W tym artykule dowiesz się o:
Podbeskidzie Bielsko-Biała zmieniło bramkarza i na nic to się zdało. Kolejny golkiper Górali znów znalazł się w naszym zestawieniu. [ad=rectangle] Cracovia oddała cztery celne strzały na bramkę Podbeskidzia Bielsko-Biała i aż trzy z nich okazały się skuteczne. Pesković wrócił do bramki po kilku tygodniach przerwy, ale ponownie popełniał proste błędy. Co prawda w jednej sytuacji uratował swój zespół przed stratą gola, ale jego interwencje nie dodawały pewności linii defensywnej. W dodatku przy drugiej bramce dla Cracovii mógł zachować się dużo lepiej.
Tomasz Frankowski: Chapeau Bas!
Źródło: Press Focus/x-news
Popełnił błąd przy kryciu Jakuba Rzeźniczaka, po którym Legia Warszawa strzeliła gola na wagę trzech punktów. Do tego zawodnik Wisły Kraków nic nie dał swojej drużynie w ofensywie.
Obrońca Pogoni Szczecin popełnił kilka prostych błędów w spotkaniu z Lechem Poznań. Zanotował też poważne straty, które mogły się zakończyć golem. Jeszcze sporo nauki przed tym zawodnikiem.
To był słaby mecz obrońcy Podbeskidzia. W każdej z bramkowych sytuacji mógł się zachować lepiej, ale nie miał pomysłu na to, jak zatrzymać szalejącego Dialibę. Z tak dziurawą obroną Górale nie mogą pewnie myśleć o utrzymaniu w T-Mobile Ekstraklasie.
Przy pierwszej bramce dał się ograć Pawłowskiemu, który wystawił piłkę koledze z drużyny, a ten tylko dopełnił formalności, otwierając wynik. Sam Kamil Kiereś stwierdził po meczu, że wyglądało to tak, jakby Mójta zupełnie zlekceważył przeciwnika. Druga bramka, trzy minuty później, również padła po jego stronie.
Praktycznie niewidoczny na boisku w Kielcach, podobnie zresztą jak kilku innych zawodników Piasta Gliwice. Hanzel długimi fragmentami wyglądał tak, jak cała drużyna z Górnego Śląska - całkowicie bez pomysłu na swoją grę.
Skoro pomocnik Zawiszy rozegrał bardzo dobre spotkanie, to nie popisali się defensywni pomocnicy PGE GKS-u. Cztery stracone gole przez bełchatowian także mówią same za siebie. Zawisza zdominował środek pomocy.
Zazwyczaj chwalimy tego zawodnika. Tym razem musimy zachować się nieco inaczej. Semir Stilić w spotkaniu z Legią w Warszawie wyjątkowo nie był altruistą, tylko sam chciał zostać bohaterem i zmarnował dwie świetne okazje bramkowe.
Tym razem będzie krótko, ale dosadnie - piłkarz Górnika Łęczna był zupełnie nieporadny, przegrywał pojedynki z obrońcami Ruchu. Ani razu nie zagroził poważnie przeciwnikowi.
W polu niby ten piłkarz nie prezentował się źle, ale... "Wyróżniamy" go za to, że oddał co najmniej kilka strzałów na bramkę Jagiellonii Białystok, z których większość nie była udana. Jeden wyszedł mu na pewno - ten, po którym skierował piłkę do własnej siatki.
To nie jest ten Marco Paixao, jakiego kibice Śląska Wrocław pamiętają jeszcze z poprzedniego sezonu. Portugalczyk jest mniej widoczny na boisku, sam nie decyduje o wyniku spotkań. W ostatnim meczu było podobnie. Od niego wymagamy sporo, bo już udowodnił nam, że stać go na bardzo wiele.