Krótka przerwa w grze spowodowana kłopotem zdrowotnym Lukasa Hrosso.

Doliczone trzy minuty do podstawowego czasu.

Mało czasu pozostało gościom na odpowiedź.

Naprawdę jeżeli piłkarze nie rozstrzygną tego meczu w drugiej połowie, to powinni wyjść na dogrywkę, trzymając wspólnie transparent z hasłem "przepraszamy". Zero goli, sytuacje podbramkowe do policzenia na palcach jednej dłoni.

Kacper Śmiglewski robił wszystko, żeby wygarnąć piłkę Michałowi Nalepie spod brzucha. Obrońca Miedziowych przytulił jednak serdecznie futbolówkę i potrzeba było aż interwencji sędziego do rozwiązania sporu.

Pozostał kwadrans do zakończenia podstawowego czasu. Takie dość typowe spotkanie Fortuna Pucharu Polski - niewiele w nim zaskakuje.

Piłkarze niezmiennie rozbudzają i gaszą nadzieje na rozkręcenie się tego widowiska. Po sytuacji podbramkowej Patryka Makucha drużyny ponownie zwolniły i w ostatnich minutach ponownie nie stwarzały sobie szans na pokonanie golkipera przeciwnika.

Coraz mniej czasu pozostaje obu zespołom na przeprowadzenie skutecznego ataku.

W 59. minucie Cracovia oddała trzecie celne uderzenie. Tym razem nie Mateusz Bochnak, a Patryk Makuch trafił w nogi Sokratisa Dioudisa. Były zawodnik Miedzi Legnica rozwinął wysoką prędkość na lewej stronie boiska i poradził sobie z defensorem. Skórę kompanów z pola musiał ratować bramkarz Miedziowych.

Nonszalancka, ale nieomal skuteczna próba wykonania podania w pole karne Miedziowych. Właśnie takich nieoczywistych rozwiązań potrzeba w końcówce spotkania do jego rozstrzygnięcia.

Marko Poletanović stanął w odpowiednim miejscu własnego pola karnego i nie pozwolił z przebiciem się uderzenia. Kolejna nieudana akcja Cracovii spowodowała wyraźny pomruk rozczarowania na trybunach.

Próbują odpowiedzieć czymś interesującym podopieczni Waldemara Fornalika. Ich rozegranie krótkimi podaniami zostało przerwane przez Cracovię.

Początek drugiej części był z inicjatywą dla Cracovii. Cały czas gospodarzom brakowało czegoś do pokonania Sokratisa Dioudisa. W 50. minucie awanturniczo domagali się przyznania rzutu karnego, ale Karol Arys pozostał niewzruszony po kolizji z udziałem Karola Knapa.

Po dalekim wrzucie z autu dobrze zachował się Sokratis Dioudis i nie pozwolił żadnemu z gospodarzy na oddanie uderzenia do bramki.

Niedokładności również po powrocie zawodników z szatni na boisko. Starali się wyjść z atakiem Jani Atanasov oraz Cornel Rapa, jednak ponownie czegoś zabrakło zawodnikom Jacka Zielińskiego.

I piłkarze powracają z szatni na boisko.

Czekamy na wznowienie meczu.

Publiczność czeka na gola.

Pierwsza połowa meczu na zero.

Do przerwy więcej było żółtych kartek niż interesujących akcji. Tym samym piłkarze mają o czym rozmawiać w szatniach, jeżeli nie zamierzają dotrwać z bezbramkowym remisem do konkursu rzutów karnych. Tuż przed przerwą o odrobinę entuzjazmu zadbał Mateusz Bochnak, którego groźne uderzenie zostało sparowane nad poprzeczkę przez Sokratisa Dioudisa.

Kompletnie nieudane uderzenie zza pola karnego w wykonaniu Tomasza Pieńki.

Pozostało zaledwie kilka minut drużynom do zakończenia walki w pierwszej połowie spotkania. Tak jak wspomnieliśmy, na otwarcie wyniku się nie zanosi. Poza nielicznymi przyspieszeniami nie pachnie golem.

Szansa Tomasza Makowskiego na niebezpieczne wykonanie rzutu wolnego. Było bezpośrednie uderzenie prostym podbiciem. Piłka z wysoką prędkością poszybowała nieznacznie obok bramki strzeżonej przez Lukasa Hrosso.

Kłamstwem byłoby powiedzenie, że widowisko w otwierających dwóch kwadransach było pasjonujące. Miedziowi postraszyli tylko niecelnym strzałem zza pola karnego Marka Mróza. Z kolei gospodarze przynajmniej oddali celne uderzenie, ale Mateusz Bochnak nie pokonał nim dobrze ustawionego Sokratisa Dioudisa.

Przez moment zanosiło się na przeprowadzenie szybkiego ataku przez podopiecznych Jacka Zielińskiego. Nic z tego jednak nie wynikło, piłka utknęła i wszystko zakończyło się przewinieniem Marka Mróza na Janim Atanasovie.

Chaotyczna gra w ostatnich minutach spotkania. Miedziowi mają problem ze sprawdzeniem formy dnia Lukasa Hrosso uderzeniem celnym.

Tym razem niebezpieczne zderzenie z udziałem Sokratisa Dioudisa, Jakuba Jugasa oraz Bartosza Kopacza.

Przerwa w grze jest spowodowana urazem Tomasza Makowskiego.

Ponownie Cracovia. Miedziowi byli niezdecydowani w obronie i pozwolili na oddanie strzału zza pola karnego Jakubowi Myszorowi. Szczęście przyjezdnych, że przeciwnikowi nie udało się przymierzyć.

Po kilkunastu, bezbarwnych minutach drużyny zaczęły przyspieszać. Przed zakończeniem pierwszego kwadransa meczu były szanse na gola po obu stronach boiska. Marek Mróz nie przymierzył swoim strzałem zza linii pola karnego. Z kolei Mateusz Bochnak strzelił w nogi Sokratisa Dioudisa po podaniu prostopadłym Janiego Atanasova.

Patrykowi Makuchowi nie udało się dogonić piłki na boku boiska. W odpowiedzi podanie w pole karne Cracovii, ale Lukas Hrosso nie pozwolił na oddanie strzału swojemu byłemu kompanowi z szatni Mateuszowi Wdowiakowi.

Marko Poletanović zabrał się za wykonanie pierwszego w meczu rzutu rożnego. Piłkarze Cracovii poradzili sobie z pierwszym dośrodkowaniem. Niebawem futbolówka powróciła w pole karne podopiecznych Jacka Zielińskiego, ale i tym razem podopieczni Waldemara Fornalika nie oddali uderzenia.

Wcześnie jest przerwa w grze spowodowana urazem. Sędzia Karol Arys wybrał się do Marka Mróza i dostał odpowiedź, że nie jest konieczne wzywanie medyka na boisko.

Drużyny wyszły na boisko na stadionie Cracovii w klasycznych strojach. Gospodarze w biało-czerwonych pasiakach, a do tego w czarnych spodenkach oraz getrach. Z kolei goście na pomarańczowo z czarnymi elementami.

Sędzia: Karol Arys (Szczecin)

Waldemar Fornalik przed nadchodzącym meczem.

Drużyna z Lubina poszuka przełamania w pucharze.

Pięć goli w Lubinie. Radomiak rozpoczął i zakończył

Miedziowi mają za sobą trzy kolejki bez zwycięstwa w PKO Ekstraklasie. Szczególnie źle wspominają ostatnie spotkanie, w którym ponieśli porażkę 2:3 z Radomiakiem. Podopieczni Waldemara Fornalika zdobyli gole strzałami Damiana Dąbrowskiego oraz Mateusza Wdowiaka, ale w ostatecznym rozrachunku nie przełożyły się one nawet na remis.

Miedziowi powalczą o awans w Krakowie.

Tak wyglądał poprzedni mecz zespołu z Krakowa.

Lech bez błysku w Krakowie. Stracona szansa Kolejorza

Cracovia rozegrała ostatni mecz w PKO Ekstraklasie z Lechem Poznań. Drużyna Jacka Zielińskiego urwała punkt zespołowi, który na początku sezonu bez powodzenia próbował swoich sił w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Gola na miarę remisu 1:1 strzelił w 80. minucie Virgil Ghita po dograniu Cornela Rapy.

Pasy podzieliły się punktami w ostatnim meczu ligowym.

W pierwszym zaplanowanym na czwartek meczu w Fortuna Pucharze Polski zmierzą się dwa kluby z PKO Ekstraklasy. Na stadionie Cracovii powalczy KGHM Zagłębie Lubin. Oba zespoły przeżyły już w rundzie jesiennej swoje wzloty i upadki, a tym razem przyjdzie im powalczyć ze sobą o pozostanie w pucharze.