Łukasz Fabiański z falstartem. A miało być tak pięknie

Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański

Początek sezonu dla Łukasza Fabiańskiego to na razie koszmar. Zero punktów, sześć wpuszczonych goli i okupowanie strefy spadkowej. Miało być zupełnie inaczej.

[tag=53]

Łukasz Fabiański[/tag] miał walczyć o czołowe lokaty w Premier League, a wróciły do niego stare koszmary ze Swansea City. Łabędzie ostatnie sezony spędziły na ratowaniu własnej skóry przed spadkiem do The Championship, a Polak chociaż dwoił się i troił, to nie mógł nic poradzić na defensywę złożoną z mocno przeciętnych obrońców.

W West Ham United są teoretycznie lepsi piłkarze od zabezpieczania dostępu do własnej bramki, ale tylko w teorii. Pierwsze dwie kolejki Premier League pokazały, że niczego nie można zmienić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Poprzedni sezon uwidocznił największy problem Młotów: defensywa. Straciły aż 68 bramek co było razem ze Stoke City najgorszym wynikiem w całej lidze. Nic więc dziwnego, że latem wymieniono sporo elementów obrony, ale kłopoty nie zniknęły.

Manuel Pellegrini, nowy menedżer WHU, ma spory ból głowy. O ile porażka z Liverpoolem na inaugurację była wpisana w koszty, to już z Bournemouth na pewno nie. Chilijczyk zmienił tylko Ryana Fredericksa na Pablo Zabaletę, jednak niczego to nie dało. Kuriozalna była pierwsza bramka dla Bournemouth, kiedy Callum Wilson będąc sam na połowie rywali, mając przed sobą trójkę rywali, po prostu wbił się w pole karne i oddał płaski strzał. Niestety Fabiański został złapany na wykroku i piłka przeleciała mu tuż pod stopą.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Milik z golem, Zieliński trafił w poprzeczkę. Napoli wygrywa na inaugurację [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

Kolejna bramka dla Bournemouth to popis nieudolności Angelo Ogbonny. Włoch najpierw sfaulował przed polem karnym rywala, a później nie upilnował Lewisa Cooka, który zdobył gola. Ogbonna w poprzednim sezonie popełniał błąd za błędem i nie inaczej jest w tym sezonie. Mimo to nadal dyryguje defensywą.

Pierwsze dwie kolejki pokazały też, że kupiony za 40 mln euro Felipe Anderson to fajny zawodnik, na którego jest miło popatrzeć, ale sprawdzają się opinie włoskich mediów: jest nieefektywny. Zresztą, na razie nowi zawodnicy w WHU zawodzą. Tylko Łukasz Fabiański trzyma poziom. Z Liverpoolem, chociaż wpuścił aż cztery gole, to był najlepszym piłkarzem w swojej drużynie. Po meczu z Bournemouth też nikt nie może mieć do niego pretensji. Już w pierwszej połowie popisał się fantastyczną interwencją, gdy obronił strzał Wilsona. Na początku drugiej zatrzymał Davida Brooksa.

Jednak po dwóch kolejkach Fabiański dźwiga bagaż sześciu puszczonych goli, zupełnie jakby grał w Swansea City. Co gorsza, w najbliższy weekend znów może być fatalny dla niego i WHU. Czeka go wizyta na Emirates Stadium i rywalizacja z Arsenalem, który jest podrażniony po dwóch porażkach (z Man City i Chelsea).

Źródło artykułu: