Amerykanie namierzyli Cristiano Ronaldo. W tym tygodniu dostanie wezwanie do sądu

Zdjęcie okładkowe artykułu: East News / PATRICIA DE MELO MOREIRA / AFP / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo
East News / PATRICIA DE MELO MOREIRA / AFP / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo
zdjęcie autora artykułu

W tym tygodniu Cristiano Ronaldo ma zostać dostarczone wezwanie do sądu. Amerykańscy prokuratorzy w końcu namierzyli dom Portugalczyka we Włoszech.

W tym artykule dowiesz się o:

Dotychczas Amerykanie nie znali dokładnego adresu, gdzie mieszka Cristiano Ronaldo i nie mogli dostarczyć mu wezwania do sądu. Chodzi o sprawę rzekomego gwałtu na Kathryn Mayorga, do którego miało dojść 10 lat temu w Las Vegas.

Ronaldo przy próbie przekroczenia granic USA mógłby zostać aresztowany. Dlatego - przynajmniej tak się mówi nieoficjalnie - Juventus swoje towarzyskie mecze nie będzie rozgrywał w USA, ale w Singapurze oraz Chinach. Dotychczas co roku latał do Stanów Zjednoczonych.

Ronaldo może liczyć na "pomoc" Portugalii, która nie dokonuje ekstradycji swoich obywateli. Piłkarz Juve jest zatem "bezpieczny" w Europie i może unikać pojawienia się w USA, gdzie mógłby zostać nawet aresztowany.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Brzęczek zdecydował kto wystąpi w bramce. "Już w marcu mówiłem, że mamy dwóch równorzędnych bramkarzy"

Piłkarz zarzeka się, że nie jest winny. Na początku października 2018 roku wystosował oświadczenie: "Zdecydowanie nie zgadzam się z oskarżeniami wobec mojej osoby. Gwałt jest strasznym przestępstwem, które pozostaje w sprzeczności z moim postępowaniem i moją osobowością. Nie chcę uczestniczyć w tym medialnym spektaklu, który tworzą osoby chcące się wypromować na mojej osobie. Będę spokojnie czekał na wyniki śledztwa w postępowaniu, ponieważ nie mam nic do ukrycia".

Przypomnijmy, że po 9 latach Cristiano Ronaldo został oskarżony o gwałt, którego według "Der Spiegel", miał dopuścić się w 2009 roku w hotelu w Las Vegas. Portugalczyk rzekomo miał wykorzystać seksualnie Amerykankę Kathryn Mayorgę. Na początku sprawa nie wyszła na jaw, ponieważ kobieta miała otrzymać 375 tysięcy dolarów zadośćuczynienia i dlatego nie zgłosiła sprawy na policję.

Rzekoma poszkodowana pod koniec 2018 roku znów opowiedziała o całej sprawie w niemieckim "Der Spiegel". Przedstawiciele piłkarza twierdzą, że seks odbył się za zgodą obu stron.

Zobacz także"AS": Real Madryt zrezygnował z Neymara. Nie chodzi o pieniądze

Zobacz takżeWielki skandal w Primera Division. Siedmiu piłkarzy Realu Valladolid sprzedało mecz z Valencią

Źródło artykułu: