Odczarować stadion we Wronkach - rozmowa z Grzegorzem Kasprzikiem, bramkarzem Lech Poznań

W minionej kolejce Lech Poznań przegrał z Polonią Warszawa 2:4. Lechici wyciągnęli wnioski z tego spotkania i teraz chcą się zrehabilitować, wygrywając w IV rundzie eliminacyjnej z Club Brugge. Belgowie to jednak silna drużyna, a Lechowi we Wronkach jak na razie nie szło. Czy zła passa zostanie przerwanana? - Trzeba w końcu odczarować ten stadion i odnieść zwycięstwo - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Grzegorz Kasprzik, bramkarz poznańskiej drużyny.

Michał Jankowski: Z pewnością analizowaliście przegrany 2:4 mecz z Polonią Warszawa. Do jakich wniosków doszliście?

Grzegorz Kasprzik: Musimy być bardziej konsekwentni w grze defensywnej i bardziej dokładni w rozgrywaniu piłki. Przydarzały nam się głupie straty, po których Polonia stwarzała sobie sytuacje.

Wcześniejsze spotkania mieliście bardzo dobre. Porażka z Polonią to wypadek przy pracy czy znak, że do tej optymalnej formy jeszcze trochę brakuje?

- To jest początek sezonu, więc forma cały czas zwyżkuje i idzie do przodu, więc nie doszukiwałbym się jej obniżki. Mieliśmy przewagę i więcej z gry, posiadanie piłki było naszej stronie - byliśmy drużyną lepszą. Polonia nas po prostu wypunktowała. Był to wypadek przy pracy, który nie ma prawa się już więcej powtórzyć i teraz trzeba zrobić wszystko, żeby tak było.

Polonia oddała pięć celnych strzałów, z czego cztery trafiały do bramki. Dla pana, jako bramkarza, musiało to być bardzo bolesne.

- Na pewno takie mecze bolą, gdzie rywale oddają pięć strzałów i padają cztery bramki. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski i poprawić to, żeby takie rzeczy nie zdarzały się w przyszłości.

Jaka atmosfera panowała w drużynie w ostatnich dniach?

- W każdym z nas jest sportowa złość, że przegraliśmy mecz, którego nie mieliśmy prawa przegrać. We wszystkich nas jest chęć rehabilitacji i udowodnienia, że porażka z Polonią to był wypadek przy pracy.

W czwartek zagracie z Club Brugge. Jak pan zareagował, gdy dowiedział się, że zagracie z Belgami?

- Z potencjalnych rywali trafiliśmy teoretycznie najsłabszego rywala. Wszystko okaże się jednak na boisku. Belgowie są bardzo dobrą drużyną. Musimy bardzo uważać i zagrać na dwieście procent skoncentrowani, żeby osiągnąć sukces w tym dwumeczu. Zarówno my, jak i Club Brugge, mamy równe szanse na awans.

Pierwszy mecz zagracie we Wronkach. To dobre rozwiązanie czy wolelibyście rewanż grać przed własną publicznością?

- Jak się gra rewanż u siebie, to można gonić wynik, ale wydaje mi się, że jest to bez różnicy. Najbardziej żałujemy, że nie możemy grać przy Bułgarskiej, bo na pewno byłby to większy atut, niż Wronki.

Obiekt we Wronkach jest na razie dla was pechowy. Dwa mecze i dwie porażki. Czy w czwartek to się zmieni?

- Miejmy nadzieję. Trzeba w końcu odczarować ten stadion i odnieść zwycięstwo. W czwartek nadarza się ku temu najlepsza okazja.

W pierwszym meczu trzeba wywalczyć sobie jak najlepszą zaliczkę. Jaki wynik pana zadowoli?

- Nie ważne jaki będzie wynik. Ważne, żeby był korzystny dla nas i w perspektywie meczu rewanżowego, da nam awans do kolejnej rundy.

Komentarze (0)