Idealne miejsce do rozwoju. Adam Borbely chce zostać w Orlenie Wiśle Płock

Materiały prasowe / SPR WISŁA PŁOCK / Na zdjęciu: Adam Borbely
Materiały prasowe / SPR WISŁA PŁOCK / Na zdjęciu: Adam Borbely

23-latek ma w obecnym sezonie dużo większy udział w wynikach Orlenu Wisły niż w minionym, wychodząc w wielu meczach jako podstawowy golkiper wicemistrzów Polski. Mimo to Borbely nie jest do końca usatysfakcjonowany swoimi występami.

W poprzednich rozgrywkach Węgier przegrał rywalizację o minuty na boisku z Adamem Morawskim i Marcinem Wicharym, dlatego zwłaszcza w ich drugiej części nie mogliśmy go oglądać zbyt często. Jak przekonuje sam zainteresowany, od trenera Xaviera Sabatego dostał nowy kredyt zaufania, którego spłata została jednak rozłożona w czasie.

- Na pewno miałem dobry początek i sam czułem, że jestem w formie, a dodatkowo widziałem, że szkoleniowiec jest ze mnie zadowolony - mówi Borbely. - Na moją korzyść zadziałała na pewno zmiana naszego systemu gry, bo teraz wszystko zaczyna się i kończy na obronie: staramy się grać bardzo agresywnie, ciągle wypychając przeciwników z okolic 6. metra, a mi jest łatwiej bronić rzuty z dalszej odległości przy takiej współpracy z defensorami, nad jaką pracujemy obecnie - co więcej, uważam, że w drugiej rundzie będziemy prezentować się w tym elemencie jeszcze lepiej, zwłaszcza że drobiazgowo analizujemy taktykę danego rywala. Ponadto na moją postawę miało na pewno wpływ doświadczenie zebrane w minionym sezonie Ligi Mistrzów, bo dla mnie był to debiut w tych rozgrywkach, więc musiałem się z tym trochę oswoić. Nie zmienia to faktu, że nie jestem w 100 procentach zadowolony ze swojej dyspozycji, bo im bliżej końca rundy, tym było gorzej, a w tym okresie zaliczyłem co najmniej kilka spotkań, w których po prostu zawiodłem. Jestem pewien, że takie przestoje nie przytrafią mi się w rundzie rewanżowej - znam swoje możliwości i wyciągnąłem już wnioski z popełnionych błędów, więc mam nadzieję, że dostanę jeszcze szansę, by to udowodnić.

Z występów Borbelyego i jego kolegów z drużyny nie są natomiast zadowoleni kibice, którzy w trakcie ostatnich miesięcy kilkukrotnie artykułowali swoje niezadowolenie, także pod adresem zarządu. Spadająca frekwencja i postępująca za tym nie najlepsza atmosfera na trybunach nie uszły też uwadze Węgra.

- Trudno nie zauważyć, że coś jest nie tak, bo choć jestem tu dopiero drugi sezon, to nawet w porównaniu z tym pierwszym wygląda to dużo gorzej - kontynuuje Węgier. - Z tego, co słyszałem, gorący doping to był zawsze atut Orlenu Wisły, gdy grała u siebie, a teraz nam tego bardzo brakuje. Rozumiem rozczarowanie fanów, ale chciałem, żeby wiedzieli, że bardzo ich potrzebujemy, bo ich wsparcie, zwłaszcza w tych najtrudniejszych momentach, jest dla nas nieocenione. Są spotkania, gdy o zwycięstwie decyduje jedna akcja, więc presja ze strony kibiców może zdeprymować rywali, a nam dodać więcej sił. Wiem, że ludzie będą nam wypominać m.in. mecz z Górnikiem, ale my też to przeżyliśmy: gdy wszedłem po tym spotkaniu do szatni, to czułem się jak na pogrzebie. To prawda, nie mieliśmy prawa przegrać tego pojedynku, ale, niestety, zdarzyło się. Nie wiem jak inni, ale nie mam zamiaru rozpamiętywać tej czy pozostałych porażek w nieskończoność, bo moim zadaniem jest robić wszystko, by było ich jak najmniej, dlatego mam nadzieję, że nasi sympatycy też nam w tym pomogą.

Borbely podkreśla, że płocczanie chcą udowodnić swoją wartość nie tylko w rodzimych rozgrywkach, ale i na arenie międzynarodowej. Celem na przyszły rok jest awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów, do czego przepustkę da zwycięstwo w dwumeczu z wicemistrzami Danii.

- W grupach C i D było 4-5 zespołów na podobnym poziomie - tłumaczy bramkarz. - Oglądałem ostatni mecz Bjerringbro-Silkeborg ze Sportingiem Lizbona i uważam, że Portugalczycy mogli nawet wygrać, więc nie przeraża mnie myśl, że zagramy akurat z Duńczykami, choć wiem, że polskie drużyny nie mają z nimi zbyt dobrego bilansu. Dużo będzie zależeć od pierwszego spotkania, w którym powinniśmy pokusić się o wygraną przynajmniej 3-4 bramkami, by mieć czego bronić na wyjeździe. Jeśli wyeliminujemy przestoje w naszej grze i będziemy walczyć przez pełne 60 minut, to wszystko jest w naszych rękach.

Węgier jest jednym z kilku zawodników, któremu po sezonie kończy się kontrakt, ale nie wiadomo jeszcze, jaka będzie jego przyszłość. - Powiem wprost: chciałbym zostać w Orlenie Wiśle - deklaruje. - Świetnie się tutaj czuję, szybko się zaaklimatyzowałem i złapałem dobry kontakt z kolegami z zespołu, więc uważam, że to idealne miejsce na kontynuowanie kariery. Powrót na Węgry? Kiedyś na pewno, ale na razie wolałbym zostać w Polsce - kończy.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Miazga w hicie! Azoty nie zdobyły Orlen Areny

Źródło artykułu: