Ma 34 lata, przyjął ukraińskie obywatelstwo (2018 r.), rozegrał jedenaście spotkań w barwach tego kraju. W swojej karierze bronił barw m.in. Dynama Kijów czy Szachtara Donieck.
Junior Moraes chciał zakończyć swoją sportową karierę właśnie w Ukrainie i tam już pozostać ze swoją rodziną. Teraz wszystko jednak wygląda zupełnie inaczej, bo od czterech tygodni kraj ten jest bombardowany przez Rosjan.
Doświadczony piłkarz wyjechał do Brazylii, gdzie związał się z ekipą Corinthians Sao Paulo. Miał taką możliwość dzięki decyzji FIFA względem zawodników z Ukrainy.
ZOBACZ WIDEO: Zrobiło się niezręcznie. Zobacz, jak zareagował Lewandowski
Przyznał jednak, że aktualnie trudno myśleć mu o grze w piłkę, bo jego "głowa jest gdzie indziej". Jak wspomina to, co widział w Ukrainie? - Wciąż jest mi bardzo trudno o tym mówić. Nie mogę o tym zapomnieć tak długo, jak trwa wojna - przyznał na specjalnej konferencji prasowej.
Jego troski są z tymi, którzy pozostali w bombardowanej przez Rosjan Ukrainie. - Pozostaję w kontakcie z tamtejszymi ludźmi. Rozmawiam z osobami, które wciąż tam są każdego dnia, potrzebują wsparcia, aby wydostać swoje rodziny - dodał.
Moraes swoją ucieczkę przed wojną rozpoczął 27 lutego, gdy przeniósł się do Kijowa, a potem ruszył w dalszą drogę. Media w Brazylii podały, że zawodnik wsparł rząd ukraiński kwotą ok. 55 tys. dolarów.
Zobacz także:
Szczere wyznanie reprezentanta Polski. "Netflix, coca-cola i chipsy"
Lewandowski stwierdził wprost: europejski poziom! Nic im nie podskoczy