Chodzi oczywiście o czwartkowe zwycięstwo. Drużyna z Trójmiasta pokonała na własnym stadionie Miedź Legnica 2:0 i zdobyła komplet punktów po raz pierwszy od 26 listopada 2018 roku. - Czuję ogromną radość. Mogłem dostać od chłopaków tylko jeden prezent i moje życzenie się spełniło. W niedzielę zagramy kolejny mecz. Już sprawdzamy w szatni, czy ktoś tego dnia też nie obchodzi urodzin. Przydałoby się kolejne zwycięstwo. Tak długo na to czekaliśmy - przyznał Damian Zbozień.
Ten mecz był bardzo ważny dla gdynian. Porażka oddaliłaby ich w znacznym stopniu od utrzymania w Lotto Ekstraklasie. - Za nami kluczowe spotkanie. Jeżeli nie udałoby się nam zwyciężyć, to byłoby już po nas. Dopiero teraz możemy powiedzieć, że znowu jesteśmy w grze. Nie możemy popadać w euforię. Cierpieliśmy na boisku, ale styl się dla nas nie liczył. Najważniejsze były punkty - dodał.
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa. Arka Gdynia nie jest już zespołem, którego szukają w statystykach
Przed zawodnikami Jacka Zielińskiego jeszcze daleka droga do uniknięcia spadku. - Zostało jeszcze kilka kroków. Cieszy nas ta wygrana, ale nie możemy się podniecać. Musimy dalej walczyć. Zdaję sobie sprawę, że nie było to piękne zwycięstwo. Nareszcie zagraliśmy skutecznie. Czasami nie zasługiwaliśmy na porażki, a one przychodziły. Mam nadzieję, że ten triumf odblokuje nam coś w głowie i będziemy w siebie wierzyć. Nie możemy być tacy wystraszeni na boisku - stwierdził 30-latek.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"
W grze piłkarzy Arki Gdynia wciąż brakuje polotu i pewności siebie. - Mamy w pamięci całą rundę. Jest ona bardzo zła w naszym wykonaniu. Staramy się od tego odciąć, ale nie jest lekko. Każdy wie, że najważniejsza w piłce nożnej jest głowa. Potrafimy grać i chcemy zdobywać punkty, aby udało się utrzymać Arkę w lidze. Właśnie stąd bierze się nerwowość. Ciężar meczu był ogromny. Pamiętajmy jednak, że inne drużyny są w takiej samej sytuacji. Wszyscy mają nóż na gardle. Przed nami kilka trudnych spotkań - zaznaczył.
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa. Marcus Vinicius da Silva wrócił do wyjściowego składu i został bohaterem Arki Gdynia
Udany powrót do wyjściowej jedenastki zaliczył Marcus Vinicius da Silva, który zdobył jednego gola. - Bardzo chcieliśmy powrotu Marcusa. Dodał dużo pozytywnej energii, ponieważ jest dobrym duchem naszego zespołu. Pomógł nam na boisku i w szatni. To człowiek, który Arkę ma w sercu i nie pozwoli jej zatopić. Duży szacunek dla niego - podkreślił prawy obrońca żółto-niebieskich.
Zbozień wykonywał już rzuty karne w drużynie z Trójmiasta. W starciu z Miedzią Legnica oddał futbolówkę Brazylijczykowi. - Bardzo chciał wykonać ten rzut karny. Widziałem w jego oczach dużą pewność siebie, więc nawet nie zamierzałem się kłócić. Pewnie strzelił bramkę w tak trudnym momencie. Teraz żyjemy już niedzielnym meczem w Kielcach - zakończył Zbozień.