Lotto Ekstraklasa. Marcus Vinicius da Silva wrócił do wyjściowego składu i został bohaterem Arki Gdynia

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Marcus Vinicius da Silva
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Marcus Vinicius da Silva

Marcus Vinicius da Silva wrócił do wyjściowego składu Arki Gdynia i zdobył bramkę z rzutu karnego. Drużyna z Trójmiasta pokonała na własnym stadionie Miedź Legnica 2:0 i wydostała się ze strefy spadkowej.

Runda wiosenna dla gdynian jest prawdziwym koszmarem. Podopieczni Jacka Zielińskiego przerwali paskudną serię piętnastu spotkań bez zwycięstwa, wykorzystali potknięcie Śląska Wrocław i opuścili strefę spadkową Lotto Ekstraklasy. Piłkarze z Gdyni po zakończeniu meczu byli pod wrażeniem postawy Brazylijczyka, ale on sam nie czuje się bohaterem.

- Jest mi bardzo miło, ale zwycięstwo to nie tylko moja zasługa. Pochwały należą się trenerowi oraz całej drużynie. Rozmawiałem ze szkoleniowcem i powiedziałem mu, że jestem do dyspozycji. Nasza sytuacja była zła, ale widział mnie w składzie. Pokazaliśmy zaangażowanie i poświęcenie. Nie zwalnialiśmy tempa, graliśmy od pierwszej do ostatniej minuty - powiedział Marcus Vinicius da Silva.

Zobacz takżeLotto Ekstraklasa. Arka Gdynia nie jest już zespołem, którego szukają w statystykach

Doświadczony pomocnik nie zapomniał, że na uwagę zasługuje występ zawodników, którzy na placu gry pojawili się dopiero w drugiej połowie. Oni także przyczynili się do triumfu. - Trzeba pogratulować nawet rezerwowym. Każdy chce oglądać taką Arkę. Jesteśmy szczęśliwi z osiągniętego wyniku i będziemy dalej walczyć. To tylko trzy punkty. Musimy skupić się na następnym przeciwniku. Mecz w Kielcach już w niedzielę - dodał.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Kosmiczny mecz w Lidze Mistrzów i kontrowersje przy użyciu VAR-u?

Nasz rozmówca poczuł ulgę. Znowu jest ważnym piłkarzem żółto-niebieskich. - Czułem duży głód piłki i dałem z siebie wszystko. Zabrakło mi trochę sił na początku drugiej połowy. Przekazałem to trenerowi i przygotował zmianę. Pograłem jeszcze dziesięć minut i opuściłem boisko. Czekaliśmy na to zwycięstwo bardzo długo. W końcu Gdynia jest szczęśliwa - zauważył 35-latek.

Brazylijczyk wytrzymał napięcie i podszedł do "jedenastki" w trudnym momencie. Sędzia Piotr Lasyk wskazał na punkt karny po przewinieniu na Luce Zarandii. - Przy rzutach karnych jest dodatkowy stres. To normalna rzecz w piłce nożnej. Chciałem trafić do siatki. Przechodziłem trudne chwile po tym, jak zostałem potraktowany przez poprzedniego trenera. Nie chcę jednak do tego wracać. To już przeszłość - przyznał.

Zobacz takżeLotto Ekstraklasa. Marcus Vinicius da Silva chce pomóc Arce Gdynia. "Mogę zagrać nawet na bramce"

Ulubieniec gdyńskiej publiczności wkrótce zostanie ojcem. - Moja rodzina się powiększy i jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. Żona ma termin na grudzień i zobaczymy, jak to wszystko będzie - zakończył piłkarz Arki Gdynia.

Komentarze (1)
faktowesporty
26.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wy się pozamienialiśta z czymś na głowy? Strzelił karniaka i "Bohater", no ludzie...