Hasło "Wisła" kojarzy się w Szczecinie dobrze. Dwa tygodnie temu Pogoń odniosła pierwsze w sezonie zwycięstwo z Wisłą Kraków, a w lutym poradziła sobie przy Twardowskiego z jej imienniczką z Płocka. Portowcy zwyciężyli wówczas 2:1. Później Nafciarze znaleźli się w grupie mistrzowskiej, a szczecinianie w spadkowej, więc na następne spotkanie piłkarze czekali ponad pół roku do soboty.
Trener Kosta Runjaić nie zdecydował się wstawić do podstawowego składu rekonwalescentów Jarosława Fojuta i Ikera Guarrotxeny. Zagrało 10 tych samych zawodników co tydzień wcześniej z KGHM Zagłębiem Lubin, a także Zvonimir Kozulj, który zastąpił Huberta Matynię.
Recepta na sukces pozostała skuteczna. Tak samo jak w Lubinie szczecinianie wyszli wcześnie na prowadzenie i ponownie do bramki przeciwnika trafił Kamil Drygas. W 17. minucie pomocnik wpakował piłkę do siatki z bliska po wrzutce z rzutu wolnego i zgraniu Laszy Dwaliego. Uskrzydlony otrzymaniem opaski kapitana Pogoni piłkarz zdobył piątego gola w sezonie, czwartego w Lotto Ekstraklasie. To Drygas jest na razie najlepszym snajperem Portowców.
Przyjezdni mocno skoncentrowali się na powstrzymaniu Drygasa. Różnymi sposobami, także nieprzepisowymi, a były kapitan Zawiszy Bydgoszcz aż trzy razy przed przerwą potrzebował pomocy medycznej po starciach z płocczanami. Nie zamierzał jednak pęknąć i nie po raz pierwszy obolały dokończył spotkanie.
Dariusz Dźwigała, kiedyś napastnik Pogoni, obecnie trener Wisły nie przygotował niespodzianek w jedenastce. Przyjął więc taktykę identyczną jak Runjaić. Jego drużyna nie potrafiła jednak zdobyć gola. Najbliżej wyrównania był w 29. minucie Nico Varela, po którego strzale piłka zatrzymała się na słupku.
Dużo pracy miał sędzia Bartosz Frankowski, ponieważ piłkarze zaczęli poniewierać się na boisku po przerwie. Częste gwizdki sprzyjały Pogoni, natomiast Wiśle utrudniały złapanie odpowiedniego rytmu. Ten dzień nie należał do przyjezdnych. Brakowało im zimnej krwi, dokładności, ale też szczęścia. W 70. minucie mieli jeszcze szansę na zapunktowanie, ale niewiele później leżeli już na łopatkach i nie mieli szans na powstanie.
Dzieło zniszczenia płocczan kontynuowali Sebastian Kowalczyk i Adam Buksa. Ten pierwszy dostał podanie w tempo, wbiegł w pole karne i pokonał Thomasa Daehne w sytuacji sam na sam. Kowalczyk zdobył w ten sposób pierwszego gola w Lotto Ekstraklasie. W 76. minucie Kowalczyk dorzucił asystę do wcześniejszej bramki, a skorzystał z niej Adam Buksa. Napastnik Pogoni wymanewrował defensora i uderzył na 3:0.
Podsumowaniem rozpaczliwego występu Wisły w ostatnim kwadransie była bramka samobójcza Igora Łasickiego na 0:4 w 85. minucie. Płocczanie mają problem. Znaleźli się w tabeli za Pogonią, czego zanim nastała jesień trudno się było spodziewać.
Pogoń Szczecin - Wisła Płock 4:0 (1:0)
1:0 - Kamil Drygas 17'
2:0 - Sebastian Kowalczyk 70'
3:0 - Adam Buksa 76'
4:0 - Igor Łasicki (sam.) 85'
Składy:
Pogoń: Łukasz Załuska - David Niepsuj, Sebastian Walukiewicz, Lasza Dwali, Ricardo Nunes (50' Hubert Matynia) - Kamil Drygas, Tomas Podstawski - Zvonimir Kozulj (80' Dawid Błanik), Radosław Majewski, Sebastian Kowalczyk - Adam Buksa
Wisła: Thomas Daehne - Cezary Stefańczyk, Igor Łasicki, Alan Uryga, Patryk Stępiński - Damian Rasak (56' Giorgi Merebaszwili), Dominik Furman - Nico Varela (69' Oskar Zawada), Damian Szymański, Karol Angielski - Ricardinho (78' Semir Stilić)
Żółte kartki: Walukiewicz, Nunes, Kowalczyk, Kozulj (Pogoń) oraz Szymański, Varela, Uryga, Stępiński, Łasicki (Wisła)
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 5514
[multitable table=974 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Błaszczykowski wrócił do gry. Wolfsburg znów bez wygranej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]