Fabiański nie zawiódł jako jedyny. "To był dobry transfer"

Getty Images / Stephen Pond / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański
Getty Images / Stephen Pond / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański

Kibice West Ham United są zdania, że tylko Łukasz Fabiański nie może mieć do siebie pretensji po meczu 1. kolejki nowego sezonu z Liverpoolem. Londyńczycy przegrali aż 0:4 (0:2), ale Polak rozegrał dobre zawody.

Z pewnością nie tak wyobrażał sobie debiut w West Ham United Łukasz Fabiański. Jego drużyna przegrała aż 0:4, chociaż akurat polski bramkarz nie może mieć do siebie wiele pretensji po spotkaniu na Anfield Road.

Fabiański cztery razy wyciągał piłkę z siatki, jednak kilka razy ratował skórę swoim kolegom z linii obrony. Polak zaimponował m.in. interwencją po strzale z rzutu wolnego Trenta Alexandera-Arnolda czy uderzeniu Mohameda Salaha.

Młoty zaprezentowały się bardzo słabo i tylko nasz rodak zasłużył na pochwały według kibiców tego klubu. Na Twitterze nie brakuje pochwał pod adresem Fabiańskiego i już można znaleźć opinie, że jego przenosiny ze Swansea City było najlepszym ruchem władz WHU w letnim oknie transferowym.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Oszałamiająca żona Douglasa Costy

"Wiem że puścił cztery gole ale był i tak naszym najlepszym zawodnikiem", "Zaimponował w tym spotkaniu. Obok niego na pochwały zasłużył może jeszcze tylko Jack Wilshere", "Nie ma wiele pozytywów. Jednym z nich jest jednak na pewno Fabiański, chyba znaleźliśmy wreszcie dobrego bramkarza", "Chyba Adrian musi przyzwyczaić się do ławki rezerwowych", "To był dobry transfer" - oto tylko kilka wpisów kibiców West Hamu jakie można znaleźć w internecie.

Latem do klubu trafiło wielu piłkarzy za duże pieniądze. Felipe Anderson z Lazio kosztował aż 38 mln euro, Issa Diop 25 mln a Andrej Jarmolenko tylko 5 mln euro mniej. Na Fabiańskiego Młoty wydały tylko osiem milionów euro, ale jak dotąd to on prezentuje się najlepiej ze wszystkich nowych nabytków.

W następnej kolejce West Ham podejmie u siebie Bournemouth, a Liverpool zmierzy się z Crystal Palace.

Źródło artykułu: