Czytaj w "PN". Gdy na drodze do mistrzostwa staje on. Porywacz

Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Johan Cruyff
Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Johan Cruyff

Włodzimierz Lubański mógł zginąć, w najlepszym razie zostać porwany. Johan Cruyff latami ukrywał prawdę, dlaczego nie pojechał na mundial do Argentyny, a w jego domu musieli spać policjanci.

W tym artykule dowiesz się o:

Zbigniew Mucha

Alfredo Di Stefano przez dwa dni grał w karty i domino ze swoimi porywaczami, ale ta gra nie sprawiała mu przyjemności, a godziny płynęły potwornie wolno.

Dwa lata temu do domu powrócił cały i zdrowy Alan Pulido. Szerszej publiczności może niespecjalnie znany, ale to w końcu były napastnik Olympiakosu Pireus, także meksykański kadrowicz, między innymi na finały mistrzostw świata w Brazylii. W maju 2016 roku wybrał się na weekendową imprezę z dziewczyną, pechowo do Tamaulipas, znanego z wysokiej przestępczości stanu graniczącego z Teksasem i słynącego z przemytniczego narkoszlaku. W dodatku miejsca, gdzie ludzie często giną, gdzie specjalne agencje rządowe prowadzą wojny i rozbijają narkotykowe kartele. Nocą w jego rodzinnym mieście Ciudad Victoria samochód prowadzony przez Pulido został otoczony przez kilka innych pojazdów. Wyciągnięty z auta piłkarz zniknął na 24 godziny, a zszokowaną partnerkę Alana napastnicy zostawili na parkingu. Do odnalezienia piłkarza doszło błyskawicznie. Już następnej doby policja federalna i stanowa odbiły go z rąk porywaczy. Służby meksykańskie akurat mają w tym wprawę, w kraju tym dochodzi ponoć do około tysiąca porwań rocznie.

Przytoczona historia to przykład bodaj najświeższy, ale abstrahując od ludzkiego dramatu, Pulido w świecie wielkiej piłki to ledwie płotka, podczas gdy kidnaperzy polowali naprawdę na grube ryby…

Chcesz pieniędzy? Czego chcesz? 

Finał mistrzostw świata w 1978 roku Johan Cruyff oglądał w roli eksperta w studiu telewizji BBC. Miał 31 lat i właśnie podjął decyzję o odejściu z Barcelony. Ale wciąż był wielki. Mimo to poinformował selekcjonera reprezentacji Ernsta Happela, że nie czuje się na siłach - fizycznie i psychicznie - by wziąć udział w mundialu. Zatem siedział sobie w telewizji i patrzył, jak jego koledzy walczą, i ostatecznie nie dają rady Argentyńczykom. Czy z nim w składzie Holandia zdobyłaby tytuł? Doszedł do wniosku, że tak.

Kibice nie rozumieli jego decyzji. Nie rozumieli, bo nie znali jej podłoża. Nikt zresztą nie znał, dopiero wiele lat po zakończeniu kariery Boski Johan zdecydował się o tym opowiedzieć. Oto fragment z bardzo ciekawej książki "Johan Cruyff. Autobiografia"(Wydawnictwo Literackie, 2017) opisujący wydarzenia z jesieni 1977 roku…

"Był 17 września i oglądałem mecz koszykówki w naszym domu w kompleksie mieszkaniowym w Barcelonie; dzieci były w swoim pokoju. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi - wydawało mi się, że to kurier z przesyłką. Jednak w progu zobaczyłem mężczyznę, który przyłożył mi pistolet do głowy i kazał Danny i mnie położyć się na brzuchu. Próbowałem z nim rozmawiać. Chcesz pieniędzy? Czego chcesz? Skrępował mnie, a ponieważ zamierzał też przywiązać mnie do jednego z mebli, musiał na chwilę odłożyć pistolet. Wtedy Danny zerwała się szybko i wybiegła z mieszkania. Ten drań pobiegł za nią. Zdołałem się uwolnić i chwyciłem jego pistolet. Było tyle krzyku, że w całym budynku zaczęły się otwierać drzwi. Mężczyzna został szybko zatrzymany. Później odkryto przed naszym domem vana z materacem, wszystko wskazywało więc na zaplanowaną akcję".

Kolejne miesiące były nie do zniesienia. Na prośbę policji nie mógł nikomu o tym powiedzieć. Rodzina kupiła dwa dobermany, żyła pod ochroną policji. W drodze na trening, na zakupy, z dziećmi do szkoły - zawsze w zasięgu wzroku Cruyffa był radiowóz. Stres potęgował widok policjanta śpiącego każdej nocy w salonie. I dlatego…

(...)

Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna". 

ZOBACZ WIDEO Paris Saint Germain szczęśliwie uniknęło porażki, pudło sezonu Edinsona Cavaniego [ZDJĘCIA ELEVENS SPORTS 2]

Komentarze (0)