100-120 osób. Takiej grupy wymaga organizacja meczu na szczeblu centralnym w Polsce

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: widok na trybunę kibiców Jagiellonii z narożnika boiska na Stadionie Miejskim
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: widok na trybunę kibiców Jagiellonii z narożnika boiska na Stadionie Miejskim

W Bundeslidze stworzono już konkretny plan organizacji meczów w warunkach zaostrzonego reżimu sanitarnego. W Polsce kluby czekają na decyzje rządu dotyczące ponownego uruchomienia gospodarki, ale też mają wstępną koncepcję techniczną.

Niemcy wyliczyli, że do przeprowadzenia jednego spotkania ich ekstraklasy bez udziału publiczności potrzebne będzie 239 osób na stadionie. Jak wyglądałoby to w polskich realiach? Niewykluczone, że ta grupa byłaby węższa.

- Myślę, że mogłoby się to zamknąć w 100, może 120 osobach. Drużyny wraz ze sztabami to pewnie ok. 50 osób, do tego dochodzi minimalna ochrona, którą musimy zapewnić choćby po to, żeby pod stadionem panował porządek. W przypadku meczu transmitowanego w telewizji trzeba doliczyć kilkanaście osób, które realizują przekaz, i kolejną niewielką grupę, która zajmuje się bandami ledowymi - wyliczył w rozmowie z WP SportoweFakty szef Pierwszej Ligi Piłkarskiej, Marcin Janicki.

Te szacunki mają na razie poglądowy charakter, bo polskie kluby nie przedstawiły jeszcze konkretów. Czekają bowiem na decyzje rządu.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

- My mieliśmy przygotowany schemat działania na kolejkę, która ostatecznie się nie odbyła, bo tuż przed nią zawieszono rozgrywki. Gdyby tamte spotkania zostały rozegrane, na trybunach nie byłoby kibiców, przedstawicieli mediów, gości VIP czy sponsorów. Organizacja byłaby wąska, a grono tych, którzy oglądaliby mecz z widowni, ograniczyłoby się do zarządów klubów, które by akurat grały. Czas pokazał jednak, że nie mieliśmy nawet okazji wdrożyć tych ustaleń w życie - przyznał Janicki.

Dokładne warunki rozgrywania meczów po wznowieniu zmagań nie zależą tylko od woli ich organizatorów. - W czwartek oficjalnie ogłoszono, że rząd dopiero po świętach przedstawi plan powrotu życia gospodarczego w nowej rzeczywistości. On będzie dla nas punktem wyjścia. Wszystkie gałęzie gospodarki będą musiały dostosować się do tych wymogów, dotyczy to także świata piłki nożnej - zaznaczył szef PLP.

Jakie są nastroje w klubach? - W pierwszej kolejności wszyscy chcieliby poznać plan powrotu na boisko. Na razie go nie ma i wróżymy z fusów. Kwiecień spisaliśmy już na straty. Myślę, że maj możemy traktować jako w miarę realny miesiąc wznowienia treningów drużynowych, zwłaszcza jeśli będzie wracać życie gospodarcze - zakończył Janicki.

Czytaj także:
Prezydent La Liga podał planowany termin wznowienia rozgrywek
Mecz, którego nie udało się kupić. Groclin nie wygrał derbów i stracił europejskie puchary

Komentarze (0)