PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków - Legia Warszawa. Klasyk dla Wojskowych! Legia mistrzem sezonu zasadniczego

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Lubomir Tupta oraz Andre Martins
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Lubomir Tupta oraz Andre Martins

W hicie PKO Ekstraklasy Legia pokonała na wyjeździe Wisłę (3:1), choć do przerwy przegrywała 0:1. Osłabionym krakowianom sił i pomysłu starczyło tylko na 45 minut. Po tej wygranej warszawianie są już pewni pierwszego miejsca po sezonie zasadniczym.

Po pierwszej połowie wydawało się, że ligowy klasyk będzie kolejnym potwierdzeniem tego, że w PKO Ekstraklasie jest jak w klubie swingersów i każdy może wygrać z każdym. Przed tygodniem Legia po dobrej grze pokonała Lecha w Poznaniu (1:0), tymczasem Wisła została zdeklasowana przez Piasta Gliwice (0:4), a do tego przystąpiła do meczu z liderem osłabiona brakiem dziesięciu (!) zawodników (Więcej TUTAJ). Mimo to po pierwszej połowie zasłużenie prowadziła 1:0.

Artur Skowronek przekonywał, że jego zespół nie powieli błędów z Gliwic, gdzie przed tygodniem po 11 minutach Wisła przegrywała już 0:2. I faktycznie, krakowianie nie tylko przetrwali pierwszy kwadrans bez strat, ale na jego koniec zagrozili bramce Legii po raz pierwszy. Vullnet Basha uruchomił na prawym skrzydle Dawida Szota, ten zagrał przed bramkę do Lubomira Tupty, ale Słowakowi zabrakło dosłownie centymetrów, by wpakować piłkę do siatki.

Wiślacy nie dali się zdominować Legii, a z każdym odbiorem, z każdą udaną wymianą podań na małej przestrzeni i wyjściu spod kontrpressingu nabierali pewności siebie i rośli w oczach jako zespół. Legia nie potrafiła się odnaleźć w niespodziewanych okolicznościach, a w 26. minucie dostała drugie ostrzeżenie, kiedy po małej grze przed polem karnym pozostawiony bez opieki Rafał Boguski oddał płaski strzał. Radosław Majecki skutecznie interweniował, ale legioniści nie wyciągnęli wniosków z tej sytuacji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Barcelona pokazała niesamowite nagranie. Zobacz, co wyczynia ten dzieciak!

Trzy minuty później Szot przejął przed polem karnym piłkę po nieudanej interwencji Artura Jędrzejczyka i błyskawicznie wprowadził w "16" Tuptę. Igor Lewczuk zablokował strzał Słowaka, ale piłka trafiła do Burligi, który precyzyjnym strzałem ulokował ją w przeciwległym rogu bramki. W Legii znów zabrakło asekuracji - Burliga uderzył niemal dokładnie z tego samego miejsca co chwilę wcześniej Boguski.

Po stracie gola Legia wrzuciła wyższy bieg i zamknęła krakowian na ich połowie, ale pierwszą godną odnotowania okazję stworzyła sobie dopiero tuż przed przerwą. W 45. minucie po centrze Pawła Wszołka z lewego skrzydła piłka trafiła w pole karne Białej Gwiazdy do Luquinhasa, który z 14 metrów uderzył nad bramką Michała Buchalika.

O ile po pierwszej połowie Wisłę można być chwalić za pomysł i jego realizację, to po zmianie stron o krakowianach można było powiedzieć tylko, że byli dzielni. Aleksandar Vuković w przerwie zastąpił Andre Martinsa Mateuszem Cholewiakiem i wymógł na swoich piłkarzach zdominowanie Wisły. Goście zamknęli gospodarzy w hokejowym zamku i szybko wyrównali, a kluczową rolę w bramkowej akcji odegrał właśnie Cholewiak. W 57. minucie Michał Karbownik zagrał do niego pod końcową linię, zmiennik uciekł Burlidze i zagrał przed bramkę do Tomasa Pekharta, który wyprzedził Rafała Janickiego i pokonał Buchalika z czterech metrów.

Chwilę wcześniej Błaszczykowski w kole środkowym zabrał piłkę Marko Vesoviciowi i pognał z nią w kierunku bramki Majeckiego, ale dał się dogonić Czarnogórcowi i nie skończył rajdu uderzeniem. Upadł na boisko i zmęczony biegiem długo nie wstawał. Ta rozpaczliwa, samotna szarża weterana jest doskonałą ilustracją postawy Wisły w drugiej połowie. Krakowianie dużo chcieli, może nawet wiedzieli, jak to osiągnąć, ale wobec lepszych piłkarsko warszawian byli po prostu bezradni.

Jak w 70. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Domagoja Antolicia Pekhart wyskoczył wyżej od Burligi i głową zmusił Buchalika do kapitulacji po raz kolejny. Czech godnie zastępuje kontuzjowanego Jose Kante - w dwóch występach po restarcie sezonu zdobył aż trzy bramki. Przed tygodniem dał Legii zwycięstwo w Poznaniu, a teraz odwrócił losy meczu w Krakowie.

Po drugim golu koncepcja Wisły rozsypała się jak domek z kart. Gospodarze ruszyli do ataku, ale robili to bez przekonania i nie potrafili zagrozić gościom. Ci z kolei bezlitośnie wykorzystali nieśmiałe przejście rywali do bardziej otwartej gry. W 76. minucie Vesović sprawnie wyprowadził kontrę i na wysokości pola karnego Wisły dośrodkował do Waleriana Gwilii, który z zimną krwią pokonał Buchalika.

Dla Wisły porażka 1:3 to i tak najniższy wymiar kary, jaką Legia mogła wymierzyć jej po drugiej połowie. Przed powtórką z jesiennego łomotu 0:7 Białą Gwiazdę uchroniły rozpaczliwe interwencje Buchalika i stoperów. Krakowianie przegrali oba mecze po restarcie sezonu i ich przewaga nad strefą spadkową stopniała do dwóch punktów.

A Legia po zwycięstwie z Wisłą utrzymała ośmiopunktową przewagę nad Piastem Gliwice i zapewniła sobie pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym. Dzięki temu w fazie finałowej zagra u siebie cztery mecze, w tym ten z wiceliderem i drużyną z trzeciego miejsca.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:3 (1:0)
1:0 - Burliga 29'
1:1 - Pekhart 57'
1:2 - Pekhart 70'
1:3 - Gwilia 76'

Składy:

Wisła: Michał Buchalik - Dawid Szot, Rafał Janicki, Hebert, Łukasz Burliga (81' Nikola Kuveljić) - Lukas Klemenz, Vullnet Basha (81' Chuca) - Rafał Boguski, Georgij Żukow, Jakub Błaszczykowski - Lubomir Tupta (65' Jean Carlos Silva).

Legia: Radosław Majecki - Marko Vesović, Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Michał Karbownik - Domagoj Antolić, Andre Martins (46' Mateusz Cholewiak), Walerian Gwilia - Paweł Wszołek, Luquinhas (74' Luis Rocha) - Tomas Pekhart (85' Mateusz Wieteska).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Żółte kartki: Żukow (Wisła) oraz Jędrzejczyk, Pekhart (Legia).

Źródło artykułu: