Ondrej Duda: Było z nami kiepsko, ale będzie lepiej. Cieszę się, że trafiliśmy na Polskę

Getty Images /  Clive Rose / Na zdjęciu od lewej: Ondrej Duda, Vladimir Weiss
Getty Images / Clive Rose / Na zdjęciu od lewej: Ondrej Duda, Vladimir Weiss

- Odbieramy polską kadrę jako ustabilizowaną, solidną drużynę z dużą jakością. Ale mamy nadzieję na awans z grupy na Euro - mówi nam Ondrej Duda, reprezentant Słowacji i były zawodnik Legii. Jego kadra zmierzy się z Polską na Euro 2020.

[b]

[/b]Reprezentacja Słowacji po wygranej w finale baraży z Irlandią Północną (2:1) awansowała na mistrzostwa Europy i zagra w grupie z Polską, Szwecją i Hiszpanią. Podstawowym zawodnikiem zespołu jest stary znajomy z Legii Warszawa - Ondrej Duda. Pomocnik występował w polskim klubie 2,5 roku, rozegrał 101 meczów i wywalczył z Legią dwa mistrzostwa i dwa Puchary Polski. Reprezentacja Polski zmierzy się ze Słowakami w pierwszym spotkaniu Euro 2020.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Pamięta pan jeszcze Polskę?

Ondrej Duda, piłkarz FC Koeln i reprezentacji Słowacji: Cały czas mówię w waszym języku. Utrzymuje kontakt z chłopakami, z którymi grałem w Legii, na przykład z Michałem Żyro. Oglądam mecze "Żyrki" w Piaście Gliwice. Jakiś czas temu, jeszcze przed koronawirusem, odwiedziłem z dziewczyną Zakopane. W Warszawie nie było mnie cztery lata, od transferu z Legii do Herthy Berlin, ale spokojnie. Na pewno odwiedzę to miejsce. Warszawa to piękne miasto, mam z nią świetne wspomnienia i bardzo dobrze się w niej czuję.

Ciekawe jakie będzie miał pan wspomnienia po meczu z naszą reprezentacją na Euro. To dobra wiadomość, że zagracie w grupie z Polską?

Powiem tak: na pewno mamy nadzieję na wyjście z grupy. Nie jest najłatwiejsza, ale mogliśmy trafić na przykład do zdecydowanie trudniejszej: z Francją, Portugalią i Niemcami. Myślę, że mamy spore szanse na awans. Z Polską zapowiada się ciekawy mecz. Ja się cieszę, że na was trafiliśmy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ryiad Mahrez zrobił z obrońców pośmiewisko


Jak nas oceniacie?

Widziałem mecz Polaków z Bośnią i Hercegowiną w październiku (3:0). Fajnie to wyglądało, podobała mi się wasza gra. Uważam, że macie bardzo dobry zespół.

Który jest mocno krytykowany za styl gry.

Słyszałem i trochę tego nie rozumiem. Znaczy rozumiem, bo na Słowacji jest podobne podejście. Mamy taką samą mentalność: kibicowi z Polski i Słowacji generalnie trudno uszczęśliwić. Zawsze znajdzie się coś, do czego można się przyczepić.

OK, wróćmy do naszej kadry. Jak pan ją postrzega?

To doświadczony zespół, który po raz kolejny awansował na wielki turniej. Jesteście na etapie wprowadzania młodych zawodników, a w takich sytuacjach trener zawsze potrzebuje czasu na ułożenie drużyny. Dlatego moim zdaniem krytyka trenera Brzęczka jest przesadzona. Awansował na turniej, utrzymał się w pierwszej dywizji w Lidze Narodów. Wykonał zadania. Ja na to patrzę z perspektywy zawodnika i wiem, że to nie są proste rzeczy. My odbieramy polską kadrę jako ustabilizowaną, solidną drużynę z dużą jakością.

To proszę porównać swoją kadrę do naszej.

Nas też czeka podobna przebudowa. Kilku zawodników doświadczonych odchodzi, kilku szykuje się do odejścia. Wchodzą młodzi. Na pewno nie mamy za sobą udanego roku. Wyniki były słabe, eliminacje nie poszły nam najlepiej, ale nie ma co gadać - mamy awans. Nie oznacza to również, że skoro kiepsko nam szło, to i turniej zakończy się niepowodzeniem. Może być zupełnie odwrotnie. Na dziś jest tak: najsilniejsi nie jesteśmy. Ale wrócił do nas trener Stefan Tarković, który wcześniej przez pięć lat był asystentem poprzedniego selekcjonera Jana Kozaka. Doskonale nas zna i daje nadzieje, że będzie tylko lepiej.

Kto na dziś wygra pierwszy mecz w grupie?

Teraz nie ma co spekulować. Turnieje są specyficzne, decydują różne, małe czynniki. Dyspozycja dnia. Czasem nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć.

Pan niedawno zmienił klub. Z Herthy Berlin odszedł do FC Koeln. Jest pan zadowolony z tego ruchu?

Zdecydowanie tak. Gram regularnie, pod względem sportowym jest super. Słabo zaczęliśmy sezon, ale wierzę, że zaraz się odbijemy.

Sezon 2018-19 był pana najlepszym w karierze - w Bundeslidze strzelił pan aż 11 goli. Dlaczego odszedł pan z Herthy?

Dziwna sytuacja. Trener najpierw bardzo nalegał na mój powrót z Anglii. W poprzednich rozgrywkach byłem wypożyczony do Norwich City. Po moim przyjściu szkoleniowiec nie wiedział do końca, jak chce grać. Czy będę mu potrzebny, czy nie. W momencie, gdy on się wahał, dostałem konkretną ofertę z Kolonii. Klub jasno określił, czego ode mnie chce. Nie zastanawiałem się i podpisałem kontrakt.

Myśli pan, że Krzysztof Piątek wystrzeli w Herthcie tak, jak we Włoszech?

Dziwi mnie, że raz gra, raz nie. Uważam, że gdy jest na boisku, zawsze dużo daje. Ostatni okres miał bardzo dobry. Trudno jest mu utrzymać wysoką formę pewnie przez częste roszady w składzie. Gdyby grał regularnie, nie rozmawialibyśmy o jego wahaniach formy. A tak trudno wejść na odpowiedni poziom i się tam utrzymać.

Piątek w ogóle pasuje do niemieckiej ligi?

Wydaje mi się, że lepiej odnajdywał się we Włoszech. Ale to zawodnik, który daje wiele atutów. Potrafi znaleźć się pod bramką, jest dynamiczny, wybiegany. Zawsze groźny. Jak tak patrzę na to, co dzieje się w Berlinie, to myślę, że w klubie brakuje cierpliwości. Za szybko chcą wyniku, tu i teraz. A w piłce tak to nie funkcjonuje. W zespole jest dużo jakości, ale ci piłkarze muszą się zgrać. Potrzebny jest czas, a nie nerwowe ruchy.

Pan zmienił swój styl gry po odejściu z Legii?

Na pewno gram teraz prościej, ale skuteczniej, bez zbędnego kombinowania. Czasem łatwiejsze rozwiązanie daje drużynie więcej niż próby ogrania kilku rywali. Nabrałem doświadczenia, w Niemczech mocno dokształciłem się z taktyki. Sprawdziłem się w Anglii, w Premier League. Tam gra była znacznie bardziej otwarta, miałem więcej miejsca, szybciej wymieniało się piłkę. Ten mix na pewno procentuje i czuję się dziś dużo lepszym piłkarzem.

A myślał pan może o powrocie do Legii? Kiedyś, za kilka lat?

Ciągle śledzę wyniki drużyny. Wiem, że niedawno Legia awansowała na pierwsze miejsce w lidze. Przyznam, że myślałem o tym kilka razy. Fajnie by było, ale do realizacji takich planów jeszcze daleko. Z Legią i Warszawą mam świetne wspomnienia. Gdy myślę o klubie, tylko się uśmiecham i nigdy o Legii nie zapomnę.

Roman Kosecki o śmierci Diego Maradony: Był moim idolem. Powiedziałem mu to

PKO Ekstraklasa. Marek Saganowski po odejściu z Legii: Nowy trener nie był zainteresowany współpracą

Źródło artykułu: