Ostatnie spotkanie w sezonie zasadniczym, które w sobotę zostało rozegrane w Grodzie Gryfa miało wyjaśnić już tylko jedną kwestię, a mianowicie które miejsce przypadnie Gaz-System Pogoni Szczecin, a które KS Azotom Puławy. - Mamy pewną 5. lokatę. Mi jest kompletnie bez różnicy czy mielibyśmy grać z Górnikiem, czy też z Puławami, dlatego, że te dwa zespoły uważam za równorzędne. W przypadku, gdyby Stal zremisowała bądź wygrała w Puławach, to zwycięstwo z Legionowem dałoby nam 4. miejsce i lepsze rozstawienie, ale to tylko przypuszczenie - nie krył przed ostatnim meczem z KPR-em Legionowo trener gospodarzy Rafał Biały. Jak się potem okazało słowa szkoleniowca okazały się być prorocze, ale po kolei.
Od samego początku meczu widać było, że obu zespołom bardzo zależy na odniesieniu zwycięstwa. Stąd też początkowe błędy w ataku pozycyjnym, których nie ustrzegły się obie siódemki. Jako pierwsi przełamali się Gazownicy. Na listę strzelców wpisał się Jacek Wardziński, ale już za chwilę na prowadzenie wyprowadził gości Mikołaj Milewski. Wyrównany przebieg zawody te miały do 18. minuty, kiedy to bramkę na 9:8 dorzucił Michał Prątnicki. Pogoń zaczęła lepiej bronić i uruchamiać kontry. Swoje zrobiły także "dwuminutówki" dla Bartosza Wusztera i Łukasza Wolskiego. Grająca 6 na 4 ekipa z Grodu Gryfa błyskawicznie zbudowała wysoką przewagę (15:10).
Tej jednak miejscowi nie zdołali utrzymać do końca pierwszej połowy. Co ciekawe powód był ten sam, który wcześniej dotknął legionowian. Na ławkę kar odesłani zostali w ostatnich dwóch minutach Paweł Krupa i Wojciech Zydroń. Z tej okazji skorzystali Michał Bałwas i Tomasz Pomiankiewicz zmniejszając straty do rywali na 17:13. Taki stan rzeczy zapowiadał również emocje w drugich 30 minutach i jak się potem okazało, było to wręcz prorocze.
Po zmianie stron KPR postawił wszystko na jedną kartę. - Staram się wpoić swoim zawodnikom, że nie ma takiej opcji, żeby skulić głowę i złożyć broń. Nieważne, która jest minuta meczu, gra się do końca, bo w sporcie dzieją się czasami nieprawdopodobne rzeczy - przyznał tuż po meczu trener beniaminka Robert Lis. Nic więc dziwnego, że ta "szkoła" dała efekt na początku drugiej części gry. W 40. minucie po rzucie z linii siedmiu metrów w wykonaniu Pomiankiewicza tablica świetlna wskazała wynik 21:20. Co prawda KPR do remisu nie zdołał jeszcze długo doprowadzić, ale można było powiedzieć, że ten mecz nabrał nowych rumieńców.
Emocje zenitu sięgnęły od 54. minuty tego widowiska, kiedy to ambitny outsider ligi w końcu doprowadził do wyrównania po 26. Natychmiast o czas poprosił trener Biały. Tuż po nim jego zawodnicy zdołali rzucić bramkę, ale to jeszcze nie był koniec meczu. Goście poczuli, że mogą osiągnąć przynajmniej remis. W 59. minucie na 30:29 rzucił Bartosz Konitz, dla którego było to już 9 trafienie. Do końca pozostały sekundy. Piłkę mieli goście. Przy rzucie faulowany przez Mateusz Zaremba był jeden z zawodników z Legionowa. Sędziowie wskazali na 7 metr. Do wykonania karnego podszedł bezbłędny do tego momentu Pomiankiewicz. Tym razem jednak Tomislav Stojković zdołał go zatrzymać. Oznaczało to ni mniej ni więcej, jak to, że goście muszą pogodzić się z porażką. Na 15 sekund przed końcową syreną o czas poprosił jeszcze Rafał Biały. Legionowian dobił Wojciech Jedziniak.
Gaz-System Pogoń Szczecin - KPR Legionowo 31:29 (17:14)
Gaz-System Pogoń: Matkowski, Stojković - Bruna 4, Biały, Wardziński 4, Gierak 1, Krupa, Jedziniak 2, Marković 2, Konitz 9, Zaremba 4, Zydroń 5/3, Walczak.
Karne: 3/4
Kary: 14 min.
KPR: Zapora, Szałkucki - Bulej 1, Albin, Prątnicki 6, Suliński 1, Wuszter, Milewski 3, Titow 3/1, Pomiankiewicz 8/5, Wolski 1, Dzieniszewski 2, Bałwas 4.
Karne: 6/8
Kary: 12 min.
Kary: Gaz-System Pogoń - 14 min. (Gierak, Krupa, Konitz, Zaremba, Zydroń - po 2min., Bruna - 4 min.); KPR - 12 min. (Prątnicki - po 2 min.).
Sędziowie:
Habierski, Skrobak (obaj z Głogowa).
Delegat ZPRP: Piotr Brenk.
Widzów: 450.