W tym artykule dowiesz się o:
Polska jest ósmym przystankiem w szkoleniowej karierze 50-letniego Ricardo Moniza. Urodzony w Rotterdamie trener pracował w Holandii, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Szwajcarii, Anglii, Niemczech, Austrii i na Węgrzech, ale pierwszym trenerem był tylko II zespole PSV Eindhoven, Hamburgerze SV (tymczasowo), Red Bull Salzburg i Ferencvarosie Budapeszt.
W rubryce "sukcesy" w trenerskim CV ma na razie mistrzostwo i Puchar Austrii wywalczone w 2012 roku z Red Bull Salzburg oraz Puchar Ligi węgierskiej wygrany z Ferencvarosem w 2013 roku.
Jak sprawdzi się w Lechii? W debiutanckim meczu pod jego wodzą biało-zieloni pewnie pokonali Piasta Gliwice 3:1.
Szlaki holenderskim trenerom w Polsce przecierał Leo Beenhakker, którego w 2006 roku na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski powołał Michał Listkiewicz. "Don Leo" przybył nad Wisłę bezpośrednio po tym, jak po raz pierwszy w historii wprowadził na mistrzostwa świata Trynidad i Tobago i z biało-czerwonymi osiągnął sukces na podobną skalę, awansując z nimi po raz pierwszy w historii na mistrzostwa Europy. I to w świetnym stylu z 1. miejsca w swojej grupie eliminacyjnej, zostawiając w pobitym polu Portugalię, Serbię czy Belgię.
Na samym turnieju w Austrii u Szwajcarii reprezentacja Polski już rozczarowała, kolejno przegrywając z Niemcami (0:2), remisując z Austrią (1:1) i przegrywając z Chorwacją.
Mimo to Beenhakker został pierwszym od Andrzeja Strejlaua (prowadził reprezentację Polski w latach 1989-1993) selekcjonerem, który pracował w PZPN dłużej niż jedną kadencję. Awansu na mundial w RPA biało-czerwonym jednak nie udało się wywalczyć. Polacy w grupie eliminacyjnej wyprzedzili tylko San Marino, a sam Beenhakker został zwolniony jeszcze przed zakończeniem kwalifikacji. Ówczesny prezes PZPN Grzegorz Lato podziękował Holendrowi za pracę w szatni bezpośrednio po przegranym 0:3 meczu w Słowenii...
Jeszcze w trakcie piastowania funkcji selekcjonera Beenhakker był nieformalnym doradcą Feyenoordu Rotterdam, by później zostać już oficjalnie dyrektorem technicznym klubu z De Kuip. Następnie w tej samej roli pracował w Ujpeście Budapeszt, a dziś z powrotem jest w Trynidadzie i Tobago jako dyrektor techniczny miejscowej federacji.
W sierpniu 2010 roku, czyli w niespełna rok po odejściu z Polski Beenhakkera, po holenderski duet sięgnęła Wisła Kraków. Jej dyrektorem sportowym został Stan Valckx, a z jego namaszczenia trenerem Białej Gwiazdy Robert Maaskant.
Za trwającej do 30 czerwca 2012 roku kadencji Valckxa krakowski klub przeprowadził 13 transferów. Jego pierwszymi nabytkami jeszcze latem 2010 roku byli Nourdin Boukhari i Serge Branco, którzy przy Reymonta 22 kompletnie zawiedli. Jednak już transfery przeprowadzone w przerwie zimowej sezonu 2010/2011 okazały się strzałami w "10". Przed rundą wiosenną 2011 do Wisły trafili powiem Sergei Pareiko, Kew Jaliens, Maor Melikson, Michaił Siwakow i Cwetan Genkow. Abstrahując od całej ich przygody z Białą Gwiazdą, zaraz po przyjściu do Krakowa walnie przyczynili się do zdobycia ostatniego mistrzowskiego tytułu klubu z Reymonta 22. Przed sezonem 2011/2012 i walką o upragnioną Ligę Mistrzów Wisłę zasilili Junior Diaz, Marko Jovanović, Michael Lamey, Ivica Iliev, Gervasio Daniel Nunez i Dudu Biton. Krakowianom zabrakło dosłownie trzech minut, by awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów! Do wymienionej "13" trzeba doliczyć jeszcze wykupienie Osmana Chaveza z CD Platense.
Jak widać, nie było w tym gronie ani jednego Polaka, a w nieudanym pościgu za miejscem w Champions League Wisła zadłużyła się tak, że dopiero teraz po niespełna trzech latach wychodzi na prostą.
Maaskant w pierwszym sezonie poprowadził Wisłę do mistrzostwa Polski, ale w kolejnym jego czar przestał działać. Do Ligi Mistrzów Białej Gwieździe zabrakło trzech minut, ale już w fazie grupowej Ligi Europejskiej pod jego wodzą poniosła cztery sromotne klęski, a gdy przegrała derby Krakowa z broniącą się przed spadkiem Cracovią, czego Bogusław Cupiał nie wybacza, Holender pożegnał się z Krakowem.
Choć Maaskant odchodził z Wisły w niesławie, trzeba pamiętać, że w "erze Cupiała" jest czwartym najlepszym trenerem Białej Gwiazdy zaraz po Henryku Kasperczaku, Macieju Skorży i Franciszku Smudzie. Jego bilans przy Reymonta to 56 spotkań, z których wygrał 31, 9 zremisował i 16 przegrał.
Po odejściu z Wisły pracował w holenderskim FC Groningen i białoruskim Dinamie Mińsk, a dziś jest w sztabie szkoleniowym amerykańskiego Columbus Crew.
Za sprawą Valckxa i Maaskanta na Reymonta 22 trafiło dwóch ich rodaków: Kew Jaliens i Michael Lamey. Pierwszy przychodząc do Wisły, miał 33 lata, a drugi wiążąc się z Białą Gwiazdą, liczył 32 wiosny, więc nie da się ukryć, że obaj byli już po drugiej stronie rzeki.
Jaliens przez 2,5 roku rozegrał dla Wisły 67 oficjalnych spotkań, a po opuszczenia Krakowa trafił do australijskiego Newcastle United Jets FC. Lamey bronił barw krakowskiego klubu tylko przez jeden sezon, podczas którego rozegrał 29 spotkań. Od lata 2012 roku jest zawodnikiem II-ligowego holenderskiego RKC Waalwijk.
Przy Reymonta 22 nikt za nimi nie tęskni. Tym bardziej, że byli w czubie klubowej listy płac, nie dając w zamian za wysokie zarobki odpowiedniej jakości piłkarskiej.
Świętej pamięci Theo Bos (zmarł w lutym 2013 roku na raka trzustki) od stycznia do marca 2011 roku był szkoleniowcem Polonii Warszawa. Ekscentryczny Józef Wojciechowski zatrudnił go w miejsce Pawła Janasa z polecenia Leo Beenhakkera i Jana de Zeeuwa
Cierpliwości do Holendra Wojciechowskiemu starczyło na pięć meczów: trzy ligowe, w których Czarne Koszule zdobyły tylko jeden punkt i dwa Pucharu Polski, z którego ekipa z Konwiktorskiej 6 odpadła z Lechem Poznań.
Po zwolnieniu z Polonii Bos został trenerem holenderskiego FC Dordrecht, ale po sezonie 2011/2012 musiał zrezygnować z pracy ze względu na stan zdrowia.
Latem 2010 roku holenderskimi wzorcami zachłysnęła się Cracovia. Najpierw jej dyrektorem sportowym został Tomasz Rząsa, który przez siedem lat występował w różnych klubach Eredivisie, a jego pierwszym ruchem było zatrudnienie 33-letniego Arkadiusz Radomski, który od 16. roku występował - z krótką przerwą - właśnie w Holandii. Razem z nim Pasy wzięły z NEC Nijmegen Saidiego Ntibazonkizę, a parę tygodni później do Cracovii dołączył Hesdey Suart z II-ligowego AGOVV Apeldoorn.
Radomski z miejsca stał się kapitanem Pasów i twarzą rozpaczliwej walki o utrzymanie w ekstraklasie w sezonach 2010/2011 i 2011/2012. Suart znakomite występy przeplatał fatalnymi i choć miał ponadprzeciętne jak na naszą ligę umiejętności, to za nogami nie nadążała głowa, przez którą miał problemy pozasportowe. Radomski latem 2012 roku zakończył karierę, a Suart nie załapał się do "nowej Cracovii" spod znaku Wojciecha Stawowego i gra teraz amatorsko w ojczyźnie.
Do dziś w Pasach występuje Saidi Ntibazonkiza, który dopiero w bieżącym sezonie gra na miarę oczekiwań i zainwestowanych w niego pieniędzy (ok. 700 tys. euro kwoty transferowej i ok. 200 tys. euro rocznie).
Latem 2011 roku polską ligę zalali "bombardierzy" z zaplecza holenderskiej Eredivisie, czyli Koen van der Biezen, Fred Benson i Johan Voskamp. Tylko w sezonie 2010/2011 czyli poprzedzającym ich transfery do Polski, ci trzej snajperzy zdobyli w holenderskiej II lidze łącznie 62 bramki - 16 "Bizona", 17 Bensona i 29 Voskampa. Tymczasem ich łączny dorobek w polskiej ekstraklasie to raptem 11 trafień - 4 van der Biezena, 1 Bensona i 6 Voskampa.
Van der Biezen trafił do Cracovii z GO Ahead Eagles i kibicom Pasów kojarzy się z derbowym zwycięstwem z Wisłą (1:0), po którym pracę stracił Maaskant. Po spadku krakowian z ekstraklasy odszedł do III-ligowego niemieckiego Karlsruher SC, z którym wywalczył awans do 2. Bundesligi i teraz jest najlepszym strzelcem 7. ekipy zaplecza Bundesliga. Dla Karlsruher zdobył w sumie 23 ligowe bramki w 37 występach.
Benson odszedł z Lechii już w przerwie zimowej sezonu 2011/2012, a po półrocznym bezrobociu zakotwiczył w PEC Zwolle. W minionych rozgrywkach zdobył w Eredivisie 8 goli, a teraz dołożył do tego 7 trafień. W holenderskiej ekstraklasie łatwiej o bramki niż w T-Mobile Ekstraklasie?
Voskamp latem 2013 roku wrócił do Sparty Rotterdam, z której trafił do Śląska i walczy z nią o utrzymanie w holenderskiej II lidze. Z 12 golami jest najlepszym strzelcem swojej drużyny.
W polskiej lidze nie brakuje zawodników, którzy - tak jak wspomniany Radomski - najważniejsze lata piłkarskiej rozwoju spędzili w Kraju Tulipanów.
Świeżo upieczony reprezentant Polski i kapitan I-ligowego GKS-u Bełchatów, Maciej Wilusz, w 2003 roku jako 15-latek wyjechał ze Śląska Wrocław do SC Heerenveen, gdzie spotkał między innymi Radomskiego. W Eredivisie jednak nie zadebiutował, w 2008 roku przeniósł się do Sparty Rotterdam, w której też nie zaliczył ani jednego występu. Bilans jego holenderskiej przygody to natomiast cztery (!) operacje kolana.
W 2010 roku wylądował w I-ligowym MKS-ie Kluczbork, z którego w styczniu 2012 roku trafił do GKS-u Bełchatów. Dwa lata później zyskał już status reprezentanta Polski, a latem wróci na boiska ekstraklasy: albo z Brunatnymi, albo w barwach innego klubu. Na brak ofert z najwyższej klasy rozgrywkowej bowiem nie narzeka.
W 2006 roku z UKP Zielna Góra do samego Feyenoordu Rotterdam wyjechał 16-letni Michał Janota. Na De Kuip spędził w sumie trzy sezony, a jesienią 2008 roku zaliczył 6 występów w Eredivisie. W trzech kolejnych sezonach grał jednak tylko na jej zapleczu w barwach Excelsioru Rotterdam i GO Ahead Eagles, w którym występował wspólnie z van der Biezenem. Obaj mieli się spotkać latem 2011 roku w Cracovii, ale Janota został jeszcze w Holandii, by rok później związać się z Koroną Kielce. Jego bilans w ekstraklasie to dziś 50 występów, 6 bramek i 7 asyst. Spodziewaliśmy się więcej.
W Heerenveen z Wiluszem minął się Paweł Wojciechowski. Grający dziś bez większego powodzenia w Zawiszy Bydgoszcz napastnik w Holandii grał w latach 2008-2012 najpierw w Dumie Fryzji, a następnie w Willem II Tilburg. Jego dorobek w Eredivisie to 9 gier i 2 gole, a na jej zapleczu to 19 występów i również 2 trafienia. Podobnie jak Wilusz, Wojciechowski miał w Holandii problem z kontuzjami kolan, przez które stracił kilkanaście miesięcy. Do Polski wrócił w styczniu via białoruski FK Mińsk.
Najkrócej w Holandii był Wojciech Łuczak, który w latach 2008-2010 był zawodnikiem młodzieżowego zespołu Willem II Tilburg. Bez debiutu w I zespole został ściągnięty przez Rząsę do Cracovii, z której latem 2011 roku odszedł do Górnika Łęczna, by rok później wrócić do ekstraklasy w barwach Górnika Zabrze, do którego sprowadził go Adam Nawałka.
Joel Tshibamba, Nourdin Boukhari i Giovanni Vemba Duarte nie są co prawda Holendrami, ale całe piłkarskie wychowanie, z którego mieli czerpać, grając w Polsce, odebrali właśnie w Kraju Tulipanów.
Pochodzący z Demokratycznej Republiki Konta Tshibamba przyjechał do Polski z Holandii jako pierwszy już w przerwie zimowej sezonu 2009/2010. Debiutancką rundę w Arce Gdynia miał na tyle dobrą (5 bramek w 12 występach), że latem 2010 roku przeniósł się do Lecha Poznań. Przy Bułgarskiej kompletnie jednak rozczarował i już w styczniu odszedł do AE Larissa. 10 goli w 24 występach w greckiej ekstraklasie zaowocowało transferem do rosyjskich Kryjlów Sowietow Samara, w barwach których znów zaliczył obniżkę formy. Wrócił do Larissy, ale już w styczniu 2013 roku przeniósł się do Chin, do Henan Jianye, a od lata ubiegłego roku jest zawodnikiem duńskiego FC Vestsjaelland.
Pół roku po Tshibambie Arka sięgnęła też po wyszkolonego w Twente Enschede Angolczyka Duarte i Holendra Marciano Brumę. Pierwszy rozegrał dla Arki 12 spotkań w sezonie 2010/2011 i... były to jego ostatnie występy w zawodowej piłce. Bruma po spadku żółto-niebieskich z ekstraklasy śladem Tshibamby podążył do Lecha, ale nie przebił się do składu Kolejorza i wrócił do ojczyzny, wiążąc się z III-ligowych Rijnsburgse Boys. Dziś gra w ojczyźnie amatorsko w jeszcze niższej lidze.
Klubowym kolegą Voskampa w II-ligowej Sparcie Rotterdam jest dziś Nourdin Boukhari. Marokańczyk w sierpniu 2010 roku był pierwszym nabytkiem Stana Valckxa w Wiśle Kraków. W mistrzowskim sezonie 2010/2011 rozegrał dla Białej Gwiazdy raptem 9 ligowych spotkań, w których zdobył jednego gola - w listopadzie 2010 roku jego trafienie dało Wiśle zwycięstwo w derbach z Cracovią (1:0). Latem 2011 roku odszedł z Reymonta 22 i grał w Kasimpasie Stambuł, NAC Breda, RKS Waalwijk, vv Haaglandia, a w styczniu 2014 roku wrócił do macierzystej Sparty Rotterdam.