On jest niemożliwy. Robert Lewandowski może pobić kolejny rekord

Getty Images / Matthias Hangst / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Matthias Hangst / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Robert Lewandowski przyzwyczaił nas, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Strzela gole jak na zawołanie i przed nim kolejne wyzwanie do pobicia. Brakuje mu kilku meczów w Bundeslidze.

Robert Lewandowski dokonuje praktycznie niemożliwego. Z roku na rok jest coraz lepszy. W poprzednim sezonie w trykocie Bayernu Monachium spełnił swoje sportowe marzenie, wygrywając Ligę Mistrzów. Wcześniej triumfował także w Bundeslidze oraz Pucharze Niemiec.

W każdych tych rozgrywkach był także królem strzelców. Nic dziwnego, że zgarnął wszystkie indywidualne prestiżowe nagrody na świecie.

W obecnym sezonie "Lewy" także radzi sobie znakomicie. W czterech meczach dla Bayernu zdobył siedem bramek. W kadrze natomiast strzelał przeciwko Albanii i San Marino. To jednak grając ligowe mecze dla mistrzów Niemiec może ustanowić kolejny ciekawy rekord.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko

Jak poinformował na Twitterze Wojciech Frączak, Lewandowski musi strzelić bramki w trzech kolejnych meczach Bayernu w Bundeslidze, aby wyrównać polski rekord Teodora Petereka, który trafiał do siatki rywali w 16 kolejnych ligowych starciach. Bawarczycy zagrają w tym czasie z RB Lipsk, Bochum oraz Greuther Furth.

Lewandowski po raz ostatni nie zdobył bramki w niemieckiej ekstraklasie na początku lutego 2021 w starciu z Herthą Berlin. Co ciekawe, gdyby 33-latek strzelił wówczas gola przeciwko drużynie Krzysztofa Piątka, już miałby na koncie 23 mecze z rzędu ze zdobytą bramką. Takim wynikiem na świecie może pochwalić się jedynie Lionel Messi.

Teodor Peterek był reprezentant Polski w latach 1931–1938. To przedwojenna gwiazda Ruchu Chorzów, dla którego zdobył 156 bramek w 191 meczach.

Zobacz także:
Piotr Zieliński szykowany na hit. Po powrocie do Neapolu przeszedł test
Glik oskarżany o rasizm. Dosadny komentarz prezesa PZPN

Źródło artykułu: