Fantastyczny finisz Miedziowych (wynik)

Przed meczem ekipie Miedziowych do szczęścia brakowało tylko jednego punktu, na Podkarpacie dziewiąty zespół tabeli jechał jednak skoncentrowany i pełen szacunku dla niżej notowanego rywala. - Czuwaj pomimo, iż nie ma już szans nawet na baraże z pewnością tanio skóry nie sprzeda i będzie chciał pokazać się przed własną publicznością z jak najlepszej strony - nie krył w rozmowie ze SportoweFakty.pl Dariusz Bobrek wspominając jednocześnie mecz z fazy zasadniczej, w którym lubinianie z Czuwajem z trudem zremisowali.

Ostrożność szkoleniowca Zagłębia okazała się uzasadniona. Czuwaj od samego początku walczył z Miedziowymi jak równy z równym pokazując, że choć nie ma już żadnych na utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, to PGNiG Superligę chce opuścić z twarzą, dorzucając swoje trzy grosze do walki o dziewiątą i dziesiątą lokatę.

Niedzielny mecz bardzo mocno rozpoczęli goście, którzy już po pięciu minutach prowadzili 4:0, przemyślanie z błyskawicznego natarcia rywali otrząsnęli się jednak bardzo szybko. Już po kwadransie podopieczni Bogusława Kubickiego i Piotra Kroczka zdołali wyrównać, w pewnym momencie obejmując nawet dwubramkowe prowadzenie. Początek drugiej części meczu ponownie należał do Miedziowych, gospodarze znów straty jednak zniwelowali, by po zaliczeniu trzech trafień z rzędu doprowadzić do stanu 24:23.

W końcowych minutach rywalizacja toczyła się w rytmie bramka za bramkę, co było wodą na młyn miejscowych, którzy przez cały czas byli o krok przed rywalami. Jeszcze na cztery minut przed finałową syreną Czuwaj miał na swoim koncie o jedno trafienie więcej od lubinian, Miedziowi finisz mieli jednak piorunujący. Podopieczni Bobrka rzucili cztery bramki z rzędu, zapewniając sobie dwa punkty i utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Czuwaj Przemyśl - Zagłębie Lubin 30:33 (15:16)
Najwięcej bramek: dla Czuwaju - Damian Misiewicz 6, Bogdan Oliferczuk 5, Paweł Stołowski, Maurycy Kostka - po 4; dla Zagłębia - Michał Bartczak 7, Mikołaj Szymyślik, Michał Stankiewicz - po 4.