Selekcjoner na razie gra w otwarte karty, nie opowiada bajek, że może przyjrzy się 32-letniemu zawodnikowi. Nie robi tego, co robił Adam Nawałka. A były trener - jak można interpretować słowa Mierzejewskiego - po prostu go oszukiwał. - Wiemy już, że trener blefował. Dziennikarzom opowiadał, że ogląda każdego, w "Przeglądzie Sportowym" przeczytałem nawet, że jego sztab analizował moje mecze i z tych analiz wyszło, że za mało pracuję w defensywie. A to był po prostu kit. Nawet jakbym strzelił sto bramek to i tak nie zrobiłoby to na Nawałce wrażenia - mówił kilka dni temu dla sport.pl.
Jest jak woda, o której mówił Bruce Lee
W listopadzie minie 5 lat od ostatniego meczu Adriana Mierzejewskiego w reprezentacji Polski. To był początek Adama Nawałki w kadrze, reprezentacja przegrała 0:2 ze Słowacją, on zagrał ponad godzinę. Przed drugim meczem z Irlandią spóźnił się na rozgrzewkę, ale potem wszystko ponoć z trenerem wyjaśnił. Trudno zakładać, że tamto nieporozumienie miało wpływ na ostateczne odstawienie od zespołu. Tak czy inaczej, od tamtego czasu o koszulce reprezentacji Polski może już tylko pomarzyć.
"Problem" w tym, że przez ten cały okres, Adrian Mierzejewski gdzie by nie zagrał, tam robi furorę. W Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich wychwalali go pod niebiosa, Australijczycy w poprzednim sezonie wybrali najlepszym piłkarzem ligi. Od tego sezonu piłkarz gra w chińskim Changchun Yatai. Kilka tygodni wystarczyło, aby miejscowi wybierali go do jedenastek kolejki obok takich gwiazd jak Hulk, Oscar czy Paulinho. Adam Nawałka nie miał problemu, żeby do kadry powoływać grającego w Chinach Krzysztofa Mączyńskiego, który za Wielkim Murem niczego wielkiego nie robił. Mierzejewski tymczasem właśnie rozpoczął podbój Chin.
Adam Błoński to fan azjatyckiej piłki, prowadzi serwis AzjaGola.com. Ogląda każdy mecz Mierzejewskiego w Chinach, oglądał i w Australii. - Nie widziałem go w Azji w takiej formie. Chińczycy są nim zachwyceni. Oni są tam przyzwyczajeni do tego, że w ich lidze grają skuteczni zawodnicy z fajnymi nazwiskami. Nie spodziewali się jednak piłkarza, który tak rozgrywa piłkę, podaje kolegom i ma tak szeroką wizję gry. Dziś zespół Changchung Yatai jest od Polaka uzależniony, Mierzejewski jest jego dyrygentem, dosłownie każda akcja przechodzi przez niego. Pamiętajmy też, że liga chińska nie jest dla wszystkich. Bruce Lee mówił kiedyś: "Bądź wodą, umiej się dostosować". Adrian jest taką wodą. A przecież nie poradzili tu sobie choćby Carlos Tevez czy Didier Drogba.
ZOBACZ WIDEO Stępiński pogromcą włoskich gigantów! Polak uratował Chievo w starciu z Romą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Mierzejewski trafił do Changchung Yatai już po rozpoczęciu sezonu. Zespół szybko awansował wtedy z 13. na 7. miejsce. Drużynę tworzą przede wszystkim Chińczycy, którzy futbolu uczyli się w Portugalii, bo chińskie firmy inwestują w drugą ligę portugalską i tamtejsze kluby. Zespół gra więc po europejsku, zdaniem Błońskiego w naszej Ekstraklasie zająłby jedno z czterech pierwszych miejsc. Mierzejewski gra albo w środku pomocy, albo jako fałszywy prawoskrzydłowy.
- Tak naprawdę jest wolnym elektronem, ma pełną swobodę. No i buduje innych zawodników. Nigeryjczyk Odion Ighalo (był w kadrze na mistrzostwach świata w Rosji) po przyjeździe Adriana w 10 meczach strzelił 11 goli, wcześniej nie był tak skuteczny. Dziś mózgiem Changchung jest Adrian, a mięśniami zespołu właśnie Igao. Tworzą zabójczy duet - tłumaczy.
Polak w jedenastu meczach strzelił 3 gole, 5 razy asystował. Widać, że brak zainteresowania ze sztabu kadry mocno go jednak boli, choć jednocześnie w wywiadach powtarza, że do całej sytuacji ma dystans. Czasem lubi jednak Twitterze wbić szpilkę. Jak kilka tygodni temu, gdy nominację do jedenastki tygodni skomentował hasłem: "Za stary".
Za stary... pic.twitter.com/xhjlvUGWqw
— Adrian Mierzejewski (@adrianmierzej86) 28 sierpnia 2018
Olewany za Nawałki. Ciągle się łudzi
Mierzejewski nadal łudzi się jednak, że jeszcze wróci. Mówi (za sport.pl): - Za Nawałki byłem najlepszym zawodnikiem ligi australijskiej, a i tak mnie olewano. Mogłem wtedy stanąć na głowie i efekt byłby taki sam. Przestałem się więc napinać, przeżywać to. Teraz jest nowe rozdanie i mam nadzieję, że mimo słów pana Brzęczka wszyscy zawodnicy będą zaczynać z czystą kartą.
W reprezentacji są jednak Piotr Zieliński i Mateusz Klich, i to na nich liczy selekcjoner. Pozycja rozgrywającego Napoli nie podlega dyskusji, Klich też nieźle zaczął, jest od Mierzejewskiego młodszy. Nie ma też pomysłu, aby Polaka z Chin sprawdzić na skrzydle, choć skrzydła mamy akurat w kadrze podcięte.
Dla Mierzejewskiego miejsca w reprezentacji po prostu nie ma. Symboliczne są dziś słowa Jerzego Brzęczka... sprzed pięciu lat. Wtedy jeszcze jako ekspert tak komentował sytuację w kadrze (za "Przeglądem Sportowym"): - Piotrek (Zieliński) udowodnił, że ma to "coś" i nie trzeba zmieniać ustawienia. Ma zmysł do kombinacji, umie uderzyć, podejmuje dobre decyzje. Niech gra dalej, szczególnie, że Mierzejewski nie umie przełożyć formy klubowej na reprezentację.
31-latek zadebiutował w kadrze 29 maja 2010 roku w meczu z Finlandią. Podczas Euro 2012 zagrał 17 minut w meczu z Rosją (1:1) i tyle samo z Czechami (0:1). W drużynie Biało-Czerwonych wystąpił w sumie 41 razy.
Maciej Żurawski, były kapitan kadry rozumie to pomijanie piłkarza. - Z jednej strony jest doświadczonym zawodnikiem, który grał w wielu miejscach, ma szeroki obraz futbolu, umie się dostosować. Ale z drugiej strony doskonale go znamy. Był w tej kadrze, swoje zagrał, miał mecze gorsze, niezłe. Koniec końców nie przekonał, nie ustabilizował formy, nie miał jakichś dokonań, po których można powiedzieć, że na pewno warto na niego stawiać - mówi nam.
I dodaje, że sytuacja pewnie byłaby inna, gdyby Mierzejewski czekał na pierwsze powołanie: - Wtedy może dostałby szansę i warto byłoby go sprawdzić. Jednak on już zagrał w kadrze narodowej ponad 40 meczów. Selekcjoner pewnie też brał to pod uwagę. Pamiętajmy też, że jest jeszcze wcześnie, Brzęczek dopiero rozpoczyna pracę. Gdy będzie miał wyniki, to o Mierzejewskim nikt nie będzie mówił, choćby strzelał gola za golem. Jeśli nie będzie szło, to pewnie głosów domagających się go w kadrze będzie coraz więcej.