujović, znany ze swojej wybuchowości.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetna forma żony Kota. A zaledwie kilka miesięcy temu urodziła dziecko
- Myślę, że to przesadzone. Dużo mówi się o wybuchowym charakterze trenera, aczkolwiek po kilku tygodniach pracy mogę stwierdzić, że to wizerunek wykreowany głownie przez media. Współpraca układa się bardzo dobrze, na co dzień to bardzo spokojny człowiek. Oczywiście zdarzają się sytuacje, gdy robi się nerwowo, ale to już naprawdę musi stać się coś bardzo nie po myśli trenera - wyjaśnia Czuwara.
I kontynuuje: - Wyznaczono nam cele w postaci zwycięstwa w krajowej lidze oraz pucharze, a także minimum ćwierćfinał Ligi Mistrzów i Final4 Ligi SEHA. Każdy z tych celów w mojej opinii jest do zrealizowania, jeśli unikniemy kontuzji. Oczywiście zdaje sobie sprawę, ze będę musiał deptać po pietach Timura, co nie będzie łatwe. To dla mnie wielka sprawa mieć na pozycji tak doświadczonego zawodnika, co może wyjść mi tylko i wyłącznie na plus.
Konkurentem Polaka na lewym skrzydle będzie wspomniany rosyjski wirtuoz techniki Timur Dibirow, pomimo 38 lat wciąż uznawany za czołowego gracza w Europie. - Jestem zadowolony z liczby minut spędzonych na parkiecie, ponieważ trener dzieli ten czas mniej więcej po połowie miedzy mną a Timurem. Swoją drogą czasem naprawdę nie mieści się w głowie, co Timur robi z piłką pod względem techniki rzutu. Spore wrażenie wywarł na mnie również Gurbindo, od pierwszego treningu widać, że ma dużą świadomość, jak poruszać się po boisku, wie kiedy zaatakować i wejść w odpowiednie miejsce. Kreuje dużo sytuacji dla innych zawodników. W telewizji nie był taki szybki jak na żywo - przyznaje.
Czuwarze w aklimatyzacji pomaga obrotowy reprezentacji Patryk Walczak, który spędził już rok w Macedonii. W szatni dominuje zresztą wielokulturowość, do Vardaru dołączyli m.in. Kuwejtczyk Ali Safar i Kubańczyk Yoel Cuni Morales.
- W szatni rzeczywiście bardzo międzynarodowo, mamy w drużynie graczy z 8 różnych narodowości, jednak nie pojawiły się dotąd większe problemy z komunikacją, bo praktycznie wszyscy rozmawiają po angielsku w stopniu komunikatywnym mniej lub bardziej. Jeśli chodzi o język macedoński, to również nie ma tragedii, mimo że jeszcze nie biorę żadnych lekcji. Często rozumiem kontekst niektórych wypowiedzi, język jest czasami trochę podobny do polskiego. Patryk, który jest tu już rok, swobodnie posługuje się podstawowymi zwrotami i dużo rozumie, co pomaga w codziennym funkcjonowaniu. Od początku bardzo dużo mi pomaga, tłumaczy, oprowadza i dzięki niemu jest mi na pewno dużo łatwiej wejść do drużyny, za co jestem ogromnie wdzięczny - mówi Czuwara.
Niedługo Vardar zacznie poważne granie w Lidze Mistrzów i Lidze SEHA, na razie Czuwara i koledzy grali sparingowo m.in. w turnieju w Magdeburgu, gdzie zajęli drugie miejsce po porażce z gospodarzami (wcześniej pokonali duńskie Holstebro). - Nie mogę się doczekać sezonu i powrotu fanów na trybuny, póki co przed nami pierwszy domowy mecz ćwierćfinałowy SEHA ligi z Zagrzebiem, gdzie będzie niestety jeszcze obowiązywać ograniczenie liczby kibiców do 1000. Plan na pierwszy sezon? Chciałbym grać jak najwięcej w europejskich rozgrywkach i mieć faktyczny wkład w dobre wyniki osiągane przez drużynę - podkreśla Polak.
ZOBACZ:
Dłuższa przerwa Pehlivana?
Współpraca dolnośląskich klubów