Brawo! Od początku wierzyliśmy w naszych. Remis 2:2, mamy punkt i furę szczęścia.

Kontra naszych, Krychowiak starał się lobować bramkarza, ale nie trafił.

Jeszcze niespełna 120 sekund. Mnóstwo czasu. Bronimy się.

Dogranie Holendrów z lewej strony, ale zbyt mocne. A na ławce Oranje Davies siedzi niczym na mszy, zero emocji.

Wściekli Holendrzy napierają, 4 minuty to niemal tydzień grania.

I znowu Skorupski, już nie wiadomo kto strzelał. Co tam się dzieje....

Sędzia doliczył 7 minut.

Jeszcze VAT sprawdza czy zagranie ręką Casha kwalifikuje się do podyktowania rzutu karnego. Ten Turek jest zdolny do wszystkiego.

Wszystko zaczęło się od tego, że Glik otrzymał uderzenie w strasznie, ale to strasznie czułe miejsce.

Dwie bójki na boisku, Turek uciekł i z daleka patrzy na wszystko.

Zaczynamy kraść sekundy, jeden z naszych potrzebował momentu dla siebie.

Depay przebił się z piłką w okolice pola bramkowe. Skorupski piłkę złapał.

Piątek sam na sam sam z bramkarzem, ale huknął obok. Dodatkowo był na spalonym.

Kontra Polaków, Piątek runął niczym wóz z węglem. Sędzia zamiast zastosować przywilej korzyści przerwał grę.

Holendrzy zaczynają atakować, bronimy się coraz głębiej.

Mamy wrażenie, że "pan Turek" bardziej lubi Holendrów. Odgwizdał faul w ataku gospodarzy i teraz tłumaczy się miejscowym.

Wszystko dzieje się daleko od naszej bramki, ale gospodarze są szalenie groźni w każdym momencie meczu w piłkę nożną.

Kwadrans do końca, szukamy swojej szansy na "cosik" więcej. Źle jednak nie jest i źle póki co to nie wygląda.

Ławicą wyszli Polacy, akcję strzałem z ok. 20 metrów zakończył Krychowiak. Wprost w bramkarza Oranje.

Zagranie za plecy obrońców do Zielińskiego, ale szybszy bramkarz, który wybiegł kilka metrów przed pole karne.

Wchodzimy w decydującą fazę meczu. Holendrzy na pewno jeszcze ruszą na nas.

Tutaj byliśmy przeszczęśliwi.

Trochę rwana i szarpana gra w ostatnich minutach. Dla nas to raczej lepiej.

Gospodarze zaczynają nas mielić w okolicach pola karnego. Przewidujemy trudne chwile.

Godzinę gry strzałem z woleja zakończył Piątek. Ponad bramką.

Holendrzy marzą o golu numer trzy. My chcemy w sumie tego remisu.

Jak przed laty... Szybka akcja Oranje, dogranie do Dumfriesa. Płaski strzał odbił się jeszcze od nogi obrońcy i piłka przy słupku wpadła do bramki. 2:2.

VAR odpalił taśmę i czekamy, 1:2, a może 2:2?

Piłka trzepocze w naszej bramce. Sędzia uznał, że był spalony. Wielkie uff, ale te 1:2 to raczej chwilowy wynik.

Jeszcze VAR sprawdzał wszystko, ale spalonego nie było. Prowadzimy 2:0, jak przed laty.

Holendrzy cały czas przy piłce. Murujemy. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Już jedno dośrodkowanie w nasze pole karne. Po chwili wybiliśmy piłkę na korner.

Prowadzimy w Rotterdamie i cieszmy się tym. Do końca baaaardzo daleko.

Sędzia doliczył minutę.

Zalewski zagrywał do Casha, ale zbyt mocno. Zyskaliśmy kilka sekund.

Zaczynamy murować. Brzydko czuć na kilometr i to nie tylko przed kapuśniak i u sąsiada.

Denzel Dumfries zapomniał po co stoi w polu karnym i po kiksie Góralskiego założył sobie siatkę.

Cashowi najpierw rywal założył siatkę, po chwili Polak wybił piłkę głową.

Depay na lewo do Blinda, temu jednak skończyło się boisko. Jeszcze trochę.

Zalewski sponiewierany przez rywala, sędzia nawet faulu nie odgwizdał. Nie lubimy pana Turka, oj kebaba u niego nie kupimy.

Timber uderzył z dystansu. Bardzo mocno, ale szalenie niecelnie. Louis van Gaal na pewno w przerwie to skomentuje.

Dogranie w nasze pole karne, na szczęście żaden z Holendrów nie doszedł do piłki. Gospodarze w  ataku pozycyjnym.

Atak pozycyjny Holendrów, ale w naszej obronie dziury nie ma. W końcu Skorupski piłkę złapał.

Zbliżyliśmy się pod bramką Oranje. Trochę niepewnie rywale, ale ostatecznie udało im się uratować. A my odliczamy minuty do przerwy. Rysujemy krechy kredą po chodniku.

Do uderzenia składał się Depay, został jednak zablokowany przez naszego obrońcę.

Kwadrans do przerwy. 1/3 meczu za nami.  To jeszcze trochę i Czesław znowu będzie Wielki!

Krychowiak nadepnął rywala, na szczęście panowie w wozie VAR oglądali akurat coś innego.

Gospodarze marzyli o rzucie karnym. Oby VAR milczał.

Depay kropnął z dystansu, Skorupski nie takie rulety z meduzą wyłapywał w życiu.

Taktyka gospodarzy jest prosta. Pyk - pyk - pyk i prostopadła na napastnika. Na szczęście udaje nam się sypać im piach w tryby.

Atak pozycyjny Holendrów. Musimy być czujni. Graczom Oranje nie wszystko jednak wychodzi. I dobrze!

Nasi po bramce są trochę pewniejsi. Rywale w małym szoku, ale czasu mają dość sporo. Poza tym: Panie Turek, kończ Pan ten meeeeecz!

Sędzia, pan Turek, trochę z tymi kartkami zaczyna przesadzać.

Tymczasem nasi w polu karnym dość mocno spanikowani. Udało się w końcu wybronić, po chwili strzał Bergwijna był niecelny.

Krychowiak w meczu z Belgią nie zagra. W przerwie może rezerwować wczasy w Mielnie.

Aż nam wazon spadł. Steven Berghuis zakręcił rogala sprzed pola karnego. Zabrakło mu niewiele.

Już Holendrzy przejęli piłkę i znowu chcą nam "krzywdować". Nie dajmy się im!

Na dłużej zagościliśmy pod polem karnym rywali. Coś tam klecimy, ale bez większego przekonania.

Ostra walka przy linii bocznej. Starli się Ake z Frankowskim. Bez kartek, ale z pretensjami.

Nieśmiała próba Polaków, bardzo nieśmiała i w efekcie do pola karnego dotarł tylko wiatr.

I znowu alarm pod naszą bramką, na szczęście zabrakło uderzenie. To jednak nie może tak wyglądać!

Niestety, Oranje cały czas w ataku. Polacy coraz głębiej, ale za moment za plecami będą Skorupski i trzy zespawane elementy.

Góralski zrobił "góralskiego" po raz pierwszy. Na razie w wersji light.

Blind, ten potwór, dogrywał z lewej strony, Kiwior wywalił piłkę na korner.

Oranje pod naszym polem karnym i już włączają international level. My robimy się bladzi.

- Robert siedzi z tyłu. Tak powiedział!

60 sekund za nami. Wytrzymaliśmy, 1/90 meczu już minęła. Rywale nawet na naszej połowie jeszcze nie zagościli!

Już po hymnach. Było głośno i radośnie.

Czesław Michniewicz wyjaśnił, dlaczego nie ma "Lewego". W skrócie, jak mawia pan Franek: Gramy o spadek.

Koniec wątpliwości. Michniewicz wyjaśnił brak Lewandowskiego

My też zawsze tak pewne wychodzimy  na legendarnego orlika. Później bywa różnie, chociaż ostatnio bardzo optymistycznie.

Już nam samą myślą o tym meczu ogarnia nas ogólny niepokój, bezsenność i wszystko co najgorsze. Od naszych zależy czy chociaż trochę się uśmiechniemy pod malutkim wąsikiem, niczym pułkownik Wołodyjowski.

Polska na łopatkach. Nie będzie łatwo się podnieść

A oto lokalsi, żądni wysokiej wygranej.

Na środek boiska po bramkach wskazywał będzie nieznany nam bliżej kolega z Turcji. To Halil Umut Meler (Turcja).

Cóż, koniec roku szkolnego już wkrótce. Pas pójdzie w ruch. Można się jednak nie uczyć i także dostać lanie. Jak nasi, w środę z Belgią. Niestety przed nami kolejny mecz. Tym razem z Holandią w Rotterdamie. Strach się bać, strach pomyśleć, strach się straszyć. Musimy to przetrwać, może coś się uda trafić z połowy. Może ktoś u rywala miał urodziny. Może, może, może... A może nie!