Mistrzowie Polski nie mieli zbyt wiele czasu na zregenerowanie sił. Po sobotniej batalii z macedońskim Metalurgiem Skopje zostały im tylko dwa dni wolnego przed pojedynkiem z Chrobrym. Vive było jednak zdecydowanym faworytem tej konfrontacji. Gospodarze musieli jednak poradzić sobie w tym spotkaniu bez kontuzjowanych Tomasza Rosińskiego, Piotra Grabarczyka i Kamila Buchcica. Przy czym tego ostatniego w ligowych meczach i tak zastępuje Venio Losert.
Jednak pierwsza połowa należała do podstawowego golkipera Vive Sławomira Szmala, który rozgrywał kapitalne zawody. W ofensywie kielczanie nie forsowali nadto tempa, stąd przez pierwsze 10 minut ich przewaga nie była wysoka. Dopiero potem miejscowi zaczęli w swoim stylu konsekwentnie powiększać prowadzenie, a ich najgroźniejszą bronią okazały się szybkie kontrataki, które z zimną krwią kończył Ivan Cupić. W 12. minucie po golu Urosa Zormana było już 7:2, a trener głogowian Zbigniew Markuszewski poprosił o czas.
Szczelna obrona gospodarzy wybijała z rytmu przyjezdnych, którzy momentami byli bezradni w ataku pozycyjnym. Na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy Vive prowadziło już 12:4 i niejednemu kibicowi przeszło przez myśl, że Chrobry niczego już raczej w Kielcach nie zwojuje. Jednak w szeregi gospodarzy wkradło się niepotrzebne rozluźnienie, co głogowianie wykorzystali bardzo skrupulatnie. Cztery zmarnowane ataki kielczan spowodowały, że w 26. minucie goście zniwelowali straty do pięciu bramek (15:10). Tym razem to Bogdan Wenta poprosił o przerwę, która najwyraźniej pomogła, bo żółto-biało-niebieskim udało się jeszcze przed końcową syreną powiększyć przewagę. Po 30 minutach było 18:11.
Po zmianie stron przez pierwsze dziesięć minut kibice zgromadzeni w hali Legionów mogli obserwować w miarę wyrównana walkę i gdyby mecz zaczął się od nowa to na tablicy wyników byłby remis 7:7. Worek z bramkami rozwiązał się na dobre, a tempo meczu wyraźnie nabrało rozpędu. Chwilę później zaczął się sprawdzać scenariusz z pierwszej połowy. Kielczanie poprawili grę w obronie i zaczęli powoli powiększać przewagę. Na kwadrans przed końcem meczu o kolejną przerwę poprosił Bogdan Wenta. Jego podopieczni prowadzili w tym momencie 28:19.
Uwagi szkoleniowca znów okazały się potrzebne, bo Vive szybko powiększyło przewagę, która w 48. minucie urosła do okrągłych 10 goli (32:22). Mimo, że pod bramką mistrzów Polski dwoił się i troił najskuteczniejszy w ekipie Chrobrego Grzegorz Czekałowski, wynik był już przesądzony. W ostatnich minutach głogowianie opadli z sił i choć ambicji nie sposób im odmówić, to Vive dowiozło korzystny wynik do końca, wygrywając ostatecznie 36:28.
Vive Targi Kielce - SPR Chrobry Głogów 36:28 (18:11)
Vive: Szmal, Losert - Tomczak 4 (3), Olafsson 2, Jurecki 1, Tkaczyk 1, Jachlewski 3, Zorman 3, Stojković 4, Musa 1, Bielecki 5, Lijewski 1, Strlek 6, Cupić 5.
Kary: 6 minut (Olafsson 2x, Jachlewski)
Chrobry: Stachera, Zapora, Kapela - Piętak 1, Jankowski 3, Bednarek 4, Płócienniczak 4, Świtała, Mochocki 4, Kuta 2, Gujski, Płaczek 2, Czekałowski 6, Ścigaj 2 (1).
Kary: 4 minuty (Bednarek, Mochocki)
Sędziowie: Rafał Krawczyk (Łaziska Górne), Grzegorz Wojtyczka (Chorzów)
Tutaj piszą ludzie którzy nigdy nie byli na meczu.Według waszych wypowiedzi myślę że Bielecki i Tk Czytaj całość