Jak Polak pokonał wielką Barcelonę
W sobotę wielki hit Primera Division. Faworytem starcia Barcelony z Atletico Madryt będą gospodarze. W sezonie 1993/1994 było podobnie, jednak Rojiblancos, po fantastycznym meczu pokonali wówczas Blaugranę, a ich bohaterem został reprezentant Polski.
Leo Messi, Neymar, Luis Suarez - nie brakuje opinii że trio napastników Barcelony to najlepszy atak w historii futbolu. W sobotę powstrzymać El Tridente będzie chciało Atletico Madryt. Na Camp Nou dojdzie do hitu Primera Division, na który z niecierpliwością czeka cała Hiszpania.
Choć w historii starć obu drużyn w ostatnich latach nie brakowało wielkich widowisk i zaskakujących rozstrzygnięć, to tylko w jednym przypadku kluczową rolę na boisku odegrał reprezentant Polski. Również wtedy faworytem meczu Atletico z Barceloną była naszpikowana gwiazdami Duma Katalonii.
W sezonie 1993/1994 drużyna z Camp Nou, podobnie jak teraz, mogła się pochwalić obecnością w swoim składzie największych gwiazd futbolu. Andoni Zubizarreta, Ronald Koeman, Josep Guardiola, Michael Laudrup, Christo Stoiczkow czy Romario byli podstawowymi zawodnikami trenera Johana Cruyffa.
Mniej wesoło było w Atletico. Młodszym kibicom należy przypomnieć, że w tamtych czasach w klubie ze stolicy Hiszpanii nie było tak spokojnie, jak obecnie. Rządzący wówczas twardą ręką prezydent Jesus Gil potrafił w trakcie jednego sezonu trzy razy zmienić trenera, co nie pomagało w stabilizacji i osiąganiu sukcesów. Aspiracje nietuzinkowego prezesa były jednak wielkie, podobnie jak i fanatycznych kibiców.
Ci z kolei mogli wybaczyć swoim zawodnikom porażki w meczach ze Sportingiem Gijon czy Extramadurą, jednak najważniejsze były starcia z Realem i Barceloną. 30 października słynny Dream Team przyjechał na Vicente Calderon na spotkanie z Rojiblancos, w którego składzie widniało nazwisko reprezentanta naszego kraju.
Roman Kosecki trafił do klubu latem 1993 roku z Osasuny Pampeluna, z trudnym zadaniem wypełnienia luki po odchodzącym Paulo Futre, który był jedną z gwiazd całej ligi. W Polaku pokładano duże nadzieje, otrzymał koszulkę z wiele znaczącym numerem "10". Szybko wywalczył sobie miejsce w składzie i stał się ważną postacią drużyny. Aby jednak na stałe zająć miejsce w sercach fanów, potrzebny był mu spektakularny występ w meczu z odwiecznym rywalem.
Nowy napastnik Lecha - nowa gwiazda Ekstraklasy?
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)