Koronawirus ponownie zajrzał w szeregi Bayernu Monachium i tym razem nie zakończyło się na pojedynczych przypadkach. Julian Nagelsmann będzie miał w piątek zaledwie 10 graczy pierwszego zespołu do dyspozycji. Wśród nich znajdzie się Robert Lewandowski.
Lucas Hernandez, Leroy Sane, Dayot Upamecano, Tanguy Nianzou, Manuel Neuer, Corentin Tolisso, Kingsley Coman, Alphonso Davies i Omar Richards, to lista graczy, którzy przebywają na kwarantannie. Z kadry wypadli także Josip Stanisić i Leon Goretzka - z powodu kontuzji - oraz Eric Maxim Choupo-Moting i Buona Sarr - powołani na Puchar Narodów Afryki.
Z uwagi na ogromne braki kadrowe, mistrz Niemiec musiał zdecydować się powołanie kilku młodych piłkarzy. Sytuację opisał 34-letni trener "Die Roten", podczas przedmeczowej konferencji.
ZOBACZ WIDEO: Co oni zrobili?! Takiego rzutu wolnego jeszcze nie było
- Zgłosiliśmy tych piłkarzy na liście uprawnionych do gry. Złożyliśmy również wniosek, abyśmy mogli mieć więcej niż trzech zakontraktowanych "amatorów" na boisku - wyjaśnił
Do drużyny dołączył niedawno Joshua Kimmich, który COVID-19 złapał przy "pierwszej fali" w klubie z Bawarii. Szkoleniowiec zespołu nie krył zadowolenia - Wszyscy cieszymy się, że Joshua wrócił. Jest opcją do gry. Sprawia bardzo dobre wrażenie i znajduje się w bardzo wysokiej formie - skomentował.
Spytany o przełożenie piątkowego starcia, Niemiec odpowiedział - Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie w stu procentach. W klubie zakładamy, że mecz jutro odbędzie się zgodnie z planem. Chodzi o zdrowie zawodników. Jeśli mamy 9 zdrowych profesjonalistów, to nie jest to za dużo - oznajmił.
Sytuacja wygląda fatalnie, jednak Nagelsmann nie traci optymizmu. - Nasza sytuacja niesie też pewne pozytywy. Jednym z nich jest promocja talentów. Musimy jak najlepiej wykorzystać tę sytuację. Byłem bardzo zadowolony z dzisiejszego treningu - zakończył trener Bayernu.
Czytaj także:
Media: oto nowy klub Krzysztofa Piątka
Media: Nowe fakty ws. Arkadiusza Milika