Marek Wawrzynowski: Wsparcie dla Michała Żewłakowa przekracza granice przyzwoitości [FELIETON]

Newspix / Lukasz Laskowski / PressFocus / Na zdjęciu: Michał Żewłakow
Newspix / Lukasz Laskowski / PressFocus / Na zdjęciu: Michał Żewłakow

Publiczne wsparcie kolegów dla Michała Żewłakowa, który jeździł pod wpływem alkoholu i z pełną premedytacją zagrażał bezpieczeństwu innych, to przesada. Przede wszystkim jednak oswajanie ludzi z tym, co powinno być potępione.

Po długiej podróży za kółkiem włączyłem Internet i zrobiło mi się bardzo smutno. Zamienił się on bowiem w wielką księgę kondolencyjną dla Michała Żewłakowa. Automatycznie chciałem napisać, że mi również jest przykro, ale na wszelki wypadek sprawdziłem, co takiego się stało. I dowiedziałem się tego co wszyscy. Michał prowadził samochód pod wpływem alkoholu. 1,6 promila. Konkretny wynik.

Nie będę nikomu robił wykładu o szkodliwości jazdy po alkoholu, to by była strata czasu. Trochę dziwi mnie ton komentarzy. "Każdemu może się zdarzyć". Oj chyba nie każdemu. OK, piłeś w domu lampkę wina, dziecko sobie coś zrobiło, nie masz możliwości i czasu, nie masz telefonu, mieszkasz na odludziu, jedziesz do szpitala - jakby coś takiego powiedział, mielibyśmy wielki dylemat moralny.

Jeśli jednak będąc pijanym, po imprezie wsiadasz za kółko i jedziesz w miasto, to zdecydowanie nie może się to każdemu zdarzyć. Gdyby każdemu mogło się zdarzyć, mielibyśmy ulice usłane trupami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale wściekłość! Trener w Rumunii wpadł w szał

Chyba szczytem był tekst Arkadiusza Malarza: "Miszka, jestem" z serduszkiem. Prawda jest taka, że wszyscy lubią Michała i wcale mnie to nie dziwi, to normalne, jest to po prostu facet, którego nie da się nie lubić. A jednak warto trzymać jakiś poziom w komentarzach. Żeby było jasne, że w pierwszej kolejności jest potępienie samego czynu, a dopiero potem wsparcie dla kumpla. Pamiętacie zeszłoroczny komentarz Ryszarda Niemca, szefa Małopolskiego ZPN? "Niech rzuci kamieniem, ten co na fleku nie wsiadł do auta!". Są granice.

Publiczne wsparcie w sytuacji, gdy kolega z premedytacją stwarza zagrożenie dla życia wielu osób - w takiej formie jak robi to m.in. Arek Malarz - jest trywializowaniem takiego zachowania, wręcz oswajaniem z nim opinii publicznej. Tymczasem co roku w Polsce w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców ginie coraz mniej osób. Poprawia się nie tylko infrastruktura drogowa, ale i świadomość. Według statystyk policyjnych w 2019 roku w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców zginęły 192 osoby (notuje się jednak więcej zdarzeń drogowych spowodowanych przez kierowców "na podwójnym gazie"). Stanowi to 8,7 procenta wszystkich wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym. Ale to wciąż 192 osoby.

Nie namawiam nikogo, żeby potępiał przyjaciela, ale nie oswajajmy ludzi z myślą, że facet, który wsiada za kółko mając 1,6 promila jest ofiarą i należy mu współczuć. To jest po prostu zachowanie szkodliwe społecznie.

Dobrze przynajmniej, że sam Michał Żewłakow rozumie powagę sytuacji i nie próbuje zrzucić winy na czynniki zewnętrzne. Wydał oświadczenie, zapewne napisane przez kancelarię prawną. Ale oświadczenie, w którym wyraża skruchę, jest gotowy przyjąć konsekwencje. To chyba jedyne rozsądne rozwiązanie w tej sytuacji. A przyjaciele? Przecież nie siedział w tej restauracji sam i nie pił do lustra. Szkoda, że nie złapali go za rękę, gdy wychodził z restauracji i nie powiedzieli: "Oddaj kluczyki, zamówiliśmy Ci taksówkę". Wtedy ich potrzebował.

ZOBACZ Michał Żewłakow czeka na oficjalne stanowisko Motoru

ZOBACZ Michał Żewłakow zawieszony w roli eksperta Canal Plus

Źródło artykułu: