Obelgi słyszał nie tylko on, słyszeli również rodzice, którzy siedzieli na stadionie Wanda Metropolitano w trakcie ligowego meczu z Eibar. Cztery dni wcześniej w finale Ligi Europy z Olympique Marsylia Antoine Griezmann strzelił dwa gole, wygrał dla Atletico ten puchar (Hiszpanie zwyciężyli 3:0). Grupa fanów nie miała jednak dla niego litości, gwizdała, bo napastnik miał negocjować z Barceloną. Był koniec sezonu 2018. Obrońca Diego Godin, bliski przyjaciel Francuza, nie wytrzymał, podbiegł do trybun.
- To było dla niego trudne. Wiedziałem, że postanowił tu zostać. Cieszył się, że zostaje w Atletico. I wtedy to... Wpadło mi do głowy, żeby uspokoić tłum słowami: "Nie gwiżdżcie, dopingujcie go. Antoine jest szczęśliwy, czuje się tu jak w domu" - opowiadał o tej sytuacji Godin w filmie Netfliksa "Antoine Griezmann. Historia legendy".
Griezmann w tym samym dokumencie: - Było bardzo źle. Nic nie mówiłem, wszyscy to komentowali. To poważnie podkopało moje morale. Moich rodziców też, oni tam byli.
[color=black]ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool i Tottenham w finale Ligi Mistrzów. "To będzie angielska piłka w najlepszym wydaniu"
[/color]
Słowa o miłości do wszystkich w Atletico, o klubie, który postarał się, aby go zatrzymać, też wypowiedział w tym wyciskaczu łez.
Teraz, w nagraniu skierowanym do fanów, francuski napastnik wyznaje: "Chcę powiedzieć, że podjąłem decyzję o odejściu, by doświadczyć innych rzeczy, mieć nowe wyzwania. Podążenie tą ścieżką było dla mnie bardzo ciężkie, ale czuję, że właśnie tego potrzebuję. Dziękuję wam za całą miłość, którą mi daliście przez 5 lat."
Wszystko na to wskazuje, że zagra właśnie w Barcelonie. Mistrz Hiszpanii zapłaci za niego 120 milionów euro, on sam zarobi nawet mniej niż w Madrycie (17 mln euro zamiast 23 mln euro). Prezes madryckiego klubu Enrique Cerezo decyzją piłkarza jest rozczarowany. Uważa, że Griezmann miał w Atletico wielką przyszłość - CZYTAJ TUTAJ.
Odrzutek
Kto jednak dobrze pozna przeszłość Francuza, dowie się, że 28-letni napastnik w życiu podjął już wiele trudnych decyzji. Choć tę najważniejszą podjęli za niego jednak rodzice.
Piłkarzem chciał zostać od zawsze. Ojciec Alain opowiadał, jak w wieku 5 lat młody Antoine nie rozstawał się z piłką, jak zbierał już autografy francuskich gwiazd. Ojciec wspierał pasję syna, próbował umieścić go w którymś z dużych klubów. Okazało się, że chłopiec choć jest może i niezły technicznie, to zbyt niski i wątły. Nie pasuje do francuskiego systemu szkolenia. Ojciec nie poddał się, jeździł z dzieckiem od klubu do klubu, przejechali autem całą Francję, ale każda drużyna go odrzucała. Alain już nie wiedział, co mówić synowi, gdy kolejne listy od trenerów albo nie przychodziły, albo przychodziły z odmową.
Przyszłą karierę uratował dopiero skaut hiszpańskiego Real Sociedad Eric Olhats, który przypadkowo zobaczył chłopca trenującego akurat z młodzieżą Montpellier. Dostrzegł w nim umiejętności techniczne, zaprosił do Hiszpanii. Rodzina początkowo do niego nie oddzwoniła, ojciec nie chciał tłuc się 900 kilometrów do obcego kraju bez żadnej gwarancji. Olhats przekonywał, że w Hiszpanii jest inaczej i nikt chłopca nie odrzuci tylko dlatego, że jest niski, wątły i do tego powolny. Młody w końcu wyprosił zgodę. Pojechali do Hiszpanii, Antoine został w Sociedad. Sam, miał 14 lat, nie znał języka, nie znał nikogo poza skautem. Płakał po nocach, unikał rozmów z rodziną, bo chciał ukryć płacz.
Rok temu po finale mistrzostw świata rozpłakał się na boisku. A potem przed kamerą Netflixa, gdy wspominał tamtą scenę, opowiadał: - Myślałem o rodzicach.... Przepraszam.... O rodzicach, którzy pozwolili mi wyjechać tak wcześnie. O trenerach i rodzicach 14-letnich kolegów z klubu, którzy mówili tacie, że zwariował, puszczając mnie tak daleko. O mamie... Gdy było ciężko, przypominałem sobie nasze kąpiele. Ja się kąpałem, a ona przychodziła porozmawiać nie o piłce. Z tatą ciągle rozmawialiśmy o piłce. My rozmawialiśmy o mnie, o szkole, nawet jeśli nie było najlepiej. O szkole, o życiu prywatnym. Tak rzadko widuję siostrę i brata. Ale tak, udało się.
Griezmann został mistrzem świata na mundialu w Rosji - Francuzi w finale pokonali Chorwację 4:2, a filigranowy piłkarz zdobył gola.
Frankenstein
W Sociedad przebił się do pierwszego składu, w 2014 roku przeszedł do Atletico Madryt. Nie był przyzwyczajony do niemalże wojskowego drylu narzuconego przez Diego Simeone. Nie miał też wielkiego wyboru, przeszedł szkołę dyscypliny. Potem hiszpańscy dziennikarze opowiadali, że Simeone uważa snajpera za swoje dzieło, swojego Frankensteina.
W Madrycie Francuz stał się jednym z najlepszych napastników na świecie, gonił Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. W 2016 roku został najlepszym piłkarzem ligi, a potem Piłkarzem Roku w plebiscycie France Football. Być może wygrałby też Ligę Mistrzów, ale w finale z Realem Madryt w tym samym roku nie strzelił rzutu karnego w 48. minucie, Królewscy wygrali potem w serii rzutów karnych (mecz zakończył się remisem 1:1).
Alvaro Morata broni decyzji Antoine Griezmanna. Ładne słowa napastnika Atletico - CZYTAJ TUTAJ.
Był jednym z kapitanów Atletico, zagrał w 256 meczach, strzelił 133 gole. Dziś w Hiszpanii wrze, bo po mistrzostwach świata w Rosji Griezmann podpisał przecież z klubem nowy kontrakt do 2023 roku. Dostawał 23 mln euro netto ze sezon, Atletico nigdy wcześniej nikomu nie płaciło tak dużo.
W sobotę w meczu z Levante napastnik zagra dla Atletico po raz ostatni. Diego Simeone w marcu mówił: - Czy mogę sobie wyobrazić następny sezon bez Griezmanna w Atletico? Nie!
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)