Pasy przegrały przy Ściegiennego 8, choć od 40. minuty gospodarze grali w dziesięciu, a od 75. minuty - w dziewięciu. Najpierw z czerwoną kartką wyleciał Rodrigo Zalazar , a potem za dwie żółte sędzia Wojciech Myć odesłał do szatni Jakuba Żubrowskiego. Krakowianie też kończyli zdekompletowani, bo w 89. minucie czerwoną kartką ukarany został David Jablonsky.
- Dostaliśmy dzwona i musimy ochłonąć przed ostatnim meczem. Chcemy o coś walczyć i takie mecze musimy wygrywać Nie tak sobie wyobrażaliśmy to spotkanie. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo agresywny mecz. Kiedy rywal dostał czerwoną kartkę i wydawało się, że dociągniemy remis i w przerwie zrobimy korekty, to popełniliśmy błąd i straciliśmy bramkę - mówi Michał Probierz.
- Od tego momentu musieliśmy grać w ataku pozycyjnym. Robiliśmy to za wolno, nie wygrywaliśmy pojedynków jeden na jeden i nie potrafiliśmy się przedostać pod pole karne. Stworzyliśmy za mało sytuacji - dodaje trener Cracovii.
ZOBACZ WIDEO: Sergiu Hanca kupił dom biednej rodzinie. Zobacz jak mieszkają
Pasy nie wykorzystały potknięć Pogoni Szczecin i Śląska Wrocław, a na wynikach 19. kolejki najwięcej skorzystała Legia, która zepchnęła Pogoń z fotela lidera i powiększyła przewagę nad Cracovią i Śląskie.
- Zostaliśmy sprowadzeni na ziemię i to bolesne. Wydawało się, że zrobimy kolejny krok. Ten mecz dał mi dużo do myślenia. Brakowało nam pauzującego za kartki Janusza Gola, ale nie możemy się uzależniać od jednego czy dwóch zawodników - podkreśla Probierz.
Czytaj również -> Mamrot: Odszedł z Jagiellonii jako lepszy trener
Mirosław Smyła po końcowym gwizdku natomiast nie posiadał się z radości. - Piłka jest tak przewrotna, zwłaszcza w naszej lidze, że sam już nie wiem, jak to oceniać. Przed tygodniem stworzyliśmy mnóstwo sytuacji, a nie strzeliliśmy gola i przegraliśmy w kuriozalnych okolicznościach. Teraz graliśmy w osłabieniu z kandydatem do mistrzostwa i zdobyliśmy piękną bramkę - uśmiecha się trener Korony.
- Z Koroną nie jest źle. Potrzeba nam tylko czasu. Obroniliśmy się na boisku i obroniliśmy się mentalnie. Buduje to, że przez blisko godzinę graliśmy w osłabieniu, a daliśmy radę. Każdy za każdego walczył na boisku. Każdy zostawiał na boisku serce - dodaje Smyła.