Zamieszania w Wiśle Kraków ciąg dalszy. Nowy właściciel zabrał głos w sprawie przelewu

Newspix / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków
Newspix / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków

Mats Hartling, jeden z nowych właścicieli Wisły Kraków, zaprzeczył, jakoby na koncie piłkarskiej spółki znalazły się pieniądze wysłane przez jego wspólnika, Vannę Ly. Szwed wyraził jednak nadzieję, że przelew zostanie zaksięgowany w poniedziałek.

W sobotę około godziny 17:00 informację o tym, że długo wyczekiwany przelew dotarł do klubu, podali niezależnie od siebie Marek Balawajder z RMF FM i Piotr Wołosik z "Przeglądu Sportowego". Wisła nie potwierdziła tej informacji, a wręcz przeciwnie: opublikowała oświadczenie Matsa Hartlinga, który stwierdził, że pieniądze nadal nie trafiły na konto piłkarskiej spółki.

Reprezentujący mniejszościowego udziałowca Wisły SA, Noble Capital Partners Ltd., Szwed powtórzył to, co mówił już w piątek Adam Pietrowski, tymczasowy prezes klubu: Ly zapewnił swoich partnerów, że wykonał przelew, ale kontakt z nim jest utrudniony ze względu na podróż do Nowego Jorku.

"W czwartek, 27 grudnia Alelega Luxembourg reprezentowana przez pana Vanna Ly poinformowała swoich wspólników: Noble Capital Partners i pana Pietrowskiego, że przelew zostanie wytransferowany z jego rachunku bankowego dnia 28 grudnia.

Zarówno NCP, jak i pan Pietrowski nie mają powodów, by wątpić, że wspomniany przelew zostanie potwierdzony najbliższego dnia pracy banku, tj. 31 grudnia.

Biorąc pod uwagę zaniepokojenie wszystkich zaangażowanych stron, NCP i pan Pietrowski oczekują jednak potwierdzenia i wyjaśnień od pana Ly, który ze względu na okres świąteczny przebywa w podróży i kontakt z nim jest utrudniony" - czytamy w oświadczeniu Hartlinga.

Słowa Szweda oznaczają jedno: choć umowa sprzedaży Wisły SA nowym właścicielom została podpisana 18 grudnia, a weszła w życie cztery dni później, nadal nie wiadomo, jaka przyszłość czeka 13-krotnego mistrza Polski. Zasilenie konta zadłużonej na ponad 40 mln zł Wisły SA było warunkiem sine qua non przejęcia piłkarskiej spółki przez nowych właścicieli: należący do Vanny Ly luksemburski fundusz inwestycyjny Alelega SARL (60 proc.) oraz reprezentowany przez Hartlinga angielski fundusz Noble Capital Partners Ltd. (40 proc.).

Luksembursko-angielskie konsorcjum przejęło udziały w minioną sobotę, ale by transakcja została przypieczętowana, nowi właściciele mieli przelać na konto piłkarskiej spółki 12,2 mln zł na poczet uregulowania najpilniejszych zobowiązań: wobec piłkarzy, trenerów, pracowników oraz ZUS i US. Według pierwszych informacji pieniądze na koncie miały się pojawić do północy w piątek. Potem reprezentujący nowych właścicieli Pietrowski stwierdził, że wystarczy, by jego partnerzy przedstawili potwierdzenie wykonania przelewu.

Do północy w piątek nowi właściciele ani nie dokonali wpłaty, ani nie przedstawili dokumentu potwierdzającego jej wykonanie. Według pierwotnych założeń, w takich okolicznościach Wisła SA miała wrócić w ręce Towarzystwa Sportowego "Wisła", ale poprzedni właściciel piłkarskiej spółki nie jest skory do przyjęcia z powrotem pod swoje skrzydła zadłużonego na ponad 40 mln zł klubu.

Stowarzyszenie w piątek nie zabierało głosu, a w sobotę rano ograniczyło się do krótkiego komunikatu, oznajmiając, że nie doczekało się potwierdzenia przelewu i wzywając Ly i Hartlinga do złożenia wyjaśnień.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Kołodziejczyk o przejęciu Wisły. "To wszystko jest szyte grubymi nićmi"

Źródło artykułu: