Doliczone trzy minuty do podstawowego czasu.

Czyli bez debiutu Bartosza Bereszyńskiego. Ok, panie Spalletti.

Pozostało pięć minut podstawowego czasu i słychać na Stadio Diego Armando Maradona pomruk oczekiwania na ostatni gwizdek. Niby człowiek spodziewał się, że Napoli jest zdecydowanie silniejszym zespołem, ale pewnie kibice Juventusu łudzili się oczekiwaniem na bardziej wyrównane widowisko.

Zrobił się benefis Napoli, jest jeszcze szansa na debiut Bartosza Bereszyńskiego.

Pozostało dograć ten mecz. Gospodarze będą rozkoszować się rewelacyjnym wynikiem, tymczasem piłkarze Juventusu muszą przyjąć chłostę. Bianconeri najchętniej ukryliby się na kilka dni w centrum treningowym, ale na razie świat patrzy.

Chwicza Kwaracchelia nie ma dość. Jego mocne uderzenie zza pola karnego zostało podręcznikowo zatrzymane przez Wojciecha Szczęsnego.

I tak to właśnie wygląda.

Juventus stracił od początku sezonu ligowego do piątku siedem goli. Tym razem stracił trzy bramki, a mogło ich już być więcej. Nie radzą sobie goście z potężną mocą ofensywną Napoli.

Nie ma już na placu Arkadiusza Milika.

Gra wznowiona po urazie Manuela Locatellego, a przyspieszenie Westona McKenniego dało Bianconerim korner. Za wykonanie stałego fragmentu gry zabrał się ponownie Angel Di Maria, a jego dośrodkowania sprawiają problem gospodarzom.

W 54. minucie interwencja Wojciecha Szczęsnego utrzymała Bianconerich na powierzchni w meczu. Polak przypilnował krótkiego słupka po strzale Victora Osimhena. Nigeryjczyk sekundę wcześniej poradził sobie w banalny sposób z Alexem Sandro po podaniu Piotra Zielińskiego.

Tak to wygląda z bliska.

Federico Chiesa staranował medyka z własnego zespołu. Dobrze, że nie przeciwnika, ponieważ byłaby niezła awantura.

Oto asysta Arkadiusza Milika. Były bardziej finezyjne, ale każda równie istotna w statystykach.

Kup pakiet ELEVEN SPORTS i oglądaj w WP Pilot!

Napoli bliżej odniesienia zwycięstwa po 45 minutach. Prowadzenie 2:1 to w największym stopniu zasługa niebezpiecznych Victora Osimhena i Chwiczy Kwaracchelii. Juventus gra jednak poprawny mecz, złapał kontakt, a niewiele brakowało nawet do wyrównania w czasie doliczonym przed przerwą. Całkiem ciekawie.

Doliczone dwie minuty.

Ostatnie minuty meczu podobne do siebie. Gospodarzom znudziło się energiczne atakowanie, ale jednocześnie nie dopuszczają często do zagrażania bramce Alexa Mereta.

Victor Osimhen z pierwszym golem przeciwko Juventusowi.

Jeszcze rzut rożny i niewiele brakowało Bremerowi do wykorzystania niezdecydowania Alexa Mereta po dośrodkowaniu Angela Di Marii.

Na zakończenie drugiego kwadransa szansa na zaskoczenie Napoli z rzutu wolnego. Płasko bita piłka przez Angela Di Marię w kierunku Adriena Rabiota, ale nie zakończyło się to wszystko niebezpiecznym strzałem.

Bianconeri pokazali dwiema akcjami, że niekoniecznie muszą statystować na Stadio Diego Armando Maradona. Z kolei gospodarze przez moment mniej agresywni w pressingu, a to pozwala Juventusowi wreszcie utrzymać się w posiadaniu piłki.

W 25. minucie było premierowe uderzenie celne Bianconerich. Arkadiusz Milik trafił prosto w Alexa Mereta po wrzutce Federico Chiesy.

Napoli w ataku pozycyjnym i sporadycznie oddaje piłkę przeciwnikom. Ostatnie rozegranie zostało przerwane, ale tylko na moment przez Bremera.

W 21. minucie Juventus odpowiedział na gola ułańską szarżą Angela Di Marii. Osaczony przez kilku przeciwników oddał uderzenie w górną część poprzeczki.

I oto bramka Napoli.

Z pomocą przychodzi Piotr Dumanowski, nabiło 680 minut.

Tym samym koniec bicia licznika minut bez straconego gola przez Wojciecha Szczęsnego. Nie będzie rekordu bramkarza obcokrajowca w Serie A. Szkoda.

Gąszcz zawodników po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Chwiczy Kwaracchelii. Poradził tam sobie Wojciech Szczęsny i poradził sobie z wypiąstkowaniem piłki w bezpieczne miejsce.

Rozbrajająca mina Luciano Spallettiego, kiedy zobaczył, jak piłkarze Napoli wpadli w spalonego w czasie wymiany prostych podań na prawej stronie boiska.

Agresywnie i skutecznie pressują piłkarze Napoli. Problem w tym, że późniejsza akcja Matteo Politano zakończyła się płaskim dośrodkowaniem pod nogi przeciwnika. Z kolei teraz przerwa spowodowana urazem Angela Di Marii.

Zgodnie z zapowiedziami trenera Luciano Spallettiego, Bianconeri oddali piłkę jego podopiecznym. Ostatnie rozegranie zakończone podaniem w pole karne przeciwnika, tyle że prosto do Wojciecha Szczęsnego.

Od 2016 roku nieprzerwanie w meczach Napoli z Juventusem można oglądać Polaków. Ten etap historii rozpoczął się wraz z transferem Piotra Zielińskiego do Azzurrich. Także obecnie jest on na murawie. Z kolei po stronie Juventusu można oglądać Wojciecha Szczęsnego oraz Arkadiusza Milika. Ten drugi w Neapolu rozpoczynał swoją przygodę z calcio.

Rozpoczęli. Nie będzie problemu z rozpoznaniem drużyn. Napoli w błękitnych koszulkach i getrach, a także białych spodenkach. Juventus w biało-czarnych pasiakach jak przystało na Bianconerich.

Trwa rozgrzewka na Stadio Diego Armando Maradona.

Sędzia: Daniele Doveri

Kup pakiet ELEVEN SPORTS i oglądaj w WP Pilot!

Piotr Zieliński zagra od początku w Napoli, a Bartosz Bereszyński rozpocznie mecz na ławce rezerwowych.

W oczekiwaniu na hit.

Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik w jedenastce Juventusu.

Azzurri na stadionie.

Napoli powróciło do gry po przerwie mundialowej bez fajerwerków. Drużyna Luciano Spallettiego poniosła pierwszą porażkę w sezonie ligowym i była to przegrana 0:1 z Interem Mediolan. Następnie poradziła sobie z kandydatem do spadku UC Sampdorią. Ten mecz zakończył się wynikiem 2:0.

Tak zapowiadamy hit ligi.

Włosi wstrzymają oddech. Hit Serie A ma podwójną wagę

W hicie ligi włoskiej dojdzie do konfrontacji SSC Napoli z Juventusem FC. Trudno o lepsze okoliczności niż obecne, w których Azzurri są liderami ligi, a Bianconeri znaleźli się na drugim miejscu w tabeli. Wynik piątkowego starcia sporo powie w rywalizacji o scudetto.