Puchar EHF: Kopciuszek okazał się ostrzejszy. Azoty wymęczyły wygraną z Esch

Materiały prasowe / KS Azoty Puławy/Grzegorz Sierocki / Na zdjęciu: Mateusz Seroka (Azoty) w akcji rzutowej
Materiały prasowe / KS Azoty Puławy/Grzegorz Sierocki / Na zdjęciu: Mateusz Seroka (Azoty) w akcji rzutowej

Azoty Puławy wygrały z Handball Esch 31:28 w pierwszym meczu II rundy kwalifikacyjnej Pucharu EHF. Goście mimo porażki pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Rewanż za tydzień w Luksemburgu.

Tylko kilka pierwszych akcji przebiegało po myśli Azotów. Później spotkanie niespodziewanie wyrównało się. Dobrze w bramce gości grał Petros Boukovinas, ale w 11. minucie przy jednej z udanych interwencji doznał kontuzji i musiał opuścić parkiet. Wcale nie podłamało to jego kolegów, który objęli prowadzenie 8:7. Grali jak natchnieni i po każdej udanej akcji cieszyli się jakby to była bramka na miarę wygranej. Trener Michał Skórski przy gwizdach kibiców poprosił o czas.

Wynik nieco się poprawił, ale gra puławian tylko minimalnie. Do bramki powrócił Boukovinas i znów odbił kilka trudnych rzutów. W ataku brylował za to rozgrywający Martin Petiot. Na grę Luksemburczyków miło było patrzeć. Wśród miejscowych ciężar gry w ataku często brał na siebie Mateusz Seroka. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Dopiero kilka udanych akcji przed przerwą wyglądało nieco lepiej w wykonaniu Azotów.

Zobacz także: Górnik Zabrze wymęczył wygraną w Pucharze EHF
  
Tymczasem druga połowa zaczęła się od kolejnych udanych zagrań gości. Wciąż między słupkami szalał "Petros", nieźle wyglądała współpraca z kołem. Kąśliwymi rzutami raził Martin Muller. Zamiast spodziewanego odjazdu Azotowów, ciąg dalszy męczarni. Proste błędy w ataku, gubienie się w defensywie, to charakterystyka ich gry w tym okresie.

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]

Sygnał do ataku dla graczy z Lubelszczyzny dało wejście do bramki Wadima Bogdanowa. Atomowym rzutem postraszył Antoni Łangowski. Pozwoliło to jednak tylko do objęcia prowadzenia trzema trafieniami. O pewnej przewadze nie było co marzyć. Gracze trenera Andrzeja Gulbickiego nakręcali się wzajemnie bojowymi okrzykami po każdym udanym zagraniu w defensywie.

Puchar EHF, II runda kwalifikacyjna, 1. mecz:

KS Azoty Puławy - Handball Esch 31:28 (16:14)

Azoty: Bogdanow, Koszowy - Dawydzik 5, Seroka 5, Przybylski 5, Łangowski 4, Gumiński 4, Skwierawski 3, Kowalczyk 2, Podsiadło 1, Rogulski 1, Moryń 1, Jarosiewicz, Kasprzak
Karne: 2/4
Kary: 2 min. (Gumiński)

Esch: Figueira, Boukovinas - Barkow 9, Muller 5, Bock 5, Werdel 3, Petiot 3, Krier 1, Kohn 1, Pucnik 1, Wirth, Agovic, Rastoder, Ewald
Karne: 1/2
Kary: 8 min. (Pucnik - 6 min., Barkow - 2 min.)

Sędziowie: Rusłan Loshak oraz Artem Shajbakow (Ukraina)
Delegat EHF: Urmo Sitsi (Estonia)
Widzów: 600

Komentarze (7)
Jakub12200
5.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jest potrzebny doswiadcozny srodek (Pilitowski lub Mokrzki) za kowalczyka ten chlop nic nie gra 
avatar
Fajkowy
5.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Amatorzy z Luksemburga prawie nas ograli, DRAMAT. 
avatar
Heheszki
5.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Nie dało sie tego oglądać, Azoty z taka grą to jak zajmą 5 miejsce w lidze to bedzie dobrze. Lepiej przegrać ten mecz rewanżowy i nie robić sobie wstydu dalej....Nie ma środka rozegrania i nie Czytaj całość
avatar
AlexLFC
5.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Azoty nie maja skladu na lige i pucahry. mogliby odpusc ten ehf i skupic sie na lige i zgrywac mloda druzyne.