Ale numer! Sousa już raz zrobił to samo

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Paulo Sousa
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Paulo Sousa

To nie pierwszy raz, kiedy Paulo Sousa pozostawia po sobie spaloną ziemię. Jego zachowanie względem reprezentacji Polski to skandal, ale patrząc w przeszłość... to nic nowego u Portugalczyka.

Na początku 2021 roku zastąpił w roli selekcjonera reprezentacji Polski Jerzego Brzęczka. "Dostał" w prezencie Euro 2020, na którym nic nie osiągnął.

Potem zupełnie bezsensownie odpuścił mecz z Węgrami w eliminacjach do mistrzostw świata. Okazało się to kosztownym błędem i pomyłką, bo Biało-Czerwoni po porażce nie są rozstawieni w barażach o mundial.

Jeszcze niedawno Paulo Sousa zapowiadał, że ma plan na Rosję i mocno przygotowuje się do meczów. I co? W niedzielę poprosił prezesa PZPN Cezarego Kuleszę o rozwiązanie umowy. Za porozumieniem stron! Powód? Duże pieniądze i posada trenera w brazylijskim Flamengo Rio de Janeiro.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak Lewandowski to trafił?! Kapitalny strzał!

I teraz należy cofnąć się do 2020 roku, kiedy to Sousa był trenerem Girondins Bordeaux. Dlaczego? Bo jak widać, sytuacja lubi się powtarzać, a Portugalczyk i jego agent Hugo Cajuda powtórzyli swój "manewr"!

"Pozostał ogromny bałagan" - napisano wówczas na łamach "L'Equipe". "Chce opuścić klub, ale nie bez niczego", "właściciele klubu z King Street zostali oszukani" - dodano.

Francuski klub Sousa prowadził bez żadnych sukcesów przez półtora roku, ale mimo wszystko właściciele nie mieli w planach, żeby go zwalniać. Ten jednak po przerwie związanej z pandemią COVID-19 pojawił się w klubie i oznajmił, że ma dość. Chce rozwiązania umowy. To jednak nie wszystko. Równocześnie chce też wypłacenia odszkodowania za... przedwczesne rozwiązanie umowy! Kwota? Prawie 3,4 mln euro.

List, który można skopiować

Co ciekawe wtedy pojawił się list otwarty do Sousy, który został zamieszczony w mediach społecznościowych na łamach polskiego profilu fanów Girondins Bordeaux. Sytuacja jakby bardzo znajoma...

"Przyjechałeś do Bordeaux jako wielka gwiazda (...) W cudowny sposób opowiadałeś na tych wszystkich konferencjach o naszej drużynie, że widzisz potencjał, że wierzysz w zawodników" - można przeczytać. Kibice wierzyli wtedy w Sosuę. W jego opowieści, zapewnienia. Seryjny brak wyników tłumaczono nieodpowiednią kadrą. Wszystko to jednak przeminęło, a we Francji poznali się na Portugalczyku i nie wierzyli w to, co się działo.

"Dostajesz 280 tys. euro miesięcznie, trzecią najwyższą pensję w całej lidze, a Twoja drużyna grała też jak trzecia, tylko że od końca. I przyszła pandemia, siedziałeś cicho przez 3 miesiące, wypłata wpływała na konto i w pierwszych dniach po powrocie stwierdziłeś, że jesteś wykończony. Wykończony atmosferą w klubie, brakiem transferów i zechciałeś odejść" - czytamy dalej.

"Ok, Paulo, rozumiemy, nie wyszło. A Ty zamiast powiedzieć "do widzenia" zażądałeś 3,36 mln euro za przedwczesne rozwiązanie kontraktu. Naprawdę Paulo? Nie chcesz być nadal trenerem naszej drużyny, Ty chcesz odejść, nikt Cię nie zwalniał i mamy Ci jeszcze za to zapłacić?" - dodano.

I co najciekawsze. Wtedy też wypłynęło, że "po cichu" agent Sousy i on sam prowadzili rozmowy z innym klubem. "Dzisiaj się dowiedzieliśmy, że prowadzisz rozmowy z Benfiką Lizbona mimo tego, że Twój agent temu zaprzeczył kilka dni temu. Nieładnie, Paulo, tak się nie robi, dżentelmeni tak się nie zachowują" - czytamy na zakończenie.

Zobacz także:
Paulo Sousa - niewdzięcznik i dezerter [OPINIA]
Borek nie gryzł się w język. "Doradził", co ma zrobić Sousa

Źródło artykułu: