- Na pewno podrażniliśmy piłkarzy BATE - mówił przed rewanżowym spotkaniem trener Piasta, Waldemar Fornalik. Gliwiczanie w starciu z mistrzem Białorusi byli skazywani na pożarcie, ale w Borysowie niespodziewanie zremisowali 1:1. Ten wynik stawiał ich w dobrym położeniu przed rewanżem. Problem w tym, że BATE to zespół doświadczony w europejskich pucharach i już wiele razy w drugim meczu rozgrywanym na wyjeździe odwracał losy rywalizacji.
Jeszcze przed spotkaniem na gliwickim stadionie rozbrzmiał hymn Ligi Mistrzów. Dodajmy, że nielegalnie, gdyż zabraniają tego przepisy UEFA. Nie uczynił tego jednak klub, a kibice z "młyna", którzy wykorzystali swoje nagłośnienie, aby w Gliwicach było czuć namiastkę LM.
Od pierwszego gwizdka to BATE przeważało i naciskało na cofniętych do defensywy gliwiczan. Polski zespół długimi momentami miał problemy, by w ogóle wyjść z piłką z własnej połowy. Tak było przez kwadrans. Później Piast wyszedł zza podwójnej gardy i w 18. minucie jako pierwszy oddał celny strzał. Anton Cziczkan nie miał jednak problemów z obroną uderzenia Jorge'a Felixa. Po chwili było już 1:0 dla Piasta. Po wrzutce Felixa z lewego skrzydła głową bramkę strzelił Jakub Czerwiński.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski dla WP SportoweFakty: Szansa na medal na wielkim turnieju jest znikoma, ale chcemy dać Polakom radość i dumę
To był wymarzony scenariusz dla Piasta. To BATE musiało gonić wynik, a gliwiczanie bronili się i liczyli na kontry. Świetnie w obronie grał Czerwiński, który regularnie przerywał akcje białoruskiego zespołu. W końcówce pierwszej połowy stoper Piasta mógł podwyższyć prowadzenie, ale tym razem jego strzał obronił Czaczkin. To było dobre, taktycznie przemyślane 45 minut w wykonaniu mistrzów Polski.
W drugiej połowie Piast starał się kontrolować sytuację, atakował i na niewiele pozwalał przeciwnikom. Tempo spotkania nie było jednak imponujące, a zdarzały się momenty, że ciekawsza niż mecz była podróż po trybunach flagi BATE, która zamiast poziomo, prezentowana była pionowo, co spotkało się z protestami sektora zajmowanego przez najzagorzalszych kibiców Piasta.
Piłkarze BATE długo nie potrafili stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką Frantiska Placha. Gościom nie pomógł nawet rzut wolny z nieco ponad dwudziestu metrów. Tej dogodnej sytuacji nie wykorzystał Igor Stasewicz, który trafił w mur. Szczęście do BATE uśmiechnęło się w 81. minucie. Wtedy to Plach sfaulował w szesnastce rywala. Doszło do minimalnego kontaktu, ale Słowak dał pretekst sędziemu do tego, by podyktować rzut karny. Na gola zamienił go wprowadzony kilka minut wcześniej Hervaine Moukam. Mecz zaczął się od nowa.
Po chwili było już 2:1 dla BATE. Po dograniu Stasewicza głową Placha pokonał Zachar Wołkow. Piast musiał strzelić dwie bramki, by odwrócić losy rywalizacji. Zadanie było piekielnie trudne. Białoruski zespół gra dalej, ale Piast walczył z bardziej utytułowanym i znanym w Europie klubem jak równy z równym.
Piast Gliwice - BATE Borysów 1:2 (1:0)
1:0 - Jakub Czerwiński 21'
1:1 - Hervaine Moukam (k.) 82'
1:2 - Zachar Wołkow 87'
Składy:
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Marcin Pietrowski, Jakub Czerwiński, Uros Korun, Mikkel Kirkeskov - Martin Konczkowski (83' Gerard Badia), Patryk Dziczek, Tom Hateley - Joel Valencia, Jorge Felix (88' Dani Aquino) - Piotr Parzyszek.
BATE Borysów: Anton Cziczkan - Aleksiej Rios, Zachar Wołkow, Slobodan Simović, Aleksandar Filipović - Dmitri Baga, Jewgenij Jabłonskij, Jewgienij Berezkin (74' Hervaine Moukam) - Maksim Skawycz, Jasse Touminen (56' Nemanja Milić), Igor Stasewicz.
Żółte kartki: Frantisek Plach (Piast Gliwice) oraz Jewgienij Jabłonskij (BATE Borysów).
Sędzia: Antti Manukka (Finlandia).
Widzów: 9 312.
Pierwszy mecz: 1:1. Awans: BATE Borysów.
Zobacz także:
Legia Warszawa - Europa FC. Trener rywali: chcemy wygrać
Serie A. Krzysztof Piątek wśród legend AC Milan. "Dziewiątka" i jej ciężar