Cenne punkty KPR-u w Kielcach - relacja z meczu KSS Kielce - KPR Jelenia Góra

Gorzką pigułkę musieli przełknąć kieleccy kibice, którzy w sobotę wybrali się na spotkanie 18. kolejki PGNiG Superligi kobiet, pomiędzy miejscowym KSS-em, a KPR-em Jelenia Góra. Kielczanki w fatalnym stylu uległy podopiecznym Małgorzaty Jędrzejczak 30:34.

To było jedno z najgorszych spotkań w wykonaniu KSS-u Kielce w bieżącym sezonie. Gospodynie w niczym nie przypominały zespołu, który dotychczas we własnej hali sprawiał kłopoty nawet zespołom ze ścisłej czołówki tabeli.

Już kilka pierwszych akcji obnażyło wszystkie słabości kielczanek, w których grze było mnóstwo niedokładności i prostych błędów. Wyrównana walka toczyła się zaledwie przez 10 minut, kiedy na tablicy wyników był ostatni w tym spotkaniu remis 4:4. Gospodynie momentami sprawiały wrażenie, jakby na parkiecie spotkały się po raz pierwszy. W efekcie zespół z Jeleniej Góry zaczął stopniowo zyskiwać przewagę. Główną bronią przyjezdnych były szybkie kontrataki, po których bezlitośnie punktowały swoje rywalki. Od stanu 4:3, KPR w ciągu zaledwie trzech minut zdołał odskoczyć na trzy bramki (7:4). Z minuty na minutę podopieczne Małgorzaty Jędrzejczak skrupulatnie powiększały prowadzenie. KPR imponował konsekwencją w defensywie i w przeciwieństwie do kielczanek, poszanowaniem piłki w ataku pozycyjnym. Największą bolączką KSS-u była natomiast rażąca wręcz nieskuteczność. Gospodynie seryjnie marnowały nawet sytuacje stuprocentowe, obijały słupki i poprzeczki, co wprawiało w zażenowanie kielecką publiczność.

W 11 minucie kieleccy kibice zamarli na kilka minut, kiedy niebezpiecznie na parkiet upadła Katarzyna Stradomska. Na szczęście kielecka rozgrywająca z grymasem bólu opuściła plac gry o własnych siłach. 4 minuty później, przy stanie 10:6 dla KPR-u, o czas poprosił podenerwowany trener Zdzisław Wąs nota bene były opiekun jeleniogórzanek. Przerwa nic jednak nie dała i kielczanki nadal nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu gry. Nie pomogła również zmiana bramkarki, kiedy Paulinę Kozieł zastąpiła Iwona Muszioł. Kielecka defensywa nie mogła znaleźć sposobu na świetnie dysponowane Martę Oreszczuk i Joannę Załogę. Z kolei w kieleckiej ekipie ciężar zdobywania bramek wzięły na siebie Litwinka Lina Abramauskaite oraz Katarzyna Grabarczyk i tylko dzięki nim pierwsza połowa nie zakończyła się kompletną katastrofą. Po 30 minutach KPR prowadził w Kielcach 17:12.

Mylił się ten, kto liczył na wielki zryw ze strony kielczanek po zmianie stron. Gospodynie zaczęły drugą część meczu równie źle, jak grały przez pierwsze pół godziny. Kolejne ataki kończyły się prostymi stratami, a jeśli już udało się dojść do sytuacji rzutowej, to piłka wędrowała wysoko nad poprzeczką lub na przeszkodzie stawała świetnie spisująca się między słupkami KPR-u, Martyna Kozłowska. W ataku fenomenalnie radziła sobie natomiast Małgorzata Buklarewicz. Przewaga gości bezustannie utrzymywała się na poziomie 4-5 bramek. W 57 minucie po kolejnym trafieniu, tym razem z rzutu karnego, Joanny Załogi, jeleniogórzanki prowadziły już 32:27 i jasnym stało się, że to one zdobędą w tym spotkaniu cenne dwa punkty. Ostatecznie KPR Jelenia Góra pokonał w Kielcach miejscowy KSS 34:30.

Jeleniogórzanki wygrały dzięki konsekwencji i determinacji. Podopieczne Małgorzaty Jędrzejczak okazały się zespołem bardziej dojrzałym, dlatego trudno dziwić się ogromnej radości tuż po zakończeniu spotkania. KPR zdobył cenne dwa punkty, które przedłużają szanse tej drużyny na zajęcie upragnionego 8 miejsca w tabeli.

KSS Kielce - KPR Jelenia Góra 30:34 (12:17)

KSS: Kozieł, Muszioł - Grabarczyk 8, Kabała, Pokrzywka 4, Stradomska 1, Młynarczyk, Kot, Abramauskaite 8, Drabik 1, Rosińska 4, Gedroit 3, Paszowska 1.

KPR: Szalek, Kozłowska - Oreszczuk 8, Fursewicz 1, Dąbrowska 5, Buklarewicz 7, Załoga 9, Kubicka, Odrowska 1, Konsur 3, Muras.

Kary: KSS - 4; KPR - 12 minut

Komentarze (0)