Fatalna passa polskiego futbolu trwa nadal. Niedawno kibice długo dochodzili do siebie po rozczarowującym występie reprezentacji Polski na mistrzostwach świata 2018, gdzie Biało-Czerwoni odpadli już w fazie grupowej. Teraz w drugiej rundzie eliminacji zakończyły się marzenia Legii Warszawa o Lidze Mistrzów. Przeciętny Spartak Trnava tydzień temu wygrał przy Łazienkowskiej 2:0. W rewanżu mistrz Polski zwyciężył 1:0, ale to było za mało, by przejść do następnej fazy.
W Polsce znowu fani futbolu obudzili się z mocnym kacem. Świętują Słowacy, którzy takiego scenariusza nie brali pod uwagę. Dziennik "SME" pomeczową relację zatytułował "Dwa wykluczenia i stres", co nawiązuje do tego, że choć Legia kończyła mecz w dziewięciu, to do ostatniej akcji walczyła o drugiego gola, który dałby dogrywkę.
"Mistrz Słowacji, choć przegrał na własnym stadionie 0:1, to dzięki sensacyjnemu zwycięstwu w pierwszym meczu 2:0 awansował dalej. W Trnavie zapanowała euforia. Na stadion przyszło 17 tys. kibiców, co na Słowacji rzadko się zdarza" - czytamy w "SME".
Dziennik "Novy Cas" także pisze, że był to "dramat do samego końca", ale z dobrym zakończeniem. "Spartakowi wszystko sprzyjało, bo od 37. minuty goście grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Vesovicia. Pomimo słabości Legia jednak objęła prowadzenie. Potem pod prysznic udał się Antolić, a klub z Trnavy może już szykować się do następnej rundy eliminacji" - pisze gazeta.
Szerszą analizę spotkania znajdziemy w portalu sport.sk. Autor relacji przyznaje, że Legia była zespołem lepszym, ale nie potrafiła tego wykorzystać.
"Polski klub sprawiał lepsze wrażenie niż w pierwszym meczu, ale Spartak nie pozwolił na zdominowanie środka pola. W drugiej połowie Spartak igrał z ogniem, gdy rywale wyszli na prowadzenie. Oczekiwane ataki na bramkę jednak nie nadeszły, gdyż zawiódł Antolić i Legia grała w dziewiątkę" - czytamy w portalu.
ZOBACZ WIDEO Demolka! Girona FC nie miała litości dla Melbourne City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]