To był świetny mecz i doskonała reklama Premier League. Nie dość, że na St James'Park zobaczyliśmy siedem bramek, to jeszcze Ferran Torres zabawił się w Zlatana Ibrahimovicia i strzelił - być może - gola sezonu, gdy piętką zapakował piłkę do siatki.
Manchester City zagrał jak na mistrzów Anglii przystało, choć oczywiście nie obyło się bez komplikacji. Goście zagrali w nieco eksperymentalnym składzie, m.in. bez Edersona czy Kevina de Bruyne, ale absolutnie nie było tego widać. Gdy w 66. minucie wspomniany Torres skompletował hat-tricka, trener Pep Guardiola wreszcie mógł odetchnąć. Dosłownie w chwilę z wyniku 3:2 dla Newcastle United zrobiło się 4:3, ale dla gości z Manchesteru.
Przyjezdni, choć myślami pewnie są już w Porto i finale Ligi Mistrzów z Chelsea FC, to przeciwko Newcastle zagrali z pełnym zaangażowaniem. City miało olbrzymią przewagę w praktycznie każdej statystyce i, co by nie mówić, ich zwycięstwo jest w pełni zasłużone.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia nabrał się na jawne oszustwo
Newcastle zagrało jednak bardzo ambitnie, choć... nie stworzyło sobie zbyt wielu okazji podbramkowych, a wszystkie trzy gole strzeliło po stałych fragmentach gry. Najpierw po rzucie rożnym trafił Emil Krafth, a następnie mieliśmy dwa rzuty karne dla gospodarzy. Przy pierwszym, w szóstej minucie doliczonego czasu gry do pierwszej połowy, nie pomylił się Joelinton, który generalnie rozegrał dość kiepskie zawody. Drugą "jedenastkę" zmarnował co prawda Joe Willock, ale na jego szczęście udało się strzelić gola po dobitce. Po kolejnym stałym fragmencie zabrakło centymetrów, bo Jonjo Shelvey strzelił w poprzeczkę z rzutu wolnego.
Po golu na 4:3 mistrzowie Anglii zagrali wzorowo. Praktycznie cały czas utrzymywali się przy piłce i zabrali jakiekolwiek argumenty rywalom. Ci nie byli w stanie zrobić absolutnie nic. Goście zabrali im piłkę i zmusili do biegania. Dość powiedzieć, że Newcastle do końca spotkania nie potrafiło wypracować sobie choćby jednej sytuacji, by myśleć o golu wyrównującym. Z trudem przychodziło im odebranie piłki, a co dopiero przedostanie się w okolice pola karnego Scotta Carsona.
Newcastle United - Manchester City 3:4 (2:2)
1:0 Emil Kratfh 25'
1:1 Joao Cancelo 39'
1:2 Ferran Torres 42'
2:2 Joelinton (k.) 45+6'
3:2 Joe Willock 62'
3:3 Ferran Torres 64'
3:4 Ferran Torres 66'
Składy:
Newcastle: Martin Dubravka - Jacob Murphy, Emil Krafth, Federico Fernandez (88' Dwight Gayle), Paul Dummett, Matt Ritchie (84' Sean Longstaff) - Joe Willock, Jonjo Shelvey, Miguel Almiron - Joelinton (84' Jamal Lewis), Allan Saint-Maximin.
Man City: Scott Carson - Kyle Walker, Eric Garcia, Nathan Ake, Joao Cancelo (74' Benjamin Mendy) - Bernardo Silva, Rodri, Ilkay Gundogan - Ferran Torres, Gabriel Jesus, Raheem Sterling.
Żółte kartki: Ritchie, Shelvey (Newcastle) oraz Rodri, Joao Cancelo (Man City).
Sędzia: Kevin Friend.
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Manchester City | 38 | 27 | 5 | 6 | 83:32 | 86 |
2 | Manchester United | 38 | 21 | 11 | 6 | 73:44 | 74 |
3 | Liverpool FC | 38 | 20 | 9 | 9 | 68:42 | 69 |
4 | Chelsea FC | 38 | 19 | 10 | 9 | 58:36 | 67 |
5 | Leicester City | 38 | 20 | 6 | 12 | 68:50 | 66 |
6 | West Ham United | 38 | 19 | 8 | 11 | 62:47 | 65 |
7 | Tottenham Hotspur | 38 | 18 | 8 | 12 | 68:45 | 62 |
8 | Arsenal FC | 38 | 18 | 7 | 13 | 55:39 | 61 |
9 | Leeds United | 38 | 18 | 5 | 15 | 62:54 | 59 |
10 | Everton | 38 | 17 | 8 | 13 | 47:48 | 59 |
11 | Aston Villa | 38 | 16 | 7 | 15 | 55:46 | 55 |
12 | Newcastle United | 38 | 12 | 9 | 17 | 46:62 | 45 |
13 | Wolverhampton Wanderers | 38 | 12 | 9 | 17 | 36:52 | 45 |
14 | Crystal Palace | 38 | 12 | 8 | 18 | 41:66 | 44 |
15 | Southampton FC | 38 | 12 | 7 | 19 | 47:68 | 43 |
16 | Brighton and Hove Albion | 38 | 9 | 14 | 15 | 40:46 | 41 |
17 | Burnley FC | 38 | 10 | 9 | 19 | 33:55 | 39 |
18 | Fulham FC | 38 | 5 | 13 | 20 | 27:53 | 28 |
19 | West Bromwich Albion | 38 | 5 | 11 | 22 | 35:76 | 26 |
20 | Sheffield United | 38 | 7 | 2 | 29 | 20:63 | 23 |
CZYTAJ TAKŻE:
Kłopoty Jana Bednarka. Polak może opuścić pierwszy mecz w sezonie
Sadio Mane zignorował Juergena Kloppa. Trener Liverpoolu tłumaczy sytuację