Dla Arki Gdynia mecze z Lechią Gdańsk to katorga. Jeszcze nigdy nie wygrali z nią w Lotto Ekstraklasie. - Katastrofa, serce boli jak cholera i niestety I połowa zaważyła o tym, że przegraliśmy na własne życzenie. Zaczęło się bardzo dobrze i za głęboko się wycofaliśmy. Prowokowaliśmy sytuacje, a Lechia szybko rozegrała rzut rożny przy pierwszym golu, nad czym uczulaliśmy piłkarzy - zauważył Leszek Ojrzyński.
- W drugiej bramce wyprowadzili kontrę i wynik został w II połowie. Graliśmy nerwowo, było widać presję i popełnione błędy. W końcówce mieliśmy sytuacje po wrzutkach w pole karne, ale Dusan Kuciak spisywał się bardzo dobrze. Trzeba przeprosić naszych kibiców. Zawsze odpowiedzialny jest trener i biorę winę na siebie. Wieszać się nie będę, ale miło mi nie będzie - dodał.
Mimo kolejnej derbowej porażki, trener Arki nie uważa, że jego drużyna się skompromitowała. - Kompromitacją była I połowa w Gdańsku, ale to jest piłka nożna i przegrywając jedną bramką, nie da się użyć tego słowa. Patrząc na nazwiska i na tabele też nie można tego tak traktować. Kibic zawsze emocjonalnie podchodzi do sytuacji, tym bardziej po meczu derbowym. Powinniśmy pokusić się o zwycięstwo, a nie zdobyliśmy gola na remis. Kibice niech walą we mnie. Jest trener i za to odpowiada. Nie wygląda tak tylko w Gdyni, a na całym świecie - stwierdził Leszek Ojrzyński, odnosząc się też do niesportowych sytuacji po ostatnim gwizdku.
Spotkanie było rozgrywane w bardzo nerwowej atmosferze. Nie często sędzia pokazuje 11 żółtych kartek. - Było za nerwowo i to się udzielało. Tam gdzie napastnicy Lechii zabiegali obrońców, najprostszym środkiem było zgranie do nich. W II nie wykorzystaliśmy żadnej sytuacji i musimy się z tym uporać. W szatni mówiliśmy sobie, że pewne rzeczy nie mogą się zdarzyć. Musimy to poprawić - ocenił trener Arki Gdynia.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. "Robert, uciekaj. W Niemczech już nic nie osiągniesz"