Żadna ze stron nie wyobraża sobie takiego scenariusza, żeby reprezentacja Polski najważniejsze swoje mecze rozgrywała poza stadionem PGE Narodowy. Koronawirus powoduje jednak, że być może PZPN będzie musiał szukać innego obiektu.
W marcu Biało-Czerwoni właśnie w Warszawie mieli rozpocząć eliminacje do mistrzostw świata. Rywali poznamy podczas losowania, które odbędzie się 7 grudnia. Pytanie brzmi: gdzie reprezentacja Jerzego Brzęczka "wyląduje". Co stoi na przeszkodzie, żeby Polacy zagrali w stolicy? Decyzja Prezesa Rady Ministrów, która zamieniła obiekt w tymczasowy szpital, będący oddziałem Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA.
Sprawa jest jednak bardzo ciekawa. - Na początku roku podpisaliśmy z PZPN umowę, która obowiązuje do 2024 roku - stwierdził niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty prezes spółki PL.2012+, operatora PGE Narodowego Włodzimierz Dola. Co ważne - jest to umowa na wyłączność na mecze eliminacyjne.
ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki optymistą w sprawie reprezentacji. "Czas działa na naszą korzyść"
- Nie wyobrażamy sobie PGE Narodowego bez meczów piłki nożnej, tym bardziej że przez kibiców i media piłkarskie został okrzyknięty Domem Polskiej Reprezentacji. To miejsce ważne dla kibiców i piłkarzy. Na murawie PGE Narodowego Polska reprezentacja nie przegrała żadnego meczu - dodał Dola.
PZPN podchodzi do tematu ze spokojem i nadal chce grać w stolicy. - Chcemy tam grać. Pytanie jest jednak inne: czy stadion Narodowy z tej umowy będzie mógł się wywiązać - odpowiada na łamach Sport.pl Zbigniew Boniek. Ten doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja, a rozmowy dopiero przed obiema stronami.
To, co będzie mogło się odbywać na stadionie narodowym w Warszawie jest uzależnione w głównej mierze od... koronawirusa i sytuacji w naszym kraju. Nie ma bowiem opcji, że stadion jednocześnie będzie miejscem wielkiego wydarzenia sportowego i szpitala.
Boniek raczej z losem jest pogodzony. Bierze nawet pod uwagę sytuację, w której Polacy nie będą w stanie rozegrać żadnego spotkania w Warszawie w 2021 roku. Za powody podaje sytuację epidemiologiczną oraz fakt, że stadion trzeba będzie doprowadzić do odpowiedniego stanu. To według niego miałoby zająć kilka miesięcy. Innego zdania jest Dola.
- Zmiany związane z dostosowaniem powierzchni stadionu do funkcjonowania szpitala mają charakter tymczasowy i możemy szybko dostosować wszystkie powierzchnie ponownie do pierwotnych funkcji - komentuje Dola.
W połowie grudnia centrala musi wiedzieć gdzie zagra w marcu - takie są wymogi UEFA, by na trzy miesiące przed meczem podać lokalizację. Chętnych na przyjęcie kadry nie brakuje - jednym z nich jest m.in. Stadion Śląski, gdzie Polacy 11 listopada zagrają z Ukrainą. Oferta z Chorzowa trafiła już do PZPN.
Związek rozważa jednak też zupełnie inną drogę i wybór mniejszych obiektów. Tutaj sytuacja zależna jest od tego, czy na trybuny będą mogli wejść kibice. Jeżeli nie, gra na wielkich obiektach jest po prostu nieopłacalna dla organizatora.
Zobacz także:
Kamil Grosicki: Cieszy rywalizacja na skrzydłach
Alkohol, łóżkowe propozycje i demolka pokoju. Skandal po meczu z Ukrainą