- Chciałbym już dziś powiedzieć o co gramy, ale to będzie można realnie ocenić dopiero po kilku kolejkach - mówił Ireneusz Mamrot w niedawnej rozmowie WP SportoweFakty. Szkoleniowiec Jagiellonii podkreślał, że start rundy będzie najważniejszy i po pierwszym meczu ma powody do zadowolenia.
Białostoczanie byli w tym spotkaniu jak rasowy bokser. Zaatakowali jako pierwsi, później oddali inicjatywę gospodarzom, by ich koniec końców wypunktować.
Pierwszy cios wyprowadzili po kwadransie. Dośrodkowanie z rzutu różnego, niepewne wyjście i błąd Antona Kanibołockiego oraz strzał z woleja Nemanji Mitrovicia dały prowadzenie Jadze. Kibice Miedzi mieli jeszcze nadzieję, że Bartosz Frankowski gola anuluje. Ale po konsultacjach z wozem VAR i prawie 3 minutach oglądania powtórek podtrzymał decyzję.
Bramka była tym, czego potrzebowała Jagiellonia. Jej piłkarze nabrali pewności, zaczęli atakować. Bardzo dobrze funkcjonowała współpraca Guilherme Sitya - Martin Kostal na lewej stronie, lecz brakowało strzałów. Często natomiast rozbrzmiewał odgłos gwizdka. Nie był to jednak arbiter a któryś z kibiców-żartownisiów.
ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Lewandowski problemem? To były mocne słowa
Na placu gry groźnie zrobiło się dopiero w końcówce pierwszej części. Najpierw dosłownie, kiedy Martin Pospisil po starciu z rywalem upadł na bandy reklamowe i rozciął sobie głowę. Skończyło się jednak na strachu. Kilkadziesiąt sekund później tyle szczęścia po drugiej stronie boiska nie miał już Tomislav Bozić. Obrońca legniczan stracił piłkę na rzecz Marko Poletanovicia, po czym sfaulował go w polu karnym. Po chwili pewnym uderzeniem z jedenastu metrów popisał się Guilherme i podopieczni Dominika Nowaka zeszli do szatni z dwoma golami straty.
Miedź wyszła na drugą część z wiarą w odrobienie strat, ale brakowało jej argumentów by gonić rywali. Na dodatek po godzinie gry stracili zawodnika. Taras Romanczuk posłał długie podanie na wolne pole, a wychodzącego sam na sam z bramkarzem Patryka Klimalę faulem zatrzymał Bozić. Po tej sytuacji z gospodarzy zupełnie uszło powietrze. To na 16 minut przed końcem meczu wykorzystał Arvydas Novikovas, który mierzonym strzałem przy słupku ustalił wynik spotkania.
Warto jeszcze zauważyć, że kilka minut później siły na boisku się wyrównały. Powodem nie była jednak kolejna czerwona kartka, a kontuzja piłkarza Jagiellonii. Ogromnego pecha miał Mile Savković, który kilkanaście sekund po wejściu upadł na tyle nieszczęśliwie, że musiał zostać zniesiony na noszach.
Czytaj także: Andrej Kadlec rozpoczął treningi z Jagiellonią. Trwa rekonwalescencja Jesusa Imaza
Miedź Legnica - Jagiellonia Białystok 0:3 (0:2)
0:1 - Nemanja Mitrović 15'
0:2 - Guilherme (k.) 45+1'
0:3 - Arvydas Novikovas 74'
Składy:
Miedź Legnica: Anton Kanibołocki - Paweł Zieliński (70' Bozo Musa), Kornel Osyra, Tomislav Bozić, Aleksandar Milijković - Rafał Augustyniak (46' Borja Fernandez) - Henrik Ojamaa (66' Joan Angel Roman), Omar Santana, Juan Camara - Petteri Forsell, Fabian Piasecki
Jagiellonia Białystok: Grzegorz Sandomierski - Zoran Arsenić, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme Sitya - Taras Romanczuk - Arvydas Novikovas, Marko Poletanović (79' Mile Savković), Martin Pospisil (66' Bartosz Kwiecień), Martin Kostal - Patryk Klimala (68' Stefan Scepović)
Żółte kartki: Omar Santana, Borja Fernandez (Miedź) - Stefan Scepović (Jagiellonia)
Czerwona kartka: Tomislav Bozić (Miedź) 64' - za faul
Sędzia: Bartosz Frankowski