Barcelona zaczęła nową erę. Grała pięknie i płynnie, ale sama była winna nerwów w końcówce

PAP/EPA / ANDREU DALMAU / Na zdjęciu: Gerard Pique
PAP/EPA / ANDREU DALMAU / Na zdjęciu: Gerard Pique

Barcelona grała bez Messiego tak, jakby jednak był na boisku. Było pełno polotu i finezji w jej poczynaniach. W końcówce dała się jednak zaskoczyć, przez co zrobiło się nerwowo, ale ostatecznie mogła cieszyć się z trzech punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

W Barcelonie nastała nowa era futbolu. Na Camp Nou muszą się nauczyć żyć i grać bez Leo Messiego. Tuż przed startem pierwszej kolejki La Ligi udało się zarejestrować Memphisa Depaya i Erica Garcię, czyli nowe nabytki. Obaj zagrali od pierwszej minuty. Holender czarował praktycznie z marszu. Imponował techniką i przeglądem pola, reszta kolegów bardzo mu ufała na boisku.

"Blaugrana" grała w pierwszej połowie koncert pod jego batutą. On sam dał asystę przy golu Gerarda Pique, idealnie wrzucając piłkę na jego głowę. Depay nakręcał każdą akcję, a Real Sociedad nie był w stanie wyjść z własnej połowy. Zawodził po całości duet Adnan Januzaj-David Silva. Tuż przed przerwą zrobiło się już 2:0 po bramce Martina Braithwaite'a.

W drugiej części Barcelona dalej grała swoje. Jej futbol był szybki, płynny, finezyjny. Nic sobie nie robiła z wyższego pressingu Realu Sociedad, czego efektem kolejna bramka Braithwaite'a, który pewnie dobił źle odbitą piłkę. Wydawało się, że gospodarze mają całe spotkanie pod kontrolą, ale nagle zrobiło się gorąco.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)

W końcówce goście niebezpiecznie się zbliżyli na dystans jednego gola. Najpierw zaskakującą kontrę sprytnym uderzeniem zamknął Julen Lobete, a potem z rzutu wolnego trafił Mikel Oyarzabal. Końcówka zapowiadała się bardzo nerwowo i emocjonująco, ale Duma Katalonii wolała szybko zamknąć temat i uspokoić sytuację. Szybką kontrę zamknął Sergi Roberto.

Barcelona pokazała, że życie w erze post-Messi może istnieć. Chociaż jedna jaskółka wiosny nie czyni, to lepiej mieć taki drobny prognostyk i wygrać na otwarcie sezonu niż żyć w smutku z powodu odejścia legendarnego Argentyńczyka.
FC Barcelona - Real Sociedad 4:2 (2:0)

1:0 - Gerard Pique 19'
2:0 - Martin Braithwaite 45+2'
3:0 - Martin Braithwaite 59'
3:1 - Julen Lobete 82'
3:2 - Mikel Oyarzabal 85'
4:2 - Sergi Roberto 90+1'
FC Barcelona:

Neto - Sergino Dest (71' Emerson Royal), Eric Garcia (83' Ronald Araujo), Gerard Pique, Jordi Alba - Frenkie de Jong (71' Sergi Roberto), Sergio Busquets (83' Nico Gonzalez), Pedri - Martin Braithwaite, Antoine Griezmann, Memphis Depay (90' Clement Lenglet).

Real Sociedad: Alex Remiro - Joseba Zalduza (66' Andoni Gorosabel), Aritz Elustondo (81' Jon Pacheco), Robin Le Normand, Aihen Munoz - Portu (66' Julen Lobete), Martin Zubimendi, Mikel Merino, Adnan Januzaj (46' Ander Barrenetxea) - David Silva (46' Jon Bautista), Mikel Oyarzabal.

Żółte kartki: Busquets, Nico (FC Barcelona), Zubimendi, Elustondo, Munoz, Le Normand (Real Sociedad).

Sędzia: Alejandro José Hernández Hernández.

Czytaj też:
Barcelona winna Messiemu ogromne pieniądze?
Koeman: Nie ma co żyć przeszłością

Komentarze (2)
avatar
Jacek Kowalski
16.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Barca zawsze grała lepiej bez Messiego (procent wygranych meczy, gdy Messi nie grał Barca miała zawsze znacznie wyższy) i wczorajszy mecz znowu to potwierdza. Ładnie funkcjonował atak gdy jeden Czytaj całość
avatar
Nautilus
16.08.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Messi i Neymar to są słabi piłkarze podobnie jak Ronaldo. Oni bardziej są wytworami marketingu sportowego, niż gwiazdami sportowymi. Czytaj całość