"To się stało na naszych oczach". Żona Petera Shiltona opowiada o wypadku helikoptera

Twitter / Na zdjęciu: płonące szczątki helikoptera właściciela Leicester City
Twitter / Na zdjęciu: płonące szczątki helikoptera właściciela Leicester City

Legenda brytyjskiego futbolu Peter Shilton i jego małżonka byli świadkami katastrofy helikoptera, do której doszło na obiektach Leicester City. - Oboje byliśmy w szoku - mówi 50-letnia kobieta.

W sobotę (27 października) w godzinach wieczornych helikopter tajlandzkiego miliardera i właściciela klubu Leicester City, Vichaia Srivaddhanaprabha, krótko po starcie rozbił się na parkingu tuż obok King Power Stadium. Do katastrofy doszło po meczu Lisów z West Ham United (1:1) w 10. kolejce Premier League.

Wciąż nie ma oficjalnego potwierdzenia, czy właściciel Leicester City był na pokładzie maszyny, która stanęła w płomieniach. Szanse jednak na to, że ktokolwiek z pasażerów przeżył, są minimalne.

Żona legendarnego angielskiego bramkarza Petera Shiltona, Stephanie, zdradziła mediom, że para była świadkami tragicznych wydarzeń na parkingu przy stadionie. - Oboje byliśmy w szoku, wracając z meczu do domu. To stało się na naszych oczach - mówiła z przerażeniem. - Nie wiemy, co się stało. To straszne - przyznała pani Shilton w rozmowie z "Daily Mirror".

"Byłem świadkiem katastrofy, razem z moją żoną. Jesteśmy bardzo przybici i zszokowani. Nasze myśli oraz modlitwy kierujemy do wszystkich, których to dotknęło i Leicester City" - napisał na Twitterze 69-letni Shilton.

125-krotny reprezentant Anglii, na początku swojej kariery piłkarskiej był zawodnikiem Leicester City. W latach 1966-74 rozegrał w barwach Lisów 286 meczów, w których zdobył jednego gola (w spotkaniu z Southampton w październiku 1967 r.).

Komentarze (0)