Tomasz Bekas: Punkt był w naszym zasięgu

Tomasz Bekas do Warty Poznań trafił podczas zimowego okienka transferowego z Unii Janikowo. W pierwszym wiosennym meczu nie mógł zadebiutować, więc po raz pierwszy wystąpił przed poznańską publicznością w spotkaniu z Piastem Gliwice. Debiutu jednak nie będzie wspominał najlepiej, bowiem jego zespół przegrał 0:1.

Bekas boisko opuścił w doliczonym czasie gry, a kilkadziesiąt sekund wcześniej Piast zdobył zwycięską bramkę. Zieloni mieli remis na wyciągnięcie ręki, chociaż goście stworzyli sobie dużo więcej sytuacji podbramkowych. - Ciężko cokolwiek po takim meczu powiedzieć, jak się traci bramkę w 90. minucie i praktycznie całą drugą połowę gra się w dziesięciu przeciwko jedenastu zawodnikom Piasta - mówi w rozmowie ze Sportowymi Faktami Tomasz Bekas. - Obiektywnie patrząc Piast miał więcej z gry, ale remis był w naszym zasięgu. Mieli swoje okazję, a najwięcej bałaganu narobili nam po stałych fragmentach gry. Myślę, że dzielnie stawiliśmy im czoła i podjęliśmy walkę. Szkoda punktu, bo o trzy byłoby ciężko, bo nie mieliśmy żądnych stuprocentowych sytuacji. Trzeba było 0:0 dociągnąć do końca, ale nie udało się i to na pewno boli.

Pomocnik Warty nie mógł znaleźć powodu, przez który Warta przegrała. Na pierwszą myśl przychodzi oczywiście brak szczęścia, skoro traci się gola w doliczonym czasie gry, ale… - Ciężko znaleźć receptę na to, czego zabrakło. W piłce nie można mówić o szczęściu, bo coś takiego nie istnieje. Albo się strzela bramki, albo nie. Goście strzelili bramkę i jadą zadowoleni do domu, bo mają trzy punkty i zachowują pozycję lidera. Punkt był w naszym zasięgu. Niech będzie, że zabrakło piłkarskiego farta - twierdzi Bekas.

Zieloni nie byli dużo gorszym zespołem od Piasta, chociaż może trochę mniej poukładanym. Przez większość meczu na boisku nie było widać jednak wielkiej różnicy gry, jak wskazywałaby na to tabela. Warta nie radziła sobie jedynie przez pierwsze 20 minut, gdy gliwiczanie mieli olbrzymią przewagę, a poznaniacy popełniali błąd za błędem. Z minuty na minutę, było jednak coraz lepiej. - Na pewno słaby początek nie był spowodowany strachem. Wyszliśmy na boisko zbyt spięci i Piast od razu stworzył sobie dwie sytuacje. Nie strzelili w pierwszej minucie, ale skaleczyli nas w ostatniej. Niestety taka jest piłka. Straciliśmy głupią bramkę po stałym fragmencie, co podwójnie boli - dodaje zawodnik Warty.

Przed podopiecznymi Bogusława Baniaka ciężkie wyjazdowe spotkanie z Wisłą Płock. Sytuacja w tabeli nie jest za ciekawa, więc Zieloni muszą szukać punktów nawet na tak trudnym terenie. - Na papierze zawsze jest ciężko, bo Wisła jest wyżej w tabeli. Jedziemy walczyć, bo nic innego nam nie zostało niż grać o trzy punkty - zakończył Tomasz Bekas.

Źródło artykułu: