Nie miał łatwego życia. Piłkarz Lechii walczy o swoją przyszłość

Materiały prasowe / Lechia Gdańsk / Na zdjęciu: Egzon Kryeziu
Materiały prasowe / Lechia Gdańsk / Na zdjęciu: Egzon Kryeziu

Egzon Kryeziu to nieoczywisty bohater ostatniego meczu Lechii. Wcześniej Słoweniec nie miał w Gdańsku łatwego życia, długo był poza grą, natomiast teraz jego sytuacja zmieniła się o 180 stopni.

Mówi się, że w drużynie piłkarskiej potrzebni są różni zawodnicy. Tacy, którzy - mówiąc kolokwialnie - będą grali na fortepianie, ale też tacy, którzy będą ów fortepian nosić. Czyli w skrócie: wirtuozi, ludzie od gry efektownej oraz tacy od czarnej roboty. Patrząc jednak na zespół Lechii Gdańsk i osobę Egzona Kryeziu, trudno powiedzieć, by zaliczał się do jednego czy drugiego grona. Raczej pełnił rolę obserwatora.

W Gdańsku jest od lutego 2020 roku, lecz do tej pory nie był nawet postacią drugoplanową. W tym czasie rozegrał niespełna 500 minut w pierwszej drużynie Lechii. To były nic nieznaczące epizody. W przebiciu się do składu nie pomagały mu też problemy zdrowotne, jak i osobiste, czyli śmierć ojca. Trener Piotr Stokowiec nie widział w nim wartościowego zmiennika dla Jarosława Kubickiego.

Jasne, trudno się temu dziwić, wszak Kryeziu nie dawał żadnych pozytywnych sygnałów, gdy pojawiał się na boisku. Trudno było go zdefiniować jako piłkarza. Podawał do najbliższego, wybierał najprostsze środki, nie podejmował ryzyka, nie brał na siebie odpowiedzialności za grę. Zwyczajnie był jednym z wielu. Częściej grał Tomasz Makowski, który jednak w ostatnim czasie poszedł w tzw. odstawkę.

Ale przyszedł mecz z Zagłębiem Lubin i Kryeziu pokazał cechy, których wcześniej nie można było u niego dostrzec: odwagę, przegląd pola, dobre prostopadłe podanie, chłodny umysł. Poukładał grę w środku pola. Tak naprawdę to on wypracował oba gole dla Lechii, która odwróciła losy rywalizacji od stanu 0:1 na 2:1. I choć niekwestionowaną gwiazdą tamtego spotkania został zdobywca obu bramek Marco Terrazzino, to Kryeziu z pewnością zasługiwał na miano bohatera cichego, a już na pewno nieoczywistego.

Oczywiście, jedna jaskółka wiosny nie czyni, natomiast taki mecz może dodać Słoweńcowi pozytywnej energii. To dopiero 21-letni zawodnik, wcześniej regularnie powoływany do młodzieżowej reprezentacji swojego kraju. Trener Tomasz Kaczmarek coś w nim dostrzegł, dał mu szansę i on z niej skorzystał. Sytuacja Kryeziu zmieniła się o 180 stopni. Jego kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2022 roku, ale jest w nim opcja przedłużenia o dwa kolejne sezony.

On sam twierdzi, że najbliższe miesiące będą dla niego kluczowe w kontekście pozostania w Lechii. - Walczę o swoją przyszłość. To mój moment prawdy - mówił kilkanaście dni temu w rozmowie z trojmiasto.pl. I faktycznie, jeśli w kolejnych spotkaniach potwierdzi dobrą dyspozycję, to będzie to znak, że warto rozważyć ewentualną prolongatę umowy.

W ostatnim czasie można zaobserwować zmiany w hierarchii środkowych pomocników w Lechii. Życiową formę osiągnął Maciej Gajos, cały czas ważnym elementem gdańskiego zespołu jest wspomniany Kubicki, a Kryeziu wydaje się być tuż za nimi. Zdecydowanie dalej do składu mają Jakub Kałuziński czy Makowski, nie mówiąc już o Janie Biegańskim, który cały czas jest w orbicie zainteresowań Lazio, a w tym sezonie praktycznie jest poza grą.

CZYTAJ TAKŻE:
Nie chciał się zaszczepić, ma problemy. Gwiazda Bayernu walczy z przepisami
Chcą uniknąć Polski. Zaskakująca opinia portugalskich mediów

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi sprzedaje luksusowy apartament. Zrobi niezły interes

Źródło artykułu: