Kluby z Czech strzeliły tylko jednego gola w pięciu wcześniejszych meczach na Santiago Bernabeu. Zrobił to w 1983 roku Tomas Skuhravy ze Sparty Praga. Straciły natomiast 12 bramek. Także tym razem Viktoria Pilzno była skazywana na pożarcie, choć pewnie z uwagi na ostatnie, złe wyniki Realu, jej piłkarze liczyli na możliwość zaskoczenia obrońcy trofeum.
Z kolei Królewscy mieli pokazać złość. Porażki z takimi klubami jak CSKA Moskwa, Deportivo Alaves oraz Levante nie pasują najlepszemu klubowi na kontynencie. Zwłaszcza, że nastąpiły w koszmarnym cyklu jedna po drugiej.
Madrytczycy ruszyli do przodu na początku meczu. Mieli już dość bycia obiektem drwin, chcieli kilku dni spokoju przed klasykiem z FC Barcelona. Nie minęło pięć minut i Królewscy oddali trzy uderzenia. Wszystkie były jednak niecelne. Najbliżej szczęścia był Sergio Ramos, który główkował w słupek.
Real nie jest w tym sezonie skuteczny, dlatego jego kibice patrzyli z niepokojem na pierwsze, zmarnowane sytuacje strzeleckie. Na szczęście dla nich Królewscy niebawem udokumentowali przewagę bramką. W 11. minucie na 1:0 przymierzył Karim Benzema. Francuz zakończył strzałem szybki atak gospodarzy, którego przedostatnim elementem było dośrodkowanie Lucasa Vazqueza. Napastnik Realu trafił do siatki przeciwnika po raz pierwszy od 1 września. Jednocześnie zdobył gola w 14. edycji Ligi Mistrzów z rzędu.
ZOBACZ WIDEO: Primera Division: Kolejna wpadka Realu! To już poważny kryzys Królewskich [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Nie było wątpliwości, która drużyna jest "krupierem" na boisku. Real rozdawał karty, czyli dyktował tempo, studził zapał przeciwnika i wymieniał podania. Po 20 minutach miał blisko 70 procent posiadania piłki. W tym wszystkim przedstawiciel Primera Division miał jednak pewien kłopot. Brakowało celnych strzałów. Jeden to mało jak na blisko pół godziny naporu.
Z czasem Czesi zauważyli, że gra Realu to więcej napinania mięśni i robienia wiatru niż konkretów. Atak przyjezdnych w kwadransie poprzedzającym przerwę zapowiadał emocje po niej. Okazało się, że pod presją obrona Realu rozsypuje się jak domek z kart. David Limbersky oraz Milan Petrzela spudłowali ze świetnych pozycji. Obaj mieli genialną szansę na wyrównanie, mimo to Real zachowywał skromną przewagę 1:0.
Viktoria szukała swoich kolejnych okazji po przerwie, straszyła Real w jego domu. Jej przyspieszenie było imponujące, a hamowanie obrońcy trofeum alarmujące.
Real uspokoił sytuację na pewien czas golem na 2:0 w 56. minucie. Krótko po wejściu z ławki rezerwowych na boisko, Federico Valverde zainicjował akcję bramkową. Piłka powędrowała przez Garetha Bale'a do Marcelo, a Brazylijczyk sprytnym strzałem przybliżył Królewskich do zwycięstwa. Przełomowego po pięciu meczach bez wygranej.
Po ostatnim gwizdku to przełamanie stało się faktem, choć Real nie potrafił zachować czystego konta. Gola na 1:2 zdobył w 79. minucie Patrik Hrosovsky po wymianie podań z Alesem Cermakiem. To było pierwsze trafienie klubu z Czech na Santiago Bernabeu od 1983 roku. 35 lat temu Sparcie udało się zremisować w Madrycie 1:1, we wtorek jedna bramka nie pozwoliła Viktorii zapunktować.
Real Madryt - Viktoria Pilzno 2:1 (1:0)
1:0 - Karim Benzema 11'
2:0 - Marcelo 56'
2:1 - Patrik Hrosovsky 79'
Składy:
Real: Keylor Navas - Lucas Vazquez, Sergio Ramos, Nacho, Marcelo - Luka Modrić, Casemiro, Toni Kroos - Gareth Bale (75' Marco Asensio), Karim Benzema (88' Mariano Diaz), Isco (54' Federico Valverde)
Viktoria: Ales Hruska - Radim Reznik, Lukas Hejda, Roman Hubnik, David Limbersky - Roman Prochazka (65' Tomas Horava), Patrik Hrosovsky - Milan Havel (76' Ubong Ekpai), Ales Cermak, Milan Petrzela (86' Jakub Rezniczek) - Michael Krmencik
Żółte kartki: Isco, Kroos, Ramos (Real) oraz Limbersky (Viktoria)
Sędzia: Orel Grinfeld (Izrael)
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Real Madryt | 6 | 4 | 0 | 2 | 12:5 | 12 |
2 | AS Roma | 6 | 3 | 0 | 3 | 11:8 | 9 |
3 | Viktoria Pilzno | 6 | 2 | 1 | 3 | 7:16 | 7 |
4 | CSKA Moskwa | 6 | 2 | 1 | 3 | 8:9 | 7 |