Z Albanią mogło być różnie, sposób gry naszej kadry to na pewno temat do długiej dyskusji, ale po miesiącach upokorzeń i wyczekiwania na zwycięstwo nad mocniejszym rywalem niż Andora, polska reprezentacja w końcu wygrała zdecydowanie. Być może to moment, w którym, jak mówił Robert Lewandowski, wszystko "zatrybi".
Nie wiadomo, czy było to wytrenowane, ale Jakub Moder na pewno świadomie zagrywał z rzutu wolnego na dalszy słupek do Kamila Glika. Obrońca wstrzelił piłkę w pole bramkowe, a Robert Lewandowski z najbliższej odległości, również głową, wbił ją do siatki. Szybki gol mógł, a nawet powinien ustawić Biało-Czerwonym mecz. Minęło dwanaście minut, a trzech graczy Albanii miało żółte kartki, do tego goście stracili gola. Ale piłkarze Paulo Sousy oddali rywalowi, co mieli najlepsze - opróżnili kieszenie, wysypali z nich wszystkie drobne i chcieli tak zawojować miasto.
Szybko okazało się, że z pustym portfelem nie mają dalej czego szukać. Kolejne nieporozumienia w obronie pozwoliły gościom wrócić do gry. Kamil Glik zaspał i "złamał" linię spalonego. Przez to, że obrońca stał bliżej naszej bramki, Sokol Cikalleshi wbiegł w pole karne i uderzeniem po ziemi pokonał Wojciecha Szczęsnego. Przy tej akcji nie popisał się też Jan Bednarek. Wydawało się, że gracz Southampton powinien lepiej blokować strzał rywala.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rośnie nowa gwiazda futbolu. Piękny gol!
Albania nie przestała straszyć. Po kolejnym zawahaniu obrońców, w tym Glika, Rey Manaj uderzył z powietrza. Szczęsny musiał szybko reagować i dobrze interweniował. Zaraz po tej akcji do szatni zszedł Bartosz Bereszyński. Wyglądało to tak, jakby Sousa ściągnął zawodnika z powodu kiepskiego występu, ale Bereszyński podczas gry doznał kontuzji mięśnia przywodziciela.
Na przerwę to nasza drużyna schodziła z jedną bramką więcej. Po niezłej wrzutce Przemysława Frankowskiego świetnie uderzył głową Adam Buksa. Piłka odbiła się od słupka i wturlała się do bramki. Buksa spełnił swój amerykański sen. Najpierw zarzucano mu, że wybierając transfer do USA nie ma ambicji i może zapomnieć o kadrze. Później z powodu obostrzeń COVID-owych, nie mógł przylecieć na zgrupowanie reprezentacji przez brak zgody klubu. A gdy w końcu znalazł się w reprezentacji i po raz pierwszy zagrał w jej barwach, w debiucie zdobył bardzo ważną bramkę.
Przed meczem z Albanią było bardzo nerwowo. Z naszej drużyny wypadli kolejni kontuzjowani piłkarze, udzielała się mętna atmosfera po przegranym Euro 2020, dodatkowo drużynie Paulo Sousy wypominano słaby start kolejnych eliminacji. Pojawiała się nawet ogólna obawa o wynik spotkania z Albanią - czyli drużyną nie najgorszą, ale jednak co najwyżej średnią w skali Europy. Kibice i eksperci liczyli na dzień Lewandowskiego, i trzeba przyznać, że napastnik Bayernu Monachium właśnie taki miał.
W drugiej połowie po przebojowej akcji na skrzydle kapitan kadry ograł kilku rywali, bramkarza i wystawił piłkę Grzegorzowi Krychowiakowi. Pomocnik umieścił ją w pustej bramce strzelając z niespełna metra. Akcja skończyła się golem, co pozwoliło uspokoić ten mecz. Później Lewandowski dołożył kolejną bramkę, ale sędzia jej nie uznał.
Gdyby nie forma "Lewego", ten mecz wcale nie musiał zakończyć się wygraną Biało-Czerwonych. To Lewandowski ciągnął drużynę za uszy i to on znowu zrobił różnicę.
Na koniec jeszcze ładną akcję przeprowadzili rezerwowi. Karol Świderski dostrzegł Karola Linettego w polu karnym, pomocnik Torino uderzył mocno, a piłka wpadła do bramki po odbiciu się od poprzeczki.
Nie było to może piękne spotkanie, gra była rwana, czasami trudno było uwierzyć, że to mecz międzynarodowy. Jednak najważniejsze, że Polacy to spotkanie wygrali. Sousa przestał być w końcu trenerem, który zwyciężył tylko z Andorą.
I jeszcze jednak bardzo istotna sprawa - reprezentacja Polski nadal na poważnie walczy o awans na mundial w Katarze.
Polska - Albania 4:1 (2:1)
1:0 - Robert Lewandowski 12'
1:1 - Sokol Cikalleshi 25'
2:1 - Adam Buksa 44'
3:1 - Grzegorz Krychowiak 54'
4:1 - Karol Linetty 89'
Polska: Wojciech Szczęsny - Bartosz Bereszyński (33. Paweł Dawidowicz), Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus (81. Tymoteusz Puchacz) - Przemysław Frankowski (62. Karol Linetty), Jakub Moder, Grzegorz Krychowiak, Kamil Jóźwiak, Adam Buksa (81. Karol Świderski) - Robert Lewandowski.
Albania: Etrit Berisha - Ardian Ismajli, Berat Djimsiti, Marash Kumbulla, Elseid Hysaj - Keidi Bare, Klaus Gjasula, Lorenc Trashi (Odise Roshi), Amir Abrashi (74. Endri Cekici), Rey Manaj (68. Bekim Balaj) - Sokol Cikalleshi (83. Myrto Uzuni).
Żółte kartki: Świderski, Bednarek - Abrashi, Bare, Hysaj, Manaj
Widzów: 38 254
Sędzia: Maurizio Mariani (Włochy).