Superpuchar Polski. Legia - Cracovia. Michał Probierz: To jest dobry rok dla Cracovii

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Michał Probierz
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Michał Probierz

Siódmą porażkę z rzędu zaliczyła Legia Warszawa w Superpucharze Polski. W piątkowy wieczór na Łazienkowskiej 3 w rzutach karnych triumfowała Cracovia. - Jeśli wszyscy się wyleczą, będziemy mieli naprawdę mocny zespół - cieszy się Michał Probierz.

To jest znakomity czas dla Cracovii. W lipcu po raz pierwszy w historii krakowianie sięgnęli po Puchar Polski, wygrywając po dramatycznym meczu z Lechią Gdańsk (3:2). Zwycięstwo w Lublinie zapewniło im możliwość gry w eliminacjach Ligi Europy, a potem rozegranie Superpucharu Polski z Legią Warszawa.

To nie był ładny mecz. Oba zespoły na Łazienkowskiej 3 zaprezentowały bardzo przeciętny futbol. - Od początku meczu staraliśmy utrzymać się przy piłce, wiedzieliśmy, że Legia na nas ruszy. Po odpadnięciu z Ligi Europy, miała dłuższy czas, aby przygotować się do tego spotkania - mówił na konferencji prasowej Michał Probierz.

Trener Cracovii zwrócił uwagę na kontuzje, które pokrzyżowały plany jego drużynie. Ekipa Probierza musiała grać w eksperymentalnym składzie, przez co nie ustrzegła się błędów.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomaszewski zachwycony nagrodami Lewandowskiego. "To jeden z najszczęśliwszych dni polskiego futbolu"

- Szymonowicz grał bardzo długo z kontuzją. Mamy dwóch zawodników, którzy doznali urazów mechanicznych. Oby nie były to poważne sprawy - martwił się Probierz, który mimo wszystko może być zadowolony po piątkowym meczu.

- Mogę pogratulować drużynie, że w nowym składzie zdołali wygrać. Jest to fajny rok dla Cracovii, zdobyliśmy drugie trofeum. Szkoda tylko, że nie udało nam się zakończyć sezonu na podium, ale mamy nad czym pracować. Jeśli wszyscy się wyleczą, będziemy mieli naprawdę mocny zespół - dodał.

Zobacz także: Widzew Łódź - Sandecja Nowy Sącz. Przełamanie Marcina Robaka i beniaminka

Zobacz także: Legia przegrała po raz siódmy z rzędu

Źródło artykułu: