Doliczone zostały 4 minuty.

Wyraźnie graczom Śląska pod bramką Lechii brakuje szybkości i zdecydowania. Gospodarze za każdym razem są o ułamek sekundy przed zawodnikami gości.

Anemiczny strzał Peszki sprzed pola karnego. Jedynym wysiłkiem Kamenara w tej sytuacji była konieczność schylenia się po piłkę.

Flavio Paixao po raz kolejny łatwo ograł Grajciara, ale jego mocną wrzutkę złapał Kamenar.

Morioka do Bilińskiego, a ten z ok. 10 metrów trafił w bramkarza.

Wojtkowiak technicznie uderzył z pola karnego, jednak Lubos Kamenar spokojnie złapał piłkę.

Śląsk postawił wszystko na jedną kartę i wkrótce może za to słono zapłacić.

Śląsk nie potrafi odpowiedzieć. Ważnym momentem była niewykorzystana sytuacja przez Moriokę. Chwilę później Lechia trafiła na 2:0.

W końcu z groźniejszej strony pokazali się gracze Śląska. Po kontrze zbyt krótko wybita piłka trafiła pod nogi Morioki, a ten z ok. 15 metrów nie trafił w bramkę!

Nieporadne są ataki wrocławian, Grajciar nie w piątkowy wieczór zbyt dobrego dnia.

Lechia rozgrywa piłkę w okolicach środka pola, gospodarze po ostatniej wysokiej porażce więcej uwagi poświęcają defensywie.

Ostoja Stjepanović w walce o piłkę został mocno kopnięty w nogę i potrzebował pomocy medyków oraz klubowych znachorów.

Śląsk przedarł się z piłką w pole karne Lechii, zapchniało golem, ale ostatecznie goście nie oddali strzału na bramkę gdańszczan.

Gramy po przerwie.

Mocny strzał z woleja z ok. 20 metrów oddał Ryota Morioka, Vanja Milinković-Savić na raty złapał piłkę.

Sędzia doliczył 2 minuty.

Z dystansu uderzył Peszko. Piłka płakała, skakała, jęczała i w końcu wpadła w ręce bramkarza.

Lechia znowu przeważa, Śląsk nie potrafi gospodarzom odebrać piłki.

Dośrodkowanie z rzutu wolnego, piłkę głową uderzył Celeban, ale źle w nią trafił i od bramki rozpocznie bramkarz.

Sędzia niczym zatroskany gospodarz przemówił do rozsądku przepychającym się Engelsowi i Krasicowi. Chyba poskutkowało.

Śląsk stara się zaatakować gdańszczan, ale wrocławianie nie mają kim straszyć gospodarzy.

Powoli zaczynami odczuwać zniecierpliwienie. Apetyty był większe, póki co bez większych spięć, mecz z zaledwie jednym celnym strzałem.

Już gramy.

Na trybunach pojawił się dym. Czyżby wśród kibiców obecny był Steeven Langil? Jednak nie, to fani Lechii odpalili środki pirotechniczne i sędzia przerwał grę.

Morioka uderzył, Vanja Milinković-Savić odbił piłkę.

Posiadanie piłki 72% - 28% na korzyść gospodarzy.

Więcej z gry ma Lechia, ale Śląsk nie zamierza murować bramki starając się przenosić ciężar meczu na połowię gdańszczan.

Morioka kopnął w nos Peszkę. Na szczęście zawodnikowi Lechii nic się nie stało i na zapowiadane za kilka miesięcy "pępkowe" u "Lewego" przyjdzie bez wad na twarzy.

Milen Gamakow walczył o piłkę w polu karnym, wyskakując do piłki wręcz zniszczył filigranowego Moriokę.

Zamieszanie w polu karnym gości. Po dograniu Mili piłka odbiła się od ręki jednego z wrocławian, ale sędzia słusznie uznał, że to był przypadek.

Lechia stara się zepchnąć wrocławian pod ich pole karne, ale goście dobrze się bronią.

Po dograniu Engelsa z pola karnego sytuacyjnie uderzył Ryota Morioka, który pomylił się o metr.

Gospodarze wykonywali już dwa rzuty rożne, ale Śląsk wyszedł cało z opresji.

Spotkanie poprowadzi Łukasz Bednarek (Koszalin).

Lechia Gdańsk w tym sezonie gra znakomicie u siebie. Na dziewięć spotkań drużyna ze stolicy Pomorza wygrała siedmiokrotnie, raz zremisowała i raz przegrała. Zdobyła w Gdańsku 22 punkty. Śląsk we Wrocławiu uzbierał ich zaledwie osiem w dziesięciu spotkaniach. Wrocławianie na wyjazdach to jednak zupełnie inny zespół, jeden z najlepszych w całej lidze.